Pod górę

8.1K 675 1K
                                    

Patrzcie. Trzy... dwa... jeden...

- Kageyama-kuuun!

Cały korytarz się na nas patrzy a ja próbuję się uspokoić.

- Czemu uderzasz głową w ścianę?

Larwa już stoi obok mnie. Nigdy nie zauważam skąd się pojawia i jak szybko się przemieszcza. Gdyby nie był tak super-mega-hiper ważny dla tej szkoły, dyrektor rzuciłby w niego swoją peruką za niechlujne noszenie bluzy pod mundurkiem. A nie, przepraszam. Jestem jego aniołem stróżem. Ja bym oberwał.

Nie widać tego, ale mówiąc ,,anioł stróż" prawie oplułem siebie. Hinata Shoyo jest nietykalny więc muszę przyjąć na siebie wszelkie przeciwności losu. W ten sposób powoli wyrabiam sobie szósty zmysł. Wiecie. Wzrok, słuch, smak, węch, dotyk, radar na Hinatę.

Akurat usnął, kiedy nauczyciel czytał fragment książki. Rzuciłem tego pacana kawałkiem gumki do mazania. Przykleiła mu się do czoła. Połowa klasy parsknęła śmiechem i dopiero to go obudziło.

- Kageyama – usłyszałem nad sobą nauczyciela. – Co ty wyrabiasz?

- Nic, sir – usiadłem prosto jak struna, kątem oka obserwując jak Hinata wyciera ślinę w twarzy. – Zupełnie nic.

- Skoro tak ci się nudzi to czytaj dalej.

Mam nadzieję, że moje zgrzytanie zębami nie pozwala kapitanowi spokojnie spać.

- Nie rób takiej miny, Kageyama, bo przedwcześnie osiwiejesz – mówił spokojnie Hinata, kiedy na przerwie odpakowywał uroczo wyglądające pudełko. – O, zobacz. Mama się postarała. Też chcesz trochę tego kurczaka?

Nie zważając na nic wepchnął mi do ust swoje jedzenie. Dinozaur, który akurat przechodził obok naszej klasy, robił w powietrzu dwuznaczne gesty. Muszę pamiętać żeby połamać mu potem te palce.

- Nie smakuje ci, Kageyama? – Hinata naprawdę był zawiedziony.

Wiecie jak wygląda zasmucony Hinata? Jak słońce, które schowało się za czarnymi chmurami a ty stoisz na środku pola i wiesz, że zaraz zmokniesz.

- Nie, to jest pyszne – poprawiłem się szybko, mając nadzieję, że Dinozaur sobie poszedł. – Mogę jeszcze jedno?

I nagle Hinata odrzuca swoją kretyńską czuprynę, uśmiecha się szeroko i wciska mi połowę swojego jedzenia. Nasz wspólny posiłek kończy się tym, że nawet kiedy przyszedł nauczyciel, wciąż próbujemy powybierać sobie ryż z włosów. Podobno Dinozaur ma zdjęcia jak ściągam z policzka Hinaty ziarenka ryżu. Ale wiem, że ta hołota nikomu tego nie pokaże, bo ja mam zdjęcia jak przegląda fanpage z tyranozaurami.

Kiedy szliśmy na trening, Hinata był w trakcie wywodu na temat jakiegoś filmiku akurat popularnego w sieci. Nigdy się tym nie interesowałem, bo zwyczajnie nie miałem kiedy. Dziewięćdziesiąt procent mojego czasu zajmuję się siatkówką. Pozostałe dziesięć próbuję jakoś przeżyć. Więc, kiedy tak paplał i paplał o rzeczach, o których nie miałem pojęcia, szukałem w głowie jakiegoś innego tematu.

- Dlaczego akurat nasza szkoła? – wypaliłem, kiedy wziął głęboki wdech.

- Co ,,nasza szkoła"? – wymamrotał.

- Dlaczego wybrałeś akurat Karasuno?

- Aaa... - podrapał się po głowie. – Kiedy przeprowadzaliśmy się w nowe miejsce, rodzice pozwolili wybrać mi szkołę. Mój poprzedni kapitan polecił mi kilka, ale dodał, że w Karasuno gra jego kolega i że są tu dobrzy ludzie.

Moje prywatne słońceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz