Rozdział IX

11 4 0
                                    

To właśnie dziś miał być bal. Jednakże zamiast niego żywoły szykowały się na wojnę. Ostatnie dwa dni były dla królestw okropne, chociaż nie aż tak bardzo jak dla samych władczy, które spedziły te dni na meczeniu się z okropny bólem głowy i głosami. Kobiety chciały aby to się już skończyło. W zamku żywiołów miał odbyć się bal. Choć będzie on zapewne przerwany. Władcy musieli ubrać specjalne szaty na okazje tego święta. Królowa ognia miała na sobie:

 Królowa ognia miała na sobie:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Władczyni wody:

Władczyni wody:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ziemi:

Wiatru:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wiatru:

I elektryczności:

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

I elektryczności:

Bal rozpoczynał się o równej 22:22 kiedy księżyc był tuż nad zamkiem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Bal rozpoczynał się o równej 22:22 kiedy księżyc był tuż nad zamkiem. Wszystko szło świetnie i co było zadziwiające nic związanego z lodem nie pojawiło się. Goście mieli niesamowita zabawę plus na dodatek najważniejsze demonice święto odbyło się. Całe przyjęcie zakończyło się o 3:33. Kiedy wszyscy goście się rozeszli królowa wiatru powiedziała.
- Dobra czemu nic się nie stało?
- Nie wiem i zastanawia mnie to, i to bardzo. - mrukneła Lilith.
- Tak jakby odpuściła.
- To akurat jest niemożliwe. -wyszeptała Samantha.
- Takie niemożliwe, że aż nic się jeszcze nie stało? - zapytała  Anabell.
- To wszystko jest coraz bardziej nienormalne i nic na to nie poradzimy. - stwierdziła Lilith.
- Tak... - Samantha nie dała rady dokończyć zdania, ponieważ w ich głowach po raz kolejny było słychać ten irytujący głos, który od kilku dni męczył królowe. 

              "Wzgórze Pięciu Żywiołów. Bądźcie bez armii inaczej wasze królestwa ucierpią i już nigdy więcej nie będzie istniało coś takiego jak żywoły. Macie całe dwie godziny"

- Oho czyli jednak impreza się odbędzie. - mrukneła pod nosem Issabella.
- Tak tylko, że bez wojsk, ponieważ wtedy możemy ucierpieć nie tylko my, ale także i wszystko co zostawiły nam poprzednie pokolenia naszych rodzin. - powiedziała McQueen.
- Lilith ma racje. Nie możemy pozwolić aby nasze nasze królestwa ucierpiały tylko dlatego, że myślałyśmy tylko o tym aby uratować nasze tyłki. -powiedziała wojowniczym głosem Samantha.
- No i to, to rozumiem. Chociaż bardziej mi chodziło o to aby to po prostu głupio nie wyglądało. - wyszeptała ostatnie zdanie Lilith. Kobiety nawet się nie przebierając się wyruszyły na Wzgórze Pięciu Żywiołów. Droga ciągnęła im się niemiłosiernie. Kiedy się tam pojawiły zobaczyły coś co przerosło ich oczekiwania...

Wieki Problemów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz