Rozdział VIII

17 4 0
                                    

      Wojna była coraz bliżej tak samo wielkie święto demonów.  Nikt nie wiedział czego ma się spodziewać. I choć wydawało się iż królowe żywiołów są spokojne to prawda była bardzo bolesna. A prawdą było to, że kobiety nie miały pojęcia czego się spodziewać i ani trochę nie były spokojne. Ich myśli coraz częściej zajmowało pytanie ile one jeszcze przeżyją zanim stracą bezpowrotnie nieśmiertelność. Według nich byłaby to najgorsza kara jaka mogła być. Można było je nawet torturować, ale nie odebranie najważniejszej rzeczy w ich długim, nieśmiertelnym życiu. Królowa ognia rozmawiała wraz z Issabellą. Zastanawiały się jaką ustawę wprowadzić w życie aby obywatele ich krain nie musieli sie martwić takimi rzeczami. Jednakże nie potrafili nic wymyślić. Każdy ich pomysł niemal od razu odpadał. Do kobiet podeszła królowa ziemi.
- Wiecie, że kolejny wymiar już zamarzł? - zapytała Anabell.
- Słyszałam, że jakiś wymiar zamarzł, ale nie pamiętam, który. - powiedziała Lilith.
- Szczerze ja też tego nie pamiętam. Bardziej mnie interesuje co się stanie jak zaatakuje, któryś z naszych wymiarów.
- Wojna wejdzie w życie jeszcze bardziej niż teraz? - zapytała Issabella.  
- Moim osobistym zdaniem, owszem. Ale wtedy to ja bym mądrze wybiera, którą kraine zaatakować. Bo nie wszystko można sobie atakować od tak. Niektóre wymiary są na tyle potężne, że dadzą radę zniszczyć taką władczynie lodu w kilka sekund jak nie krócej. - powiedziała Lilith.
- No tak, ale nie wszyscy mają aż taką potęgę.
- Niby tak Anabell. Niby tak. Jednakże trzeba liczyć się z tym iż my mamy całe pięć armii żywiołów. Plus prawdopodobnie jeszcze osoby ocalałe z wymiarów, które te wariatka zmroziła. A osoba, która nam wypowiedziała wojnę tak naprawdę każde królestwo nastawia przeciwko sobie.
- No tu masz racje, ale nie wiadomo co z wymiarami, które nienawidzą nas. - wyszeptała Issabella.
- Takie wymiary nie wzbudzają mojego zainteresowania w najmniejszym stopniu. - stwierdziła Lilith. Zaraz po wypowiedzeniu tych słów zaczęło się dziać coś dziwnego. Nie dość iż wyglądało to wszystko na trzęsienie ziemi to na dodatek sala tronowa pomału pokrywała się lodem. Kobiety patrzyły na to zdziwione. Anabell ocknęła się po chwili i uspokoiła trzęsienia ziemi. Gorzej było z tym iż lód nie chciał zniknąć. Nawet kiedy królowa ognia użyła swojego żywiołu, lód już po chwili wracał na swoje miejsce.
- Co tu się dzieje? - zapytała Camila.
- Nie ma czasu na to aby się zastanawiać co się tu dzieje. Trzeba uciekać! - krzyknęła Lilith. Po czym wybiegła z sali tronowej to samo uczyniła reszta władczyń. Przeniosły się one do królestwa Samanthy.
- Dobra co to było? - ponowiła swoje pytanie Camila.
- Szczerze mówiąc nie wiem co to było, ale na pewno uruchomiło alarm. - powiedziała Issabella po czym pokazała na lustro miedzywymiarowe, w którym było widać jak straż biega po zamku. Po chwili usłyszały w swoich głowach:
  
     "Jestem coraz bliżej. Teraz już nic mnie nie powstrzyma"

Powiedział głos po czym w głowach władczyń rozbrzmiał psychiczny śmiech. Kobiety złapały się za głowy jakby miało im to jakoś pomóc. Wszystko uspokoiło się po piętnastu minutach. Lilith spojrzała po reszcie. Przez to zdarzenie głowa bolała ją niemiłosiernie. Widziała po minach jej towarzyszek iż one odczuwają to samo. To wszystko szło w zła stronę. Królowa ognia choć na początku była bardzo pewna siebie tak teraz widząc to co się dzieje miała coraz więcej wątpliwości.
- Niech to się wszystko już skończy. - wyszeptała Camila.
- Nie, że chce cię zamartwiać, ale będziemy musiały najprawdopodobniej znosić to wszystko przez jeszcze całe, długie siedem dni. - powiedziała Samantha.
- Myślę iż ostatni dzień będzie najgorszy i przysporzy nam najwięcej problemów. - stwierdziła Issabella wraz z Anabell.
- Tu muszę wam niestety przyznać racje. - powiedziała Lilith.

Wieki Problemów Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz