14.

277 37 0
                                    

^Lauren^

Camila ześlizguje się ze mnie niczym wąż. Uśmiecham się lekko pomimo wyraźnego poirytowania. Idę korytarzem do łazienki. Zanim zdążyłam otworzyć drzwi Camila rzuciła szybko:

- Na pewno wszystko ok? Martwię się o ciebie. Nie wyglądasz najlepiej...

Ignoruje jej zaczepkę i wchodzę do łazienki. Powoli zsuwam z siebie kolejno jedno ubranie po drugim. Stoję naga przed wielkim lustrem prawie na całą ogromną ścianę. Chcę mi się płakać. Nie dla tego, że jest mi smutno. Tylko dlatego, że jestem niemiłosiernie wściekła. Myślałam, że to koniec. Że już nigdy nikt nie będzie chciał mnie wykorzystać w celach seksualnych. Nic z tego. Musiał trafić się kolejny dupek pragnący jedynie jednego. Aby ich wszystkich uniknąć najlepiej by było wyjechać, ale co bym powiedziała mojej małej Camili? Nie chce jej tego mówić. Niepotrzebnie się będzie tym zamartwiać.

Patrzę na swoje odbicie w lustrze. Na ramionach i łopatkach mam sine ślady mojego kochanego szefuncia. Muszą jak najszybciej zniknąć. Tylko co powiem Camili? Znowu to samo pytanie. Mam przed nią tyle tajemnic. To bardzo źle. 

Wchodzę pod prysznic. Włączam wszystkie możliwe funkcje. Mam ochotę na porządny relaks. Jak dobrze, że już koniec tygodnia. Pojedziemy z Camzi do SPA. Zrelaksujemy się i o wszystkim zapomnimy.

parę dni później...

- Gotowa skarbie? - pytam słodkiej Camili

- Gotowa jak nigdy! Ciuchy mam, buty mam, kosmetyki mam, bieliznę mam...

- Po co ci to wszystko? - wtrącam się jej w zdanie - mi wystarczysz tylko ty - szepczę i daje jej całusa w policzek, Cami się rumieni 

- A właściwie to gdzie jedziemy?

- Nie jedziemy tylko lecimy. Powiem ci tylko, że na wyspę Bali w Australii słonko. Tak spędzone święta Bożego Narodzenia na bank ci się spodobają. Zaufaj mi - puszczam jej oczko

Camila zaniemówiła. Nie wiem czy wie gdzie dokładnie tam jedziemy, ale mam stu procentową pewność, że się jej spodoba. 

Sprawdzamy czy wszystko zabrałyśmy i zamykamy dom. Wsiadamy do taxi i jedziemy na lotnisko. Przed nami długa droga. Dobrze, że naładowałam power banka i wzięłam słuchawki. 

na lotnisku

- Lot numer 514 rozpocznie się o godzinie 3:45. Wszystkich pasażerów prosimy o przyjście dwie godziny wcześniej na odprawę bagażową do sali 15. Dziękujemy - komunikat na szczęście nie zdradził naszego celu pobytu. 

^Camila^

- Lauren, muszę do łazienki. Zaraz wracam - poinformowałam 

Wzięłam kosmetyczkę z walizki i pobiegłam do łazienki, która była na przeciwko nas. Weszłam do środka. Pusto. Potrzebuję poprawić makijaż. Nudno na tym lotnisku jak nie wiem, to chociaż pomaluje się. Trochę mi to zajmie. Poprawiałam jedną brew, kiedy nagle poczułam wilgoć pomiędzy nogami i bynajmniej to nie na myśl o Lauren. Kurwa. Dostałam miesiączki. Akurat teraz. Właśnie zaczęły mi się zimowe wakacje. Szlag by to trafił. Czy ja mam podpaskę?! Albo chociaż tampon? Cokolwiek! NIE! Bo czemu, kurwa nie! Szybko telefon do Lolo. Nie odbiera! Co ja teraz zrobię? 

Dobrym pomysłem byłoby oczywiście wejście do kabiny, a nie stanie na środku łazienki. Camila Cabello co się z tobą dzieje. Opanuj się dziewczyno. Dobra, to teraz chwila prawdy, czy jest papier toaletowy? Aż boję się zobaczyć. Ufff, na szczęście jest. Jeszcze tego by mi brakowało. 

O! Lauren dzwoni.  Nareszcie 

- Halo? No co tam Camzi, wracasz już? - pyta

- Lauren potrzebuję cię i to teraz zaraz! Szybko przyjdź do łazienki i weź mi podpaskę, albo tampon. Dostałam okresu! Szybko! - krzyczę

- Już biegnę słonko, daj mi sekundkę

sekundkę później

- W której jesteś?

- Trzecia od wejścia - Lauren rzuca mi przez otwór pomiędzy sufitem a kabiną tampon - Lolo, wiesz, że nie lubię tamponów

- A ty wiesz, że ja nie lubię podpasek, więc u mnie znajdziesz tylko tampony skarbie. Ciesz się, że w ogóle coś mam. 

Sytuacja uratowana. Mało brakowało, a na lotnisku powstało by Morze Czerwone. Wychodzimy z łazienki i słyszymy kolejny komunikat:

- Drodzy pasażerowie, informujemy, że zostało 10 minut do końca odprawy bagażowej. Kierujemy Was również do samolotu lotu numer 514, który odlatuje za godzinę. Dziękujemy i życzymy miłego lotu.

- 10 minut?! - obie krzyczymy w tym samym momencie i uruchamiając motorek w tyłku biegniemy ile sił w nogach na odprawę. Ten lot już się wspaniale zapowiada.

----------------------------------------------------------------------------------

Witajcie kochani po dłuuuugiej przerwie, ale jak obiecałam jestem z powrotem. Wena powróciła, więc można dalej pisać. Mam nadzieję, że rozdział 14 się Wam podoba. Jeżeli wychwyciliście jakieś błędy to przepraszam od razu, ale piszę go o godzinie 0:52 i troszkę już przysypiam

Pojawiły mi się pewnie komplikacje z publikacją, ale mam nadzieję, że już wszystko oki

Buziaczki <333

Zostawcie komentarze na znak, że jeszcze o mnie pamiętacie i że się stęskniliście za Lolo Back ;)

Lolo Back : Camren Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz