Koncert miał się skończyć o północy. Spojrzałam na zegarek. 21:48. Zaczynałam odczuwać lekkie zmęczenie, chociaż godzina była dość wczesna. W końcu wszyscy wrócili do stolika. Isak przyprowadził nowo poznaną dziewczynę Maye, a Chris uroczego blondyna o imieniu Lucas.
- Jak się bawisz? - zapytał Alex dotykając mojego uda.
- W porządku, a Ty?
- Słabo. Pewna piękna, rudowłosa dziewczyna, która siedzi obok mnie chyba jest przygnębiona i nie bawi się za dobrze - oznajmił w pół uśmiechu.
- Alex! Jest naprawdę fajnie - powiedziałam szczerze uśmiechając się - Po prostu jestem trochę zmęczona.
- Okay. Chcesz iść do domu? Zaprowadze Cię.
- Nie, nie, jest okay. Sama pójdę.
- Eva, to będzie dla mnie zaszczyt - oznajmił poszerzając uśmiech.
- Skoro tak mówisz. Ale pod jednym warunkiem. Teraz pójdziesz się zabawić, a ja tu poczekam. Nie chce mieć wyrzutów sumienia, że przeze mnie nie mogłeś potańczyć.
- Okaay, ale to naprawdę nie jest dla mnie problem księżniczko - powiedział, po czym wraz z Jonasem ruszył w stronę tłumu.
W tym samym czasie zobaczyłam Chrisa, który wyłonił się z tańczącego tłumu i szedł w moją stronę.
- Co tam Eva? - zagadał.
- Ty tutaj? - zapytałam.
- Nie mogło być inaczej. Twoje myślenie o mnie przyprowadziło mnie aż do tego miejsca. - powiedział śmiejąc się.
- Jasne - przewróciłam oczami.
- Jak się bawisz? - spytał.
- Było fajnie zanim się pojawiłeś
- Ajj Eva. Jesteś beznadziejną kłamczuchą - oznajmił śmiejąc się i zajmując krzesło obok mnie.
- Ja jestem beznadziejną kłamczuchą? Jestem mistrzynią w kłamaniu! - oburzyłam się.
W duchu skarciłam się za ten mimowolny uśmiech, który pojawił się na mojej twarzy.
- Eva. Co chwilę okłamujesz siebie, że mnie nie lubisz. A przecież mnie uwielbiasz. - powiedział puszczając oczko.
- Za marzenia nie karają - odpowiedziałam.
Chłopak uśmiechnął się patrząc mi prosto w oczy.
- Zbieraj się, odprowadzę Cię. - oznajmił zakładając kurtkę.
- Umm, właściwie to już mam z kim wracać
Chris podniósł wzrok.
- Kogo masz na myśli? - spytał.
- Idziemy? - usłyszałam głos Alexa, który wyłonił się zza pleców Chrisa.
Poczułam się lekko zmieszana. Popatrzyłam na jednego i drugiego. Alex był lekko uśmiechnięty jak zawsze, a po Chrisie nie mogłam wyczytać jakichkolwiek uczuć. Wzięłam kurtke.
- Idziemy - odpowiedziałam chcąc jak najszybciej się stąd wydostać.
Szliśmy spokojnym tempem. Ulice oświetlało słabe światło latarni.
- Eva? - przerwał ciszę Alex.
- Tak?
- Nie jestem taki zły jak myślisz
Przystanęłam.
- Co?
- Masz do mnie dystans i nie potrafię zrozumieć czemu - przyznał.
CZYTASZ
CLOSE
FanfictionJestem Eva Kviig Mohn, ale wystarczy po prostu Eva. Tak więc mam 16 lat i mieszkam w czarnej dziurze porośniętej chaszczem, który ma własny tryb życia. I tak, ten opis idealnie pasuje do miejsca, w którym się znajduje. W każdym razie, właśnie się pr...