Stołówka. To właśnie ona stała się naszym codziennym, szkolnym miejscem spotkań. Dzisiejszy dzień nie był wyjątkiem. Kiedy wraz z Isakiem zasiedliśmy do stołu na miejscu była już Noora, Sana, Vilde i Chris. Chłopcy, nie licząc Isaka, który jako jedyny ma ze mną lekcje, zawsze się spóźniali.
- Co tam? - spytałam siadając na krześle obok Noory.
- Myślimy o następnym weekendzie - odpowiedziała Chris.
- A co ma być w następny weekend? - dopytywałam biorąc do ust kanapkę.
- No właśnie nic! - wykrzyknęła naburmuszona Vilde.
- Vilde nie dramatyzuj. Nauka w weekend dobrze Ci zrobi. Może w końcu nasza rozmowa będzie na poziomie. - oznajmiła Sana przewracając oczami.
Vilde naburmuszyła się jeszcze bardziej przez co wyglądała jak małe dziecko, które nie dostało lizaka.
- Dziewczyny, uspokójcie się. Jesteście w liceum! - zaśmiała się Noora.
- Słucham? Uważasz, że bycie w średniej szkole, a raczej znajdowanie się w przepaści między byciem dzieckiem z niespełnionymi marzeniami, które wierzy że kiedyś się spełnią a dorosłym, który musi już szukać pracy, mieszkania, przyszłego męża i dobrego ojca dla twoich przyszłych dzieci jest usprawiedliwieniem dlaczego nie powinnyśmy się tak zachowywać?! Świat jest straszny, a my mamy prawo być zmieszani i niepewni. Ludzie ludziom sprawiają tyle przykrości, tyle problemów i zmartwień mieszając im w głowach i wciąż powtarzając ,,Musisz zacząć zarabiać! Zakładać rodzinę!" a zaraz mówiąc o tym, że nie możesz nigdzie wyjść po 23, a nawet samemu posiadać karty klubowej w sklepie odzieżowym, że chyba mamy prawo mieć głupie kłótnie, błahe problemy i wyrządzać afery o byle co. - oznajmiła oburzona Sana.
,,Okaay" powiedziała bezgłośnie Noora i zajęła się jedzeniem swojej sałatki.
- Nie do końca wiem co powiedziałaś, ale zgadzam się z tym w stu procentach - odezwała się Vilde patrząc na Sane.
Sana znowu przewróciła oczami.
- Fuu, w mojej kanapce jest P O M I D O R - wykrzyknęła zniesmaczona Chris na co wybuchnęliśmy śmiechem, dzięki czemu atmosfera się rozluźniła.- Co jest? - zapytał Jonas przysiadając się.
Wraz z nim przyszedł Magnus, Mahdi, Alex i Lucas.
- Hej chłopcy! - przywitałam się - Kombinujemy plany na przyszły weekend.
- I co wymyśliliście? Co robimy? - zapytał Magnus.
- No jak to co, impreze! - zaśmiał się Jonas.
- Tylko u kogo...? - zapytała Vilde.
- Może u Ciebie Mahdi? - zaproponował Magnus.- Na mnie nie patrzcie, moje siostry będą w domu - usprawiedliwił się.
- Bracie, jaki problem stanowią twoje siostry? One też mogą się zabawić - powiedział Jonas.
- Ty ich nie widziałeś. One są zdesperowanymi dwudziestoparolatkami, które są na utrzymaniu rodziców, nic nie robią i jeśli tylko mogą stwarzają mi kłopoty. Od razu nakablowałyby na mnie - wytłumaczył Mahdi - A co z Tobą Magnus?
- Nie, nie, nie. Mam remont w domu. Mama by mnie chyba zabiła i zamurowała w jednej z nowych ścian. A ty Jonas?
- Nie ma szans. Siostra zaprosiła swoich znajomych i obiecałem, że nie będzie mnie w weekend żeby mogła udostępnić mój pokój. Eva?
- U mnie było ostatnio! Po za tym mama przyjechała i na sto procent będzie w domu.
- U mnie też nie da rady - odezwała się Chris - Mam dopiero co pomalowane ściany.
- Na mnie nawet nie patrzcie. Brat i jego zrąbani przyjaciele będą chcieli dostać się na imprezę i byłaby masakra. - oznajmiła Sana - A u ciebie Noora? Mieszkasz ze współlokatorami, wątpie żeby mieli coś przeciwko.
- Obiecałam Linn, że w tym tygodniu nikogo nie zaproszę. Przeżywa jakiś trudny okres - powiedziała blondynka.
- No a ty Isak? - zapytał Magnus.
- Moja mama... ostatnio źle się czuję. - oznajmił ponuro.
- Even? - zaproponował Jonas.
- Jaki Even? - zdziwiłam się.
- Ja jestem Even - przedstawił się zmieszany chłopak - Byłem na koncercie ostatnio
- O boże, przepraszam! Cały czas żyłam ze świadomością, że masz na imię Lucas! - zaśmiałam się.
- Even. Tak, jestem Even - potwierdził śmiejąc się - Bardzo chętnie, ale nie w tym tygodniu. Ojciec przyprowadza swoją nową dziewczynę i takie tam.
- No dobra, a ty Vilde? Jakie ty masz usprawiedliwienie? - zapytał Mahdi.
- Po pierwsze, mój tata musi się przygotować na bardzo ważne zebranie, po drugie po ostatnim nocowaniu mama zauważyła butelki po winie i powiedziała, że przez następne dwa tygodnie mam zakaz urządzania imprez, a po trzecie Prada źle znosi głośną muzykę i obcych ludzi.
- Czyli co? Serio nigdzie nie spędzimy tego weekendu?! - spytał wkurzony Mahdi.
W tym samym czasie obok naszego stolika przechodził Chris i William.
- Umm, nie macie planów na ten weekend? - zapytał Chris zatrzymując się.
- Nie - odpowiedział Mahdi kopiąc krzesło.
- W piątek jedziemy pod namioty. Jeśli chcecie możecie jechać z nami. - oznajmił stojący nad nami chłopak.
- Serio? - zapytał Magnus.
- Tylko weźcie ciepłe koce, bo w nocy ma być zimno - rzucił na odchodne.
- Oszaleliście?! W nocy ma być 3 stopnie! - krzyknęłam.
- No właśnie - odpowiedział Chris odwracając się i puszczając mi oczko.
- Czy mi się zdaje czy naprawdę Chris z Penetrators uśmiechnął się do ciebie i puścił Ci oczko? - zapytała Vilde patrząc na mnie ze zdziwieniem.
- Musiało Ci się zdawać - odpowiedziałam.
- Niee, ja też widziałam! - potwierdziła Chris, na co Vilde zmarszczyła jeszcze bardziej brwi.
Noora popatrzyła najpierw na Vilde, później na Chris i odezwała się:
- Musiało wam się zdawać. Też patrzyłam i Chris nic takiego nie zrobił. William mówił mu coś w tym samym czasie, na co on się zaśmiał. Zaczynacie sobie to wmawiać przez co serio wam się wydaje, że tak było. Wiem co mówię, czytałam o tym w gazecie.
- To ktoś jeszcze w tych czasach używa gazet?! - zdziwiła się Vilde.
Odetchnęłam z ulgą. Wyszeptałam ciche ,,dziękuję" na co Noora uśmiechnęła się.
Niby słuchałam rozmów przy stoliku, ale tak naprawdę już dawno byłam w domu robiąc listę co będzie mi potrzebne na podróż, przy laptopie sprawdzając prognozę pogody na te dni, w moim pokoju starając się upchać wszystko do jednej walizki i wreszcie w samochodzie zmierzając ku nowej przygodzie. Jest tylko jeden problem. Jak wytrzymam z Chrisem i Alexem będących razem w tym samym czasie i w tym samym miejscu? Popatrzyłam na Alexa, który właśnie rozmawiał z Saną i Magnusem. Kiedy zauważył mój wzrok na sobie uśmiechnął się do mnie, a ja odpowiedziałam mu uśmiechem, następnie wrócił do wcześniejszej rozmowy.Może nie będzie tak źle?
CZYTASZ
CLOSE
FanfictionJestem Eva Kviig Mohn, ale wystarczy po prostu Eva. Tak więc mam 16 lat i mieszkam w czarnej dziurze porośniętej chaszczem, który ma własny tryb życia. I tak, ten opis idealnie pasuje do miejsca, w którym się znajduje. W każdym razie, właśnie się pr...