Rozdział 7

998 77 9
                                    

 W szkole Isak znowu zachowywał się jakby nic się nie stało. A stało się. Nie wiem czy to jest jakaś jego chora tradycja, że najpierw kogoś całuje a później jakby nigdy nic pyta o zadanie z chemii, ale zaczyna mnie to powoli irytować- najpierw Jonas, teraz ja? No i martwię się o niego. Czy on ma jakiś wczesny kryzys wieku średniego czy co? Nie wiedziałam jak mam się przy nim zachowywać więc postanowiłam, że narazie dam sobie z tym spokój i pobawie się w tą jego gierke w udawanie, że nic się nie stało. 

- Co z imprezą? - wyszeptał.

- Hę? - spojrzałam na niego zdezorientowana.

- Penetrators? - podpowiedział.

- Zapomniałam! Spytam na przerwie - powiedziałam przyciszonym głosem.

- Fajnie by było. Gdybyś przyszła. - oznajmił patrząc mi prosto w oczy. 

- Dlaczego? - spytałam lekko zdziwiona.

Isak miał już coś odpowiedzieć kiedy pani, w idealnej chwili tak w ogóle, zmiażdżyła nas swoim przerażającym spojrzeniem mówiącym ,,jeszcze słowo a będzie to ostatnie słowo w waszym cholernym życiu". Oboje ucichliśmy i przez resztę lekcji patrzyliśmy przed siebie starając się nie wykonywać żadnego ruchu. 

Na przerwie odnalazłam dziewczyny i wspólnie zdecydowałyśmy, że impreza bez nas nie ma racji bytu. Jedynie Chris trochę narzekała i oznajmiła, że tylko z procentami będzie umiała ich choć trochę polubić. A przynajmniej na tyle tolerować, że żaden nie skończy gdzieś w lesie przywiązany do drzewa. 

Zbliżała się godzina 19. Wyprostowałam włosy, ubrałam czarne spodnie z wysokim stanem i bordową bluzkę z długim rękawem schowaną do spodni. Usta pomalowałam szminką w tym samym kolorze co bluzka. Przejrzałam się w lustrze. Chyba zaczynam wyglądać jak człowiek. Wyszłam, nie czekając na przyjście przyjaciela i ruszyłam w stronę jego domu. Właśnie podchodziłam do bramki kiedy Isak wyszedł. Ubrany w czarne spodnie i granatową koszulę uznałam, że wygląda całkiem przystojnie.

- Idziemy? - spytał.

Przytaknęłam i ruszyliśmy w drogę. Dziewczyny wraz z Jonasem, Mahdim i Magnusem stały przed wejściem czekając na nas. Przywitaliśmy się i wspólnie weszliśmy do środka. Impreza trwała już w najlepsze. Wszędzie pijani ludzie, obciskujące się pary, pełno alkoholu i głośna, energiczna muzyka. Jonas z Isakiem poszli po drinki a my zajęliśmy miejsca na kanapach. Po chwili wrócili z dziewięcioma kieliszkami oraz Chrisem i Williamem. 

- Witam naszych uroczych pierwszaków - przywitał się William na co Noora pacnęła go w ramię. 

- Nie jestem taka urocza - powiedziała oburzona. 

- Czyżby? - zapytał śmiejąc się - Czy choć raz zrobiłaś coś czego zakazuje prawo? 

- Przestań pieprzyć, chodź tańczyć. - odpowiedziała udając, że jest na niego obrażona i chcąc pokazać że potrafi być ,,groźna".

Niestety, skrywany uśmiech ją zdradzał i William chyba też to zauważył, ponieważ ponownie się zaśmiał kręcąc głową. Wziął Noore za ręke i zniknęli wśród tańczącego tłumu.

- Hej, księżniczko - powiedział Chris przysiadając się do mnie. 

Słysząc tę tragiczną ksywe prychnęłam. 

- Oj proszę, nie udawaj księcia. 

- W porządku. Łajzo. - chłopak uśmiechnął się, wziął kieliszek i wypił za jednym razem.

- Słucham? Jak mnie nazwałeś? - spytałam nie dowierzając.

- ,,Przestań pieprzyć, chodź tańczyć" - zacytował Noore udając jej ton głosu. 

Wybuchnęłam śmiechem, ale wstałam i pierwsza ruszyłam na parkiet.
Gadaliśmy wrzeszcząc sobie do ucha jednak po chwili uznaliśmy, że to bezsensu i tańczyliśmy utrzymując kontakt wzrokowy. W chwili kiedy Chris p r a w i e objął mnie w talii przyszedł William i razem poszli zapalić. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Nie widziałam nigdzie Isaka i Jonasa, Magnus nieustannie próbował poderwać Vilde, Mahdi zarywał do jakieś laski z mojej klasy (chyba miała na imię Maria), Noora i Sana poszły do łazienki a Chris piła gadając z jakimś gościem mordując go wzrokiem i nalewając sobie kolejny kieliszek. 

- Hej, jak masz na imię? - spytał jakiś chłopak, który nagle wyłonił się przede mną niczym jakiś pieprzony duch czy coś. 

- Eva. - odpowiedziałam. 

- Jak?! - krzyknął chcąc przegłuszyć muzykę.

- EVA! - wrzasnęłam do jego ucha.

- Zatańczysz ze mną Evo? - zapytał z bajeranckim uśmieszkiem.

- Właściwie... czemu nie? - powiedziałam na co chłopak uśmiechnął się szerzej i objął mnie w talii, tak jak to wcześniej zamierzał zrobić Chris. 

Przetańczyliśmy pare piosenek kiedy znikąd zjawił się Chris i szarpnął chłopaka za ramię.

- Co jest! - krzyknął oburzony chłopak.

- Chodź - powiedział Chris nie zwracając na niego uwagi. 

Wziął mnie za rękę i ruszył w stronę wyjścia. Oglądałam się na boki, aby w razie czego powiedzieć komuś że wyszłam, ale nie mogłam nikogo znaleźć wśród tego tłumu. Zimne, orzeźwiające powietrze uderzyło mnie w twarz. 

- Zabieram Cię do domu - oznajmił.

- Co?! - wykrzyknęłam zatrzymując się. 

- I tak impreza się już kończy - wytłumaczył wzruszając ramionami.

- To nie oznacza, że możesz decydować kiedy wychodzę! - powiedziałam oburzona.

- Hmm. To mój dom Eva. Ja mogę wszystko - popatrzył na mnie uśmiechając się. 

- Jesteś nienormalny. Uprowadzasz mnie, to porwanie, jesteś złym człowiekiem

- Uspokój się - powiedział wybuchając śmiechem.

- To nie jest śmieszne! Robisz to wbrew mojej woli! - krzyknęłam.

- Tak? A przywiązałem cię sznurkiem? Przykułem kajdankami? Sama chcesz ze mną iść - oznajmił poszerzając swój łobuzerski uśmiech. 

Nie odezwałam się. Szliśmy w równym tempie przez dłuższy czas kiedy zrobiło mi się zimno. 

- Nie wzięłam moich rzeczy! - zauważyłam.

- Czego zapomniałaś? - spytał.

- Torebki, kurtki, telefonu... - wyliczałam coraz bardziej zdenerwowana.

- Spokojnie. Zadzwonie do Williama i powiem mu żeby je schował a jutro Ci je przyniose. - uspokajał będąc w końcu przez chwilę poważny.

- Dziękuję. - odpowiedziałam przegryzając wargę.

Nie chciałam mówić, że jest mi cholernie zimno. Chris co chwilę na mnie zerkał.

- Zimno Ci? - spytał.

- Nie, w porządku - odpowiedziałam.

- Trzęsiesz się, czekaj chwile - powiedział chcąc ściągnąć swoją bluzę.

- Nie! Nie chcę naprawde 

- Eva, nie denerwuj mnie. Nie będziesz marznąć - oznajmił.

- Ja napraw... - i w tym momencie Chris zatrzymał mnie, ściągnął bluzę i wcisnął mi ją przez głowę.

Następnie wziął moją rękę i włożył do rękawa.

- I druga rączka - zaśmiał się biorąc moją lewą rękę.

- Dziękuję - powiedziałam uśmiechając się. Bluza była bardzo ciepła i miła w dotyku. No i pachniała Chrisem. 

- Jak dziecko - skomentował kręcąc głową i próbując powstrzymać się od wybuchnięcia śmiechem. 




CLOSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz