Rozdział 23

425 36 20
                                    

Zapach popcornu i waty cukrowej zawsze sprawiał, że czułam się lepiej, przypominał mi dzieciństwo, a co za tym idzie wiele naprawdę cudownych wspomnień. Teraz jednak był dla mnie mdły i przyprawiał mnie o zawrót głowy. Pierwszą rzeczą, która rzucała się w oczy był Diabelski Młyn. Oczywiście każdy od razu zaczął się ekscytować i kręcić ze zniecierpliwienia. Każdy oprócz mnie. Wokół biegała masa roześmianych, zapłakanych i wrzeszczących dzieci oraz dorosłych, ,,odpowiedzialnych" rodziców, którzy na moment zapomnieli, że mają w ogóle jakiekolwiek dziecko, a także zakochanych par i koszmarnych chodzących maskotek. Już zmierzaliśmy w stronę Diabelskiego Młynu, gdzie miałam zaraz popełnić publiczne samobójstwo, kiedy zobaczyliśmy jego kolejkę. Mianowicie, rząd ludzi był tak duży jak sama maszyna. Nic dziwnego, w końcu to jedna z największych tutaj atrakcji. Niestety nie udało mi się ich namówić, abyśmy zostawili to w spokoju, jednak postanowili, że przyjdziemy tu pod koniec kiedy będzie mniej ludzi. No wiecie, kiedy wrzeszczące, biegające dzieci pójdą spać, rodzice przypomną sobie o swoim potomstwie, a słodkie, urocze parki cóż... zajmą się sobą. Przynajmniej będę miała trochę czasu na oswojenie się. A to już coś.

- Chcecie? - zapytał William pokazując piersiówkę, którą trzymał w ręce.

- Jasne! - odpowiedział zadowolony Mahdi.

Odebrał ją brunetowi, wziął jeden wielki łyki i podał Isakowi.

- Mam coś lepszego - odezwał się Even.

Z kieszeni swojej katany wyciągnął małą torebeczke z białym proszkiem.

- No, no - pochwalił William, za co Noora uderzyła go w ramię.

- William! Chłopcy! Poszaleliście? Przynosicie do wesołego miasteczka prochy i alkohol? Przecież to niebezpieczne! Jak chcecie wejść na maszyny? Możecie spaść! - krzyknęła dziewczyna.

Szczerze mówiąc, Noora często była zbyt ostrożna, można powiedzieć, że przesadnie. Jej wyobraźnia działała i nic na to nie mogła poradzić, jednak teraz w pełni się z nią zgadzałam. To było naprawdę głupie i niebezpieczne.

- Oj Noora, nie przesadzaj! Nie psuj zabawy. - skomentował Isak.

- Isak, Noora mówi rozsądnie. Zachowujecie się jak idioci. - dopowiedziałam.

- Zgadzam się z dziewczynami, to niebezpieczne. - przytaknęła Vilde.

- Vilde, nie bądź jak Noora. Nie nudź. - odpowiedział Magnus, na co dziewczyna zszokowana otworzyła szeroko oczy.

- Ja przynudzam?! - odparowała - To patrz.

Blondynka wzięła woreczek Evena z zawartością i ruszyła przed siebie.

- Chodźmy - oznajmiła idąc w stronę stolików.

Wszyscy podążyli za nią.

- Musisz być taka?! - zapytał Magnus doganiając ją.

- Jaka - dziewczyna nie odwróciła głowy w jego stronę, wciąż patrzyła przed siebie nie zatrzymując się ani na chwilę.

- Taka...wkurzająca? - odpowiedział - Zawsze musisz wszystko wszystkim udowadniać, pokazując jaka to ty nie jesteś!

- Ja Cię wkurzam?! Nic nikomu nie muszę udowadniać! To ty próbujesz pokazać przed kolegami jaki to ty nie jesteś fajny i wyluzowany!

- Co?! A nie pomyślałaś, że może taki po prostu jestem?!

- A ty nie...

- Stop! Uspokójcie się - krzyknęła Sana - Przestańcie siać nienawiść. Mieliśmy się świetnie bawić, super spędzić czas, a tymczasem wy doprowadzacie do spiętej atmosfery.

CLOSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz