Rozdział 17

621 47 3
                                    

Po jakieś godzinie siedzenia razem poszłam do namiotu. Wciąż nie docierało do mnie co się właśnie stało. Na samo wspomnienie o Aleksie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 

- Gdzie byłaś? - zapytała zaspana Noora. 

- A tu i tam. Opowiem Ci później - odpowiedziałam nie chcąc nic mówić w obecności Mai. 

- Okay - szepnęła - Idź już spać. 

- Branoc 

- Branoc

Otuliłam się ciepłymi kocami. Już miałam zasypiać kiedy coś usłyszałam. Coś jak odgłos...kroków? Mogłabym to sprawdzić, ale w czasie uśpienia naprawdę wszystko mi jedno. Sarna czy krwawy morderca. Kogo by to obchodziło. Powoli zaczęłam znów zasypiać. Szmer. Znowu słyszę szmer. Spojrzałam na dziewczyny. Noora też usłyszała te dźwięki. Zaczynało do mnie docierać, że naprawdę coś zmierza w naszym kierunku. NIE CHCE UMIERAĆ. 
No bo... S E R I O?! Akurat teraz muszę umrzeć kiedy w końcu mam chłopaka?! Moje życie to jakiś pieprzony żart. ,,Coś" zdążyło już się znacznie przybliżyć. Tup, tup, tup...
Chwila. Czy ja słyszę zduszony śmiech? 

- Ciszej! 

W tej chwili obie popatrzyłyśmy na siebie. Noora przewróciła oczami. Ktoś ruszył zamkiem od namiotu.

- Jesteście debilami. - rzekłam na powitanie. 

- Nie śpicie? - zdziwił się Krwawy Morderca nr 1 

- SPAŁYŚMY. Ale spokojnie, tupnięcia głośniejsze od chodzącego słonia wcale nas nie zbudziły. To ten zamek od namiotu. Brawo, profesjonaliści. - powiedziałam z sarkazmem. 

- To chyba dob...

- MYŚLAŁYŚMY, ŻE TO JACYŚ MORDERCY! - krzyknęła Noora.

- No cóż. To chyba dobrze, że jednak to byliśmy my - oznajmił Krwawy Morderca nr 2 puszczając oczko. 

- Nie wiem co gorsze. - odpowiedziałam.

- Co sie dziej...Uuu mamy gości - zauważyła Maya. 

- Hej - przywitał się Chris uśmiechając się do niej.

Przewróciłam oczami.

- Po co przyszliście? - zapytałam. 

- Tak o. Po prostu - odpowiedział William. 

- A okay. Konkretnie jak zawsze - stwierdziłam kładąc się, kompletnie nie zawracając sobie nimi głowy.

- Śpisz w mojej bluzie? - usłyszałam.


Skuliłam się jeszcze bardziej. 

- Może. - odpowiedziałam. 

Chłopak zaśmiał się. 

- W tym świetle wyglądasz jeszcze lepiej - odezwał się William prawdopodobnie patrząc na blondynkę.

- Nie, nie wygląda lepiej w tym świetle. Bo tu NIE MA ŚWIATŁA. Jest kurwa NOC. - wymamrotałam zdenerwowana otwierając oczy. 

Nici z mojego snu.
Chris ponownie się zaśmiał, a William spiorunował mnie wzrokiem. 

- Eva? - odezwała się Maya.

- Tak? - zapytałam wciąż poirytowanym głosem. 

- Muszę siku - wyszeptała. 

- To idź - odpowiedziałam - Droga wolna. 

- Ale ja się boję iść sama - wytłumaczyła jeszcze bardziej ściszając głos - Pójdziesz ze mną?

Przewróciłam oczami, jednak ona tego nie zauważyła.

- No dobra - zdecydowałam w końcu - Chodź.

- Gdzie idziecie? - zapytała Noora. 

- Maya chce siku - wytłumaczyłam.

Spojrzałam na Noore jednak ona nawet na mnie nie patrzyła. Wróciła do przekomarzania się z Williamem. Naprawdę powstrzymywałam się od ponownego przewrócenia oczami. Wyszłyśmy z namiotu i ruszyłyśmy w stronę drzew. 

- Tylko szybko - powiedziałam odwracając się w drugą stronę.

Kiedy w końcu dziewczyna wygramoliła się zza krzaków ruszyłyśmy w stronę namiotu.

- Stójcie - usłyszałyśmy spokojny głos Chrisa.

Obróciłyśmy się w jego stronę. Chłopak oparty był o drzewo paląc papierosa i przyglądając się nam. 

- Nie możecie tam wejść.

- Dlaczego? - zapytałam podejrzliwie.

Ruszyłyśmy w jego stronę. Chłopak zamiast odpowiedzieć wzruszył tylko ramionami.

- Serio myślisz, że jak William z nie wiadomo jakim zamiarem został sam na sam z Noorą to ja się z tym pogodzę i na luzie pozwolę im tam być we dwójkę? - zapytałam coraz bardziej zdenerwowana. 

- Eva, uspokój się - odpowiedział - William chciał tylko z nią pogadać. To wszystko. 

- Nie bądź zazdrosna - dodał uśmiechając się złośliwie. 

- Jesteś frajerem, Chris. Naprawdę myślisz, że jestem zazdrosna?! 

- Eva, Chris dobrze mówi. Musisz się uspokoić - powiedziała Maya uśmiechając się. 

Myślałam, że wybuchnę. 


1...
2...
3...

Wzięłam głęboki oddech. 

- Bez stresu. Eva, musisz w końcu wychillować - zaśmiał się chłopak. 

Nic już nie odpowiedziałam. Prawda jest taka, że co bym teraz nie zrobiła wyjdzie, że jestem ,,zazdrosna", wkurzona a wszystko co powiedziałby Chris zostałoby potwierdzone przez brunetkę. 

- Ej Chris, mogę fajkę? - zapytała Maya.

- Masz - odpowiedział dając jej swojego zapalonego papierosa.

Wyciągnął paczkę i wziął kolejną fajkę do ust.  

- Ponoć nie lubisz jak dziewczyny palą - przypomniałam. 

Chłopak uśmiechnął się. 
Halo, co jest z wami. Wiecie w ogóle co to komunikacja? 

- Daj mi - powiedziałam. 

Zaśmiał się. 

- Nie? 

- Niby dlaczego? - zapytałam. 

- Nie lubię jak dziewczyny palą - odpowiedział puszczając mi oczko. 

W tej chwili chciałam mu wyrwać papierosa z rąk, jednak on był szybszy i uniósł wyżej rękę. 

- Papierosy szkodzą zdrowiu - oznajmił targając moje włosy. 

Oczywiście od razu mu oddałam burząc jego idealnie ułożoną fryzurę. Pewnie siedział nad nią godzinę. On znowu mi oddał, a kiedy ja ponownie próbowałam to zrobić zaczął się bronić rękami. W końcu zamiast dotknąć jego włosów dotknęłam jego ręki. Nasze dłonie zetknęły sie w górze. Chłopak złączył nasze palce i tak trzymaliśmy się za ręce aż w pewnym momencie obrócił mnie jak w tańcu śmiejąc się. 

- Możemy już iść? - zapytała znudzona Maya.

Zapomniałam o jej istnieniu.  

- Mhm - wymamrotał chłopak.   

Puściłam jego ręce i udaliśmy się w kierunku namiotu. 

- Co tak długo? - zapytała zaciekawiona Noora.

- Pytaj Mai - odpowiedziałam zwalając winę na dziewczynę. 

- Nie moja wina! - oburzyła się dziewczyna siadając obok Chrisa. 

- Chyba wam przeszkodziliśmy, wygląda na to, że świetnie się tu bawiliście we dwójkę - skomentował Chris patrząc na dziwnie rozradowaną dwójkę. 

- Nie, było okropnie nudno bez was, prawie zasnęłam! - zaśmiała się Noora uroczo marszcząc nos na co William chciał jej dać kuksańca w bok jednak ona zwinnie obroniła się nogą. 

- NO DZIECI - oznajmiłam śmiejąc się z ich zachowania.

Byli naprawdę słodcy. 

- Dobra chłopcy, chyba musicie już iść - oznajmiła blondynka - Idziemy spać. 

- Nie no, możecie zostać i spać u nas w namiocie! - zaproponowała Maya. 

- NIE - wspólnie zaprotestowałyśmy. 

- Chris, czy ty to widzisz? Nie dość, że tu przyszliśmy ryzykując nasze życie to one jeszcze nas nie chcą! - skarżył się William. 

- I więcej tak nie róbcie! - zaśmiałam się. 

- A to dlaczego? - zapytał brunet.

- Chris! Nie możecie tak po prostu wchodzić do czyjegoś namiotu. - wyjaśniłam. 

- No dobra, dobra już idziemy - odpowiedział śmiejąc się. 

- A i jeszcze jedno Eva - powiedział przybliżając się do mojego ucha.

- Hm?

- Masz naprawdę świetną bluzę - wyszeptał po czym oboje wyszli z namiotu. 

- TOBIE TEŻ ŻYCZĘ DOBREJ NOCY CHRIS - krzyknęłam za nim. 




CLOSEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz