Rozdział 4

16.7K 503 138
                                    

Zdjęcie Mirandy Kerr jako Hudson.

-Autor.

Carter Kelly P.O.V

Tego ranka obudziłam się sama.

Nie jestem do tego przyzwyczajona. Tyler zawsze jest obok kiedy się budzę. Część mnie odczuwa smutek, że wyszedł, ale druga część uspokaja się bo w małej części uszanował moją przestrzeń osobistą.

Siadam powili i rozglądam się po moim nowym pokoju. Nie ma tu dużo mebli, tylko królewskie łóżko, telewizor, który jest zamontowany na ścianie po mojej lewej i kilka krzeseł. Po mojej prawej stronie znajduje się okno, z dużym parapetem na którym mogę usiąść i pooglądać burze albo deszcz albo słońce.

Po pokoju są rozrzucone również jakieś pudła. W nich znajdują się oczywiście moje ubrania oraz książki. Ludzie nie dowierzają jak dużo mam książek. Mam więcej książek niż ubrań, dobra może nie mam dużo ciuchów, ale wciąż. Mam bardzo dużo książek.

Na ścianie po lewej znajduje się para drzwi, które prowadzą do łazienki i garderoby.

Wyczuwam tu nudę. A jestem podekscytowana by udekorować go. Odwracam się i zwijam w kłębek, próbując ponownie zasnąć. Nim to mi się udaje słyszę irytujące stukanie w drzwi.

-Carter, kochanie? Mogę wejść?- aksamitny głos Tyler dochodzi do moich uszu zza drzwi. Jęczę cichutko w odpowiedzi po czym słyszę otwierające się drzwi.

Odwijam się i siadam ponownie. Tyler podchodzi i siada na brzegu łóżka.

- Dzień dobry, piękna.- Tyler uśmiecha się ciepło po czym nachyla się by pocałować mnie w czoło. - Jak się spało, kochaniutka?

-Okay- odpowiadam starając się na niego nie gapić. Ma na sobie prostą czarną koszulkę i szorty, ale najlepsze są jego włosy. Musiał dopiero co wziąć prysznic bo są mokre ale idealnie pasują do jego twarzy. Nie pojmuje jak facet może być tak seksowny nawet się nie starając.

-Musze teraz uruchomić kilka numerów dla stada, ale później jestem wolny. -mówi Tyler-Pomyślałem sobie że podczas mojej nieobecności mogłabyś wziąć prysznic a gdy skończę to przyniosę ci śniadanie. A potem zabiorę cię na zakupy.

-Okay- potakuje- Czekaj, po co idziemy na zakupy?

-Potrzebujesz tu mebli, malutka. Poza tym nie masz tu zbyt wielu ubrań wiec do sklepu tego typu też zajrzymy. -odpowiada

-Nie musisz tego robić...

-Tak musze. Jesteś moją mate. Dbam o ciebie i zrobię wszystko by cię uszczęśliwić.- mówi delikatnie.

-Ja niczego nie potrzebuje. Mam rzeczy...

-Carter, wiem że przywykłaś do tego że sama musisz o siebie dbać. Ale teraz jest inaczej.- tłumaczy- Proszę, po prostu pozwól mi się sobą zająć.

-Ja, uh. po prostu do tego nie przywykłam.- mówię cicho- To całe "zajmowanie się mną" nie jest czymś co zdarzało się wcześniej.

-Teraz tak jest, teraz masz mnie. - uśmiecha się delikatnie- No dalej, teraz weźmiesz prysznic, a ja zostawię cię samą. Tylko proszę nie zamykają żadnych z drzwi? Już sama myśl że będziesz tu sama sprawia że ja i mój wilk jesteśmy kłębkiem nerwów.

-Twój wilk?- marszczę brwi i przechlam głowę w bok będąc zdezorientowaną.

-Mój wilk i ja, jesteśmy tą samą osobą. Ja mam większą kontrolę. Ale czasem gdy jestem zły lub zazdrosny lub... podniecony, mój wilk wychodzi i chce przejąć kontrolę.- tłumaczy Tyler- Na przykład gdy znajdujemy swoją mate, nasze wilki się łączą.

His Broken Mate/ TłOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz