Otworzyłam oczy i od razu je mocno zacisnęłam. Oślepiajaco jasne światło idealne zmówiło się z cholernie białymi ścianami, aby potęgować ból głowy. Leżałam tak do momentu, gdy usłyszałam odgłos otwieranych drzwi. Odruchowo przekręciłam głowę w ich stronę, a moim oczom ukazał się na oko 45-letni mężczyzna w białym fartuchu i młodsza o jakieś 15 lat kobieta w różowym uniformie pielęgniarki. Po ich strojach wywnioskowałam, że jestem w szpitalu (wcześniej nie chciało mi się o tym myśleć). Podeszli do mnie,a pielęgniarka zaczęła zmieniać mi kroplówkę i mnie badać.
-Èlodie Lavelle-powiedział doktorek. Skrzywiłam się nie znacznie na dźwięk mojego imienia.
-Èl.-powiedziałam, po czym widząc pytające spojrzenie lekarza dodałam - Wystraczy Èl. Nie lubię mojego imienia.
-Dobrze..Więc Èl, pamiętasz co się stało?
-Był pożar w domu.
-Więc nie masz kłopotów z pamięcią.-powiedział to bardziej do siebie niż do mnie.-Gdy tu trafiłaś nie miałaś żadnych oparzeń, co graniczy z cudem, jednak w Twoich płucach było pełno dymu, co poskutkowało tygodniową śpiączką. Na szczęście teraz wszystko jest w porządku, więc z dwa dni wypiszemy Cię do domu.- mówiąc to uśmiechnął się lekko, po czym bez zbędnych dopowiedzeń wyszli. Ja za to myślałam nad tym, gdzie są teraz mój tata i moja siostra bliźniaczka. Mimo, że jesteśmy bliźniaczkami, to jesteśmy kompletnie różne. Ja wdałam się w mamę, a Adrienne w tatę. Ja mam czarne jak smoła włosy i zielone oczy, za to Adi [tak Èlodie mówi na Adrienne] blond włosy i niebieskie oczy. Po tych jakże długich przemyśleniach usłyszałam dość głośne kraknięcie. Odwróciłam się do okna i zobaczyłam że na parapecie od zewnątrz siedzi wielki, czarny kruk. Wstałam i powoli podeszłam do okna, aby nie spłoszyć ptaka. Popukałan trochę w szybę, aby sprawdzić czy ptak odleci. Ku mojemu zdziwieniu on tylko dalej na mnie patrzył. Zauważyłam, że ma bliznę sporą bliznę pod prawym okiem. 'Pewnie się bił z jakimś ptakiem'-pomyślałam. Otworzyłam okno by wpuścić trochę powietrza, omal nie zemdlałam ze zdziwienia gdy kruk wleciał do sali i usiadł na łóżku. Wzruszyłam ramionami i wyjżałam na widok za oknem. Moim oczom ukazał się Paryż. Dziwne było to, ponieważ mieszkam w małej wiosce o nazwie Septeuil ,która jest kawałek od Paryża. Napajałam się widokiem pięknego miasta, gdy nagle usłyszałam otwieranie drzwi.

CZYTASZ
Idealny Sen
Fiksi PenggemarIdealne..Nie powinno istnieć takie słowo. Nie ma czegoś co by było idealne. Nie ma idealnego świata. Nie ma idealnych ludzi. Nie ma idealnego życia. Idealne życie możemy sobie tylko wyśnić, jednak czy nie będzie ono nudne?