Louis’ POV
Siedzieliście na tarasie, rozkoszując się jednym z tych nielicznych słonecznych poranków, o których w Londynie o tej porze roku zazwyczaj można było jedynie pomarzyć. Nawet pogoda obrazowała twoje samopoczucie. Harry leniwie przeciągał się na huśtawce, a ty usiłowałeś po omacku nabrać trochę jajecznicy na widelec, jednocześnie nie odrywając wzroku od… twojego chłopaka. To, co się stało, było tak wspaniałe, tak niesamowite i niewyobrażalne, że nawet nie miałeś siły o tym myśleć, bojąc się, że zaraz mózg zresetuje ci się z nadmiaru szczęścia. Postanowiłeś więc skupić się na tym, co tu i teraz, a czekało was wiele pracy. Czuliście się zobowiązani jakoś zrekompensować Dominice wasze zaniedbanie jej, ponieważ odkąd wprowadziła się do kompleksu, to ona zbierała ten cały bajzel do kupy, to dzięki niej jeszcze się nie pozabijaliście i byliście w stanie razem mieszkać. Dlatego porwaliście się na coś, co dopiero teraz okazywało się powoli niemożliwe do zrealizowania. Ale w końcu jesteście One Direction, boysbandem, który zawojował świat, więc nie ma już dla was rzeczy niemożliwych, szczególnie, jeśli trzymacie się razem.
Dommy’s POV
Sobotnie poranki zawsze wyglądały tak samo. Zazwyczaj po ciężkim z powodu imprezy lub nadmiaru prac do zrobienia „na wczoraj” piątku zasypiałaś jak zabita i budziłaś się około dwunastej, jak reszta „ekipy”, o ile oczywiście byli w domu. Tym razem nie spodziewałaś się, by miało być inaczej, ponieważ spędziłaś wczorajszy wieczór i kawałek nocy na kończeniu rysunków z ostatnich kilku sesji i koncertów, oraz na szczegółowym planie projektu, nad którym miałaś zacząć pracować z Natalią już w przyszłym miesiącu. Jednak twoje marzenia o spaniu do południa poszły się… poszły sobie, gdy poczułaś, że ktoś łaskocze cię w piętę, a inny ktoś wiąże na twoich oczach opaskę.
- Już dziewiąta, a księżniczka jeszcze śpi? Pora wstawać, jaśnie pani! – usłyszałaś śmiesznie zniekształcony głos Louisa i pomyślałaś, że gdyby nie to, jak zabawny był, już rzuciłabyś się na niego z pięściami.
- Chłopaki, proszę, dajcie mi jeszcze pół godzinki, proszę… - starałaś się powiedzieć najbardziej ściskającym za serce głosem, jednocześnie opanowując śmiech.
- Ćśśśśś, to napad! Więc lepiej nic już nie mów, bo zmięknie mi serce, wypadnę z roli porywacza i pozwolę ci tu zostać, za co ktoś mnie potem ukatrupi. – Zayn stanowczo zszarpnął z ciebie kołdrę, a Louis wziął cię w ramiona.
- Umm, okej. Louis, pragnę zauważyć, że zbyt często mnie nosisz, obawiam się, że możesz nabawić się przepukliny, Harry nie będzie zadowolony, to może przeszkadzać w… no wiesz. Zayn, nie udawaj aż takiego bad boy’a, bo oboje dobrze wiemy, że zupełnie nie nadajesz się do tej roli. Cudna twarz jak z rzeźb Michelangelo dyskwalifikuje cię w przedbiegach. – tymi tekstami starałaś się ich jakoś rozproszyć, ale nie dało to zamierzonych skutków. Nagle poczułaś, że wychodzicie na zewnątrz. – Hmm, chłopaki, ja wszystko rozumiem, ale nie uważacie, że wkradł się wam do planu pewien dość znaczący błąd? JESTEM W PIŻAMIE. – warknęłaś, na co Louis roześmiał się, a Zayn tylko parsknął i powiedział:
- Skarbie, zadam ci proste pytanie, nie musisz odpowiadać: czy porywacze pytają swoje ofiary o zdanie? Więc bardzo cię proszę, daj już spokój i uważaj na głowę. – w tym momencie poczułaś czyjeś ręce na swoich barkach, gdy Louis starał się umieścić cię w samochodzie. Jęknęłaś cicho, ponieważ włosy zaplątały ci się, tworząc bolesny kołtun.
- Oh, przepraszam, zabolało cię? Nie chciałem, przepraszam, naprawdę nie chciałem.- zaniepokojony głos Liama ukoił twoje nieco nadszarpnięte nerwy.
- Paynee, spokojnie, nic mi nie jest. Poza tym porywacze podobno nie pytają ofiar o zdanie, a tym bardziej nie są szczególnie delikatni – sapnęłaś z wyrzutem w stronę przednich siedzeń, gdzie sadowili się Malik i Tomlinson. Samochód ruszył delikatnie, a Liam zaczął jeszcze bardziej zaniepokojonym głosem:
- Porwanie? Jesteś pewna, że porwanie, a nie służba królewska zabierająca królewnę na przejażdżkę? Chłopaki, o co chodzi? Louis? – wiedziałaś, że coś ci tu nie gra, ci dwaj debile zawsze musieli dodać coś od siebie.
- Ależ to było bardzo królewskie… królewskie porwanie królewny. – odpowiedział z niczym nie zmąconym spokojem wasz tymczasowy kierowca, a Liam prychnął z niezadowoleniem. – Wiesz, kiedyś musimy zrealizować niespełnione aspiracje bycia Partners in Crime*, Zouis forever, bitches. – mogłaś wyobrazić sobie jego minę „ah jestem panem świata”, a gdy to zrobiłaś, wybuchłaś gromkim śmiechem.
- Ooo, Tomlinson nie osłabiaj mnie. Poza tym, nie wiem czy pamiętasz, ale to chyba jednak Larry jest naszym wspólnym OTP**, czyż nie? I właśnie tu pojawia się moje kolejne pytanie: co stało się z twoją lepszą połową, a przy okazji też z pewnym blond Irlandczykiem?
- Ohhh, dowiesz się… w swoim czasie. – odpowiedział nieco zbity z tropu chłopak, a Liam w tym czasie zdjął ci opaskę z oczu. Jechaliście jeszcze około czterdziestu minut, w towarzystwie muzyki płynącej z głośników samochodu (oczywiście nie bylibyście sobą, nie starając się jej przekrzyczeć), żartując i jedząc żelki, które znalazłaś w kieszeni swojego szlafroka, który okazało się, że twoi „porywacze” zabrali ze sobą. Gdy zbliżaliście się do celu, opaska, na której odkryłaś napis „Drama Queen” (ah te ich żarciki) znów powędrowała na twoje oczy. Tym razem to Liam wytaszczył cię z samochodu i po chwili znalazłaś się na kocu piknikowym, którego fakturę dokładnie czułaś przez cienki materiał spodni od piżamy, do której zdążyłaś się już przyzwyczaić.
- Liam debilu, myślisz że te poduszki leżą tu po to, żeby ładnie wyglądać? – zirytowany głos Harry’ego rozbawił was wszystkich, a ten podszedł do ciebie i podłożywszy pod twój tyłek jedną z tych poduszek, odwiązał ostatecznie opaskę z twoich oczu, a ciebie oślepiło ostre światło. Po chwili zobaczyłaś piękną łąkę i tych pięciu idiotów, którzy już zdążyli zająć swoje miejsca na kocu, a teraz machali do ciebie szczerząc się radośnie. Materiał pomiędzy wami zaściełały najróżniejsze potrawy, od chrupiących i jeszcze ciepłych croissantów po mieszankę muesli i jogurty, czyli wszystko, czego można by zapragnąć na sobotnie śniadanie. Kiedy oszołomiona wpatrywałaś się w te wszystkie cuda, w twoich dłoniach wylądowała szklanka świeżo wyciśniętego soku pomarańczowego, a na policzku poczułaś soczystego buziaka od nikogo innego, jak Horana.
- Cóż księżniczko, miłej soboty i smacznego. – rzekł, a na te słowa we wszystkich obudził się potwór zwany głodem i już po chwili w powietrzu wokół was latały różne rodzaje jedzenia, których nie chciało wam się podawać innym „po bożemu”. Jak to cudownie wiedzieć, że nie będziesz musiała tego sprzątać. Oczywiście gdy już zaspokoiliście pierwszy głód, zaczęliście już normalnie rozmawiać i, na Boga, naprawdę było tak jak dawniej. Najbardziej poruszało cię to, że był początek dnia, a oni najwyraźniej mieli zaplanowane coś też na jego środek i koniec, ponieważ zdarzało im się wymieniać porozumiewawcze spojrzenia i ustalać coś jeszcze po cichu. Obawiałaś się, co mogą jeszcze kombinować, bo dla ciebie już było idealnie. Gdy skończyliście ucztować wpakowałaś się do samochodu z Niallem i Harry’m, bo „skoro my to wszystko tak pięknie tu rozłożyliśmy, to ci trzej lenie mają to teraz posprzątać”. Podróż i tym razem minęła cudownie, a jedynym problemem było to, że chłopcy wcale nie zatrzymali się przy waszym kompleksie, tylko zawieźli cię do innego, dobrze znanego ci miejsca.
- Lou? Co robimy u Lou? – stylistka chłopców była jedną z osób, z którymi ściśle współpracowałaś, a nawet się zaprzyjaźniłyście, ale nie miałaś dziś w planach spotkania z nią, więc trudno ci było zrozumieć, co tam robicie.
- By być dokładnym nie MY, a TY. Nie martw się, zostawiamy cię w dobrych rękach – Niall uśmiechnął się do ciebie uspokajająco a zza drzwi wyłoniła się Louise z Baby Lux na rękach, a tuż za nią wyszła Natalka!
- Chłopcy? Co wy kombinujecie? Chłopcy… - pytałaś bezradnie, ale ci już skryli się w samochodzie i odjechali z piskiem opon, zostawiając cię oszołomioną na chodniku w kapciach i szlafroku. Na szczęście Nats już ruszyła w twoją stronę, uśmiechając się promiennie. Czułaś jednak, że jest ona dokładnie zamieszana w ten spisek, i że raczej nic ci ona nie wytłumaczy.
* Partners In Crime - Zouis u @JustineAvenue
** OTP - One True Paring
![](https://img.wattpad.com/cover/13004543-288-k201700.jpg)
YOU ARE READING
Turquoise
FanfictionDominika jest zakochana w swoim najlepszym przyjacielu, Louisie. Sprawy komplikuje istnienie Larry'ego. Jaki związek z tą sprawą ma Niall? Jakie są granice przyjaźni? *** Jeżeli Ci się podoba, proszę, oceń moją pracę. Jeżeli chcesz, wersja na blogu...