Chapter IX - "Hysterical"

13 0 0
                                    

Dommy’s POV 

To, co powiedział Harry, nie zadziałało na Ciebie najlepiej, ale nie zrobił tego specjalnie. Poza tym oczywistym było, że ich dzień będzie miły, więc nie mogłaś mieć do niego pretensji. Poza tym nic nie powinno zepsuć tego dnia, ponieważ z menagementu przynosiłaś same wspaniałe wieści, udało ci się odgruzować pokój, a teraz właśnie kończyłaś szykowanie kolacji. 

- Nowyyyy Jork, jedziemy do NOWEGO JORKUUU! - wkroczyłaś do salonu z tą radosną nowiną, jak gdyby nigdy nic taszcząc ze sobą ogromne żaroodporne naczynie, pełne swojej popisowej lazanii. Zerknęłaś na chłopaków siedzących przy stole. Nialla widziałaś pierwszy raz tego dnia i musiałaś przyznać, że wyglądał nie najlepiej. Jakby dopiero co wstał z łóżka po ciężkiej nocy. 

- Kto przepraszam? My nigdzie się nie wybieramy, a przynajmniej nic nie wiemy, o takiej konieczności. - Zayn od razu wyczuł w tym przekazie coś niepokojącego. 

- Haha, oczywiście, że nie MY, jako JA i WY. Chodziło mi o mnie i o… 

- Pewną bardzo spóźnialską początkującą fotografkę. - wyszeptała blondynka stojąca w progu salonu i sprawiająca wrażenie, że obawia się wejść dalej. 

- Naaats! Już jesteś? Oh, tak się cieszę! Cóż, chłopcy, mimo, że jesteśmy węższym niż zazwyczaj gronie, poznajcie Natalkę. - wypowiadając te słowa zdążyłaś już porządnie wyściskać dziewczynę i wepchnąć ją do środka pomieszczenia. - Cóż, w skrócie, dziś rano dowiedziałam się o nowym zleceniu dotyczącym mojej pracy z wami, tym razem… bez was, haha. Potrzebny był mi do jego wykonania fotograf, a nie wyobrażam sobie współpracy z nikim innym poza tą niewiastą, więc zarząd MUSIAŁ się zgodzić. Udało się ściągnąć Nat już dziś, by mogła omówić z nimi zasady współpracy, a tymczasem… Zje z nami kolację. Mam nadzieję, że nie macie nic przeciwko? - Nialler i Zayn tylko pokiwali głowami w zaprzeczeniu, po czym przywitali dziewczynę przyjaznymi uściskami, a Liam… Podszedł do niej i zamykając ją w szczelnym uścisku wyszeptał coś tak, byście nie mogli tego usłyszeć. O, macie chyba do pogadania. Chwilowo zostawiłaś tę sprawę i nakładając im na talerze porcje włoskiej zapiekanki opowiadałaś o weekendowym wyjeździe do Nowego Jorku i o tym co razem z Natalką planujecie, ale Payne wyraźnie bardziej zajął się swoimi myślami, Natalia również nie była szczególnie rozmowna. 

Gdy skończyliście ta dwójka natychmiast odpłynęła w swój świat, wyszli gdzieś na miasto mówiąc, że może niedługo wrócą… Zayn pomógł Ci posprzątać, a Niall przeprosił grzecznie mówiąc, że nie czuje się najlepiej. Podeszłaś do niego i przytulając spytałaś, co się stało, ale on kazał ci się nie zamartwiać, zapewniając, że mu przejdzie i oddał uścisk. Postanowiłaś zajrzeć do niego jeszcze wieczorem, zanieść mu herbatę i może posiedzieć z nim trochę, gdyby miał na to ochotę, w końcu on tyle dla ciebie zrobił, że nie mogłaś się jakoś nie odwdzięczyć… Poza tym stworzyła się między wami bardzo nietypowa więź i czułaś, że nie byłbyś w stanie zostawić go w potrzebie. 

Gdy skończyliście ogarniać po kolacji, a nawet sprzątać nieco kuchnię, była już 21. Z Zaynem także łączył cię bardzo dobry kontakt. Pasja do sztuki, podobne upodobania w stylach rysowania, oraz dość zbliżone spojrzenie na świat sprawiły, że staliście się prawdziwymi „kumplami”, co prawda w nieco męski sposób, ale wcale ci to nie przeszkadzało. Dogadywaliście się, fajnie spędzaliście razem czas i nawet wspólna praca była przyjemniejsza, i to było najważniejsze. Po skończonym sprzątaniu rzuciliście się na kanapę i postanowiliście zagrać sobie jeden meczyk na PS3. Nie zdziwiło Cię więc, że KILKA meczyków, paczkę natchos i dwa piwa później było już po 23… Pożegnaliście się więc i Zayn poszedł do siebie, a Ty udałaś się do kuchni, żeby zrobić herbatę dla Horana. Po chwili uznałaś to jednak za idiotyczny pomysł, stwierdzając, że on pewnie już od dawna śpi. Zrezygnowana poczłapałaś więc w stronę swojego pokoju. W korytarzu leżały, a właściwie walały się dwie pary trampek, i cóż, idiotycznym byłoby oszukiwanie się, że nie wiesz do kogo należą. Wspięłaś się na górę po schodach, które rzadko bywały aż tak strome i natychmiast tego pożałowałaś. 

TurquoiseWhere stories live. Discover now