Bill wrócił do domu, ale doszedł do wniosku, że noc jeszcze młoda, a była niedziela więc nie musiał iść do pracy. Zabrał więc z mieszkania tylko czarną marynarkę i portfel, a następnie udał się do miasta, do baru. Ostatnio spędzał tam bardzo dużo czasu i spędzał go niestety w większości na piciu alkoholu.
Wszyscy znali go tam z tego, że jeśli chodzi o alkohol, to blondyn nie miał żadnych hamulców. Potrafił pić bez końca, miał mocną głowę.
Gdy wszedł do baru, od razu zrobiło się wesoło. Od słowa do słowa, przeszło do jednego kieliszka, drugiego, trzeciego, ósmego i tak dalej i tak dalej... Wódka, szampan, whyski, likier, drinki, w przerwie papieros i od nowa.
Po jakimś czasie był już spity do granic możliwości. Zauważył to jakiś koleś, którego Bill nie znał. Podszedł do niego i zaczęła się rozmowa.
- Hej, Bill.
- Heeeeej... Ummm... Ty.
- Dobrze się bawisz?
- Zaaajeeebiście...
- A chcesz się bawić jeszcze lepiej?
- No raczej!
- To chodź ze mną.- Powiedział i zaciągnął za sobą pijanego blondyna na zaplecze. Tam podwinął mu rękaw i zawiązał opaskę uciskową nad łokciem. Następnie wbił mu w żyłę igłę z dziwną substancją w środku. Gdy cała zawartość strzykawki znalazła się w krwi Billa, zaczęła się prawdziwa faza... Był to oczywiście narkotyk, ale chłopak był zbyt pijany aby odmówić. Na jego twarzy zagościł uśmiech, ponieważ substancja odurzająca zaczęła działać.
- O kurwa.... Ale zajebiste widoczki...Bill nie wrócił na noc do domu. Po południu chciał go odwiedzić Will, ale nie zastał go w mieszkaniu. Zaczął go więc szukać. Trwało to długo, nawet bardzo. Znalazł go w końcu na przystanku autobusowym przy wjeździe do Gravity Falls... Co on tam kurwa robił?! Chłopak spał, waliło od niego alkoholem, a rękaw nadal był podwinięty, więc ślad po ukłuciu był widoczny. William był przerażony tym widokiem.
Obudzenie i zabranie brata do domu było nie lada wyzwaniem. Kiedy w końcu się udało, trzeba było jeszcze jakoś położyć go spać. To było chyba największe wyzwanie. Gdy i to się udało, Will zmierzył mu jeszcze temperaturę. 41,5°... Niedobrze...
- Bill... Co ja z tobą mam... Dlaczego tak się zachowujesz?- Mówił po cichu niebieskowłosy i nie umiał sobie wybaczyć, że nie potrafił upilnować brata, ani mu pomóc.Po 1,5 godziny snu, Bill obudził się. Dostał okropnych mdłości, jak najszybciej udał się do łazienki i zaczął wymiotować. Podczas jego snu, Will był w aptece i kupił jakieś lekarstwa. Gdy usłyszał, że brat już nie śpi, poszedł do niego i dał mu leki.
- Will... Co jest... Czemu tak beznadziejnie się czuję?
- Bo się wczoraj upiłeś w trzy dupy, a gdyby tego było mało, ktoś podał ci jakieś narkotyki.
- Co? Przecież ja bym się nie dał tak po prostu śćpać...
- A jednak. Nie wiem co to było za świństwo, ale masz bardzo wysoką gorączkę... Powiedz mi, dlaczego ty to robisz? Przecież zdajesz sobie sprawę, że masz problem z alkoholem, a i tak chodzisz do barów i chlejesz?
- Nie wiem... To mnie rozluźnia... Uspokaja...
- Bill... To nie skończy się dobrze, wiesz o tym...
- Tak wiem... Przepraszam....###
Trochę krócej, bo pisze podczas rehabilitacji XD
#ProblemyZKręgosłupemTakBardzo
Miłego dnia lub nocy :D
PS. Media: Panic! At The Disco - "Don't threaten me with a good time"
Bosz, kocham ten głos Brendona *.*
CZYTASZ
Last Chance // Brothers Again || ✓
FanfictionBill dostał ostatnią szansę na udowodnienie, że potrafi być dobry. Czy ją wykorzysta?