*Miesiąc później*
Bill był w coraz gorszym stanie psychicznym. Azair nie dawał mu ani chwili wytchnienia. Blondyn miał tego serdecznie dość i chociaż obiecał poprawę, to nie zawsze udawało my się powstrzymać przed pocięcim się. Will bardzo się o niego martwił, podzielił się tym z Dipperem i Mabel. On nie bardzo się tym przejął, natomiast dziewczyna zaczęła się martwić. Nadal lubiła byłego demona i nie chciała żeby działa mu się krzywda. Bill jednak nie chciał niczyjej pomocy, uznał, że poradzi sobie sam. Zaczął zamykać się w sobie, nie chciał z nikim rozmawiać.
Will próbował jakoś nawiązać z nim kontakt, ale były demon nie miał na to najmniejszej ochoty.- Bill... Dlaczego taki jesteś? O co chodzi?
- O nic. Nie wiem o czym mówisz.
- Ty doskonale wiesz...
- Nie rozumiem o co ci chodzi.
- Bill...
- Tak?
- No proszę cię...
- Prosisz o co?
- Przestań! Ja tu się staram rozmawiać na poważnie!
- Staraj się dalej...Od dłuższego czasu rozmowy z Billem wyglądały tak samo. Zawsze mów to samo, zawsze szukał ucieczki od rozmów. Za każdym razem. Nic się nie zmieniało, a przynajmniej nie na lepsze.
***
Blondyn siedział sam w domu. Oglądał telewizję i pił zimne piwo. Nie mógł się już powstrzymać od wypicia alkoholu. Nałóg wracał. Papierosy palił też coraz częściej i coraz więcej.
Fortepianem nie zajmował się już tak często, nie miał humoru na granie. Chciało mu się po prostu umrzeć, ale wiedział, że nie może zostawić brata. Tylko ta myśl pozwalała mu jeszcze funkcjonować w miarę normalnie.*Sen Billa*
- Gdzie ja jestem?
- To sen. Chyba zauważyłeś.- Odpowiedział niski, gardłowy głos.
- Czego ty jeszcze ode mnie chcesz?! Nie wystarczy ci?!
- Chcę twojej śmierci.
- To dlaczego mnie nie zabijesz?! Tak byłoby łatwiej!
- Wolę patrzeć jak cierpisz. To jest zabawniejsze.
- Serio? Bawi cię to?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
-....
- Ale z drugiej strony, to szkoda mi ciebie.
- Niby dlaczego?
- Bo jesteś sam. Nikt nie będzie tęsknił, nikt nie będzie pamiętał, nikt nie będzie żałował... Przykre.
- Mam Willa! I Mabel! I.... Poniekąd Dippera.
- Czyżby?
- Tak! Gdyby nie oni, to dawno byłbym trupem!
- A niby jak ci pomagają?
- Will przychodzi do mnie właśnie codziennie.
- No i?
- No i co?
- Co takiego dla ciebie robi?
- Jest ze mną, wspiera mnie, nie pozwala mi się zabić. To chyba dużo, prawda?
- Nie powiedział bym, ale jak uważasz... Moim zdaniem, to jesteś bardzo samotny.
- W dupie mam twoje zdanie...
- Jak uważasz. Ale zastanów się nad tym. Zastanów się, czy na pewno masz kogoś bliskiego. Czy komuś na prawdę na tobie zależy.- Sen się skończył. Bill budząc się był oblany zimnym potem, chociaż to "spotkanie" nie było tak straszne.Blondyn mimo wszystko długo zastanawiał się nad słowami demona. Nie wiedział czy może nie miał racji?... Nie... Jednak rozmyślał długo, bardzo długo. Nie wiedział co o tym sądzić.
- Dlaczego ja się wogóle nad tym zastanawiam? Przecież im na mnie zależy! Na pewno tak jest..... Znaczy... Chyba....###
Bosz... Znowu krótko... Mam wrażenie, że co rozdział, jest coraz gorzej... Wydaje mi się, że ta część będzie kilka rozdziałów krótsza, przepraszam... Przynajmniej tak myślę...
;________;
Miłego dnia lub nocy....
CZYTASZ
Last Chance // Brothers Again || ✓
FanfictionBill dostał ostatnią szansę na udowodnienie, że potrafi być dobry. Czy ją wykorzysta?