#16

229 31 3
                                    

   Bill korzystał z rad brata i uciekał w muzykę jak najczęściej. Nie wystarczało to aby całkiem mu pomóc, ale pozwalało uwolnić się chociaż na chwilę.
   Blondyna nadal dręczyły koszmary, które zawsze kończyły się czyjąś śmiercią. W tych najmilszych - Billa. Nienawidził patrzeć jak ci, ma których mu zależy ciągle giną. To było dla niego zbyt wiele.

   Coraz częściej zaczynał myśleć o poddaniu się, ale Will starał się wybijać bratu ten pomysł z głowy. Najczęściej mu się udawało, dzięki niemu Bill jeszcze nic sobie nie zrobił. Mówił on jednak często o różnych sprawach, które miały podtekst samobójczy. William nie był nawet świadomy tego, że jego wsparcie ratuje życie blondyna.

- Will... Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam... To zaczyna mnie przerastać...
- Dasz sobie radę... Na pewno znajdziemy na niego jakiś sposób.
- Ale ile to ma jeszcze trwać? Na początku myślałem, że dam radę, że się nie poddam... Ale teraz? On chyba wygrał tę grę... Najłatwiej byłoby gdybym się po prostu zab-
- Nawet o tym nie myśl! Rozumiesz? Nie wolno ci!- Zdenerwował się Will.
- No ale...
- Żadnego ale! Nie chcę cię tracić! Jasne? Zostaniesz tutaj ze mną czy ci się to podoba czy nie.
- Mhm...- Bill był na skraju załamania. Nie widział sensu w walce skoro od początku był na straconej pozycji. Ale już się nie odzywał, nie chciał martwić brata. Nie chciał go ranić swoim zachowaniem, ale on ledwo wytrzymał. Już nie widział w niczym sensu...

*Time Skip o kilka dni*

   Will chodził zdenerwowany w tą i spowrotem.
- Co się dzieje Will?- Spytała Mabel widząc stan chłopaka.
- Uhh... Bill miał do mnie zadzwonić już godzinę temu! Powiedziałem mu, że dzisiaj nie będę mógł przyjść, a on obiecał, że się odezwie! A co jeśli coś mu się stało? Co jeśli coś sobie zrobił?! Może jednak powinienem iść i sprawdzić...
- Nie dramatyzuj. Może po prostu zapomniał? Próbowałeś do niego dzwonić?
- Oczywiście, że tak! Ale on nie odbiera... Coś musiało się stać!
- Spokojnie, na pewno nic mu nie jest. Poczekaj jeszcze chwilę...

***

   Bill siedział w łazience bawiąc się żyletką w palcach. Był zagubiony, nie był pewny co chciał zrobić... Wcześniej ciął się już na próbę, ale nie miał na tyle odwagi aby wbić ostrze głębiej.
Ukrywał to cały czas nosząc ubrania z długim rękawem, nie chciał aby Will się martwił.
   Blondyn wiedział, że brat ciągle do niego wydzwania, ale nie chciał odbierać. Nie chciał z nikim rozmawiać. Nie teraz.

***

   W końcu William zdecydował się osobiście sprawdzić co się dzieje z jego bliźniakiem. Poszedł do niego, wszedł do domu z ale na początku nikogo nie zauważył.
- Bill, jesteś w domu?- Chwila ciszy.
- Zaczekaj, zaraz przyjdę...- Odpowiedział cicho chłopak i wyszedł z łazienki. Poszedł jeszcze​ szybko do swojego pokoju aby zabrać stamtąd jakąś bluzę. Musiał w jakiś sposób zakryć świeże cięcia na rękach. Miał tylko nadzieję, że krew nie przesiąknie przez ubranie.
- Już jestem.- Powiedział wchodząc do salonu, gdzie czekał na niego zniecierpliwiony Will.
- Na szczęście nic ci nie jest! Myślałem, że coś się stało! Dlaczego nie odbierałeś telefonu?!
- Bo... Był wyciszony... Nie słyszałem, że dzwoniłeś...- Skłamał.
- Ugh... Ale jak się umawiamy, to już dzwoń ok? Bałem się o ciebie!
- Tak... Przepraszam... Ale jak już jesteś, to może napijesz się czegoś?
- No dobra. A masz sok?
- Mam.- Nalewa sok pomarańczowy do szklanki i podaje bratu. Nie zauważył, że rękawy bluzy były czerwone od krwi. Will jednak tego nie przeoczył.
- Bill! Krwawisz! Skaleczyłeś się?- Próbie złapać rękę blondyna, ale on się wyrywa.
- Nie! Zostaw to! Nie dotykaj!
- O co ci chodzi? Zobaczę tylko, czy to nic poważnego.- Williama bardzo zdziwiła reakcja brata.
- To nic takiego! Zostaw mnie!- Niebieskooki jednak nie dał za wygraną i w końcu udało mu się podwinąć rękaw bluzy. Był przerażony widokiem.
- BILL!!! COŚ TY NAROBIŁ?!
- Ja... Ja przepraszam...- Jest bliski płaczu. Will odwija drugi rękaw, tam ta sama sytuacja.
- Boże...- Will od razu podszedł do szafki z lekami, bo był pewien, że ostatnio kupował dla Billa bandaże. Gdy je znalazł, od razu wziął się do zakrywania ran.
- Bill... Dlaczego? Dlaczego ty to zrobiłeś?- Spytał załamującym się głosem niebieskowłosy chłopak.
- Ja... Ja nie... Nie wiem... Ja... Przepraszam... Przepraszam...- Will widząc nienajlepszy stan psychiczny brata po prostu go przytulił i zaczął lekko gładzić dłonią jego plecy.
- Już dobrze... Wszystko dobrze...

###

Oj, Billy Billy...

Nie wiem co tu napisać ;-;

Miłego dnia lub nocy...

EDIT:
Może teraz jest cały... U mnie xd

Last Chance // Brothers Again || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz