Prolog

34 3 0
                                    

   Tej nocy na świat przyszło wiele szczeniąt. Wataha obwieszczała radosną nowinę donośnym wyciem. Dokładnie o północy na świat przyszła ona. Silna, młoda wadera o futrze czerwonym jak krew. W jej oczach tańczyły płomienie. Była pierwsza i najsilniejsza z miotu.
  Zaraz po narodzinach wczołgała się w smugę księżycowego blasku. Jej powieki uniosły się, a źrenice wypełniły błękitnym światłem. I tak oto księżyc  wybrał sobie powierniczkę, strażniczkę płomieni.

   Od początku była inna. A inność w stadzie nie jest mile widziana. Została wyrzutkiem. I nie chodziło tu o futro, w stadzie nie brakowało barwnych wilków. Były fioletowe, niebieskie, białe, rude, a nawet  zielone. Bali się jej oczu. Żadne ze szczeniąt nie bawiło się z nią, no może czasami jej bracia. Matka starała się zapewnić jej opiekę i poczucie bezpieczeństwa, ale szkodziła tym sobie. Razem z jej ojcem tworzyli parę beta. Nie mogli więc  pozwolić sobie na poświęcanie tak wielkiej uwagi jednej istocie.
  
Ich stado liczyło ponad dwadzieścia dorosłych osobników oraz 7 szczeniąt. Młoda wadera miała wszystkie przywileje jakie zapewniała jej pozycja przyszłego pokolenia. Jadła z innymi młodymi jako pierwsza, chronili ją i troszczyli się, ale we wszystkich ich ruchach była rezerwa.

  Nadszła wiosna, a to oznaczało, że jako roczne już wilki muszą udać się na szkolenie. Decydowało ono o przynależności do stada oraz o randze i funkcji w stadzie.
 
Młoda wadera wstawała przed watahą. Tego dnia nie było inaczej. Pobiegła do lasu szukając świerzych tropów i badając teren. Wiedziała, że jeśli chce wrócić do rodziny musi być najlepsza. Zwinnie pokonywała przeszkody i skradała się widząc duże zwierzęta. Kończąc swój obchód powoli kierowała się do leża. Przyspieszyła słysząc wycie. Nauczyciele przybyli, aby zabrać ich na szkolenie.
  Wpadła biegiem na polanę. Wilki żegnały się ze swoimi dziećmi - możliwe, że już ich więcej nie zobaczą. Odszukała wzrokiem matkę. Postawna, biała wilczyca wyróżniała się z tłumu. Podbiegła do niej skomląc cichutko. Będzie tęskniła. Matka polizała jej pysk na pocieszenie. Ojciec szturchnął ją przyjaźnie nosem. Wiedziała, że musi zrobić wszystko, aby ich nie zawieść.
Usłyszała karcące szczeknięcie. Nie znała tego głosu. Odwróciła łeb. Skuliła się w sobie widząc burego wilka z gniewnie zmarczszonym pyskiem. Pędem ruszyła z miejsca i dołączyła do reszty szczeniąt. Przygodę czas zacząć.

Ogień w oczach waderyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz