#2

4.7K 455 449
                                    


Jak się okazało, czyszczenie konia wcale nie było takie trudne. 

Po pierwsze; zwierzę grzecznie stało i nawet się na Taehyunga nie patrzyło, będąc zajęte przeżuwaniem marchewki i podziwianiem ściany, do której zostało przypięte. 

Po drugie; Tae nie musiał nic robić, bo wszystkie czynności wykonywał za niego Jeon. Kookie bowiem stwierdził, że w stroju aktora grzechem jest czyścić konia i dziś V pouczy się tej umiejętności tylko teoretycznie. Jungkook tłumaczył wszystko powoli i dokładnie, pokazywał każde narzędzie z osobna, dawał Kimowi krótką instrukcję jego obsługi, a potem pokazywał w praktyce, co się z owym narzędziem robi.

Blondyn jednak nie zwrócił na to większej uwagi, główkując nad czymś znacznie ciekawszym; jakim cudem czyszczenie brudnej od kurzu kobyły, która podziwia ścianę, co najmniej jakby tam leciała jedna z dram, w jakiej Taehyung brał udział, może być seksowne? A mogło. I to jak mogło. Kookie robił wszystko z takim zaangażowaniem i pasją, że jego oczy prawie świeciły. Każdy ruch był wymierzony i staranny, a Tae odpływał. Bardzo daleko odpływał. Wyobrażał sobie, jak te zgrabne dłonie zamiast jakichś silikonowych szczotek, trzymają aksamitne gąbki sprowadzane z Hiszpanii. Gąbki namoczone zapachowymi olejkami i drogimi żelami do kąpieli, które tak pięknie czyszczą jego skórę z brudu. Tylko skórę, bo myśli powinny być w takiej sytuacji brudne. Kookie zamiast w koszuli, byłby absolutnie nagi i siedząc w złotej wannie, uśmiechałby się promienie i... Czyścił gówno.

Chwila, co?!

Taehyung potrząsnął głową na boki i przyjrzał się jeszcze raz poczynaniom chłopaka. Jeon perfidnie i chyba z premedytacją, czyścił wewnętrzną część kopyta konia, wydłubując dziwnym, metalowym urządzeniem brud, smród i odchody. V zrobił brzydki grymas i odwrócił wzrok, by jego delikatna wyobraźnia nie ucierpiała za bardzo. Jungkook mógł być bogiem seksu, super bohaterem gejowskich niewiast i prawdziwym Apollo wśród mężczyzn, ale gówno pozostanie gównem, niczym Sue w ostatniej dramie, i to nigdy nie będzie wyglądało dobrze.

Poczekał chwilę, aż Kookie upora się z tym plugawym zajęciem, a gdy mu się to udało, uśmiechnął się szeroko w jego stronę. W końcu jakoś go poderwać musiał, a klasyki w stylu uroczego uśmiechu zawsze działają. Jeon jednak nie zwrócił na Tae uwagi. Nie zaszczycił go nawet dłuższym spojrzeniem, jakby był absolutnie odporny na wszelkie zaloty. Dalej czyścił konia, coś tam do niego gadał, całował. Kimowi nawet przeszło przez myśl, że Jungkook był zoofilem, tak pieścił to zwierzę. Albo co gorsza... Leciał na dziewczyny. Blondyn warknął na samą możliwość, że takie ciacho mogłoby woleć takie coś jak Sue, a nie jego.

– Teraz ją ubierzemy, dobrze? – spytał szatyn i podszedł z uzdą do chłopaka. – Tłumaczyłem ci już, jak to zakładać. Spróbuj. Tylko uważaj na jej uszy, są bardzo wrażliwe. 

Taehyung zagryzł wargę i wziął do rąk „uzdę", czyli jakieś dziwne i nielogicznie posklejane ze sobą paski ze skóry, z paroma metalowymi klamerkami. Uznał, że paniką gdzie to powinien założyć, zajmie się później i najpierw zajął się swoim rozdrażnieniem spowodowanym tym, że nie wiedział jak to rozplątać. Od razu stwierdził, że ta cała uzda musi być spokrewniona z lampkami choinkowymi, albo ze słuchawkami. Naprawdę starał się z całych sił, żeby nie wyjść na nieporadnego, albo co gorsza na takiego, który nie słucha Jeona, lecz głupie paski ze skóry go pokonały! Warknął do siebie i już miał nimi rzucić, a potem kopnąć, coby podkreślić ich bezsensowny byt na tym świecie, kiedy poczuł ciepło. Jungkook bowiem stał właśnie bardzo blisko jego pleców, na tyle blisko, że Tae czuł jego oddech na swojej szyi.

– Nie słuchasz mnie – powiedział spokojnie szatyn i przeniósł swoje dłonie na te V, po czym zaczął rozplątywać paski. – Pomogę ci, dobrze?

Prrr, nie tak szybko! TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz