#5

5.3K 398 505
                                    

Przysięgam, że zabije tego, który odpowiada za ten serwer. 

3 razy już poprawiałam ten tekst, a wtt nie chce go zapisać. 

#Autyzm



- Jej, jak ona to świetnie zagrała. Pokazała całą ekspresję i tak ładnie oddała ten moment – mruknął Jin, intensywnie wpatrując się w ekran telewizora.

- No, no – odpowiedział Taehyung, uśmiechając się do wyświetlacza telefonu, po raz kolejny tego dnia.

Jin nie miał wątpliwości, że V go nie słuchał, nie oglądał tej dramy i w ogóle nie miał całego świata w dupie. Miał. No dobrze, miał cały świat w dupie poza jego chłopakiem. Seok wiedział, że powinien się na niego obrazić, albo chociaż fuknąć, że Tae zachowuje się jak rozanielona nastolatka, a nie jak facet. Powinien, co nie znaczy, że zamierzał. Znali się z młodszym od czasów, gdy razem chodzili na dodatkowe zajęcia z aktorstwa. Czyli od jakiś dobrych 15 lat. Pamiętał moment ich poznania bardzo dobrze. Jin chodził na zajęcia zawsze z uśmiechem – uwielbiał grać, recytować, uczyć się mimiki, natomiast Taehyung... Taehyung nienawidził tych lekcji. Płakał zawsze, gdy mama go tam zostawiała, nie chciał brać udziału w zajęciach i pyskował. Wszyscy mieli go za rozpieszczonego, bogatego dzieciaka, z którym nawet nie warto było rozmawiać. Pewnego dnia Jin wszedł do szatni z kostiumami, chcąc się przebrać. Usłyszał wtedy, jak dwoje chłopców grozi V i chce go pobić. Zareagował szybciej niż pomyślał, odciągając napastników. Od tego momentu, Kimowie byli nierozłączni. Tae widział w Jinie najlepszego przyjaciela, chodzące oparcie, które zawsze przy nim jest. Jako solidną i dobrą podstawę jego życia. Tak naprawdę to Seok namówił go na chętniejsze udziały w lekcjach aktorstwa, castingi i w późniejszym czasie na przesłuchania do różnych dram i filmów. Bo V miał talent. Umiał grać tak, jak nowocześni reżyserzy tego chcieli - miał charyzmę, zadziorny charakter i niepowtarzalny błysk w oczach. Umiał manipulować tekstem, obracać go, bawić się emocjami widzów, jak tylko mu się podobało. A Jin był jedyną osobą w życiu Tae, która mu tego nie zazdrościła. Młodszy często tego nie rozumiał, ale Seok wolał grać w filmach na przykład historycznych lub w spektaklach czysto poetyckich - twierdził bowiem, że tylko takie role rozwijają jego artyzm i wrażliwą duszę, czy inne gówno, które tam w nim siedziało. I za to V go uwielbiał. Straszy Kim natomiast kochał Taehyunga całym sobą i po prostu wiedział, że są dla siebie stworzeni. Oczywiście, czysto przyjacielsko, bo w związku to z tą pokraką życiową by być nie chciał. Bogu dzięki, że ten biedny Jeon się znalazł. Jin kochał Tae, jak swojego młodszego brata i mentora zarazem. Z jednej strony pomagał mu z relacjami, emocjami i po prostu jego rozchwianym charakterem, z drugiej zaś, podziwiał jego kunszt aktorski i wielu rzeczy się od niego uczył. Pasowali do siebie jak puzzle, jeden bez drugiego nie potrafiłby żyć. Wszystko zawsze przeżywali razem, nawet jeśli robili to w jakiś chory i niepojęty dla innych sposób. 

Dlatego Jin nie miał zamiaru opieprzać Tae za czyste stracenie rozumu dla Jungkooka- bo po prostu nigdy nie widział go tak szczęśliwego. V nigdy nie miał osoby, przy której czułby się tak bezpiecznie i dobrze. Zawsze musiał się spinać, bo rodzina oczekiwała od niego idealności, potem nauczyciele, reżyserowie, a teraz widzowie. Seok wiele razy mu tego współczuł – on zawsze robił rzeczy z czystej przyjemności, w dodatku nie przynosiły one mu zbyt wielkiego zysku, natomiast na koncie młodszego obracały się już porządne miliony i Kim musiał, powtarzam, musiał innych zadowalać. A tymczasem przyszedł sobie taki Jeon i po prostu wyłączył mu stres, spięcie i te inne bzdety. Jak taki wyłącznik.

 Oczywiście trzeba wspomnieć, że Jin kochał również Jungkooka - no bo rany boskie! Okej, uwielbiał Taehyunga, spoko spoko, ale... ALE! Mimo wszystko, młody był rozkapryszonym dzieckiem, z którym czasem się nie dało wytrzymać! Od magicznego miesiąca, od tej pięknej, wiekopomnej chwili, gdy ten koński masochista podpisał pakt z diabłem i poprosił V o chodzenie, tamten stał się... Znośny! Nadal był sobą, ale przynajmniej nie walił swoją osobowością ludziom prosto w twarz!

Prrr, nie tak szybko! TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz