#10.

2.7K 309 89
                                    

Wiecie, że zbliżamy się powoli do końca, prawda? xd


- Cześć, głąbie- szatynka weszła do pokoju swojego największego wroga, dosłownie zabijając go spojrzeniem. Jin podążył od razu za nią, by być w pełnej gotowości, gdyby młodsi się pobili, albo co gorsza, zaczęli niszczyć rzeczy dookoła siebie. Oczywiście, nie musicie się martwić o ilość alkoholu we krwi Seoka, bo mimo, że godzinę temu był już dość miło wstawiony, tak na widok tej idiotki bardzo szybko wytrzeźwiał. Tak szybko, że nawet przeszło mu przez myśl, że kobieta powinna zostać jakimś lekiem bądź suplementem: „ Olej witaminę C i rosołek, morda Sue wystarczy do postawienia cię na nogi.(Tylko na nogi, niczego innego nie postawi, spokojnie). Będziesz rzygał, ale nie z powodu procentów w twoim organizmie". Tak, taki koncept wydawał mu się w porządku, zwłaszcza, że aktorka w końcu by się na coś przydała. – Co jest?

- Sue, zrobiłem coś bardzo głupiego – miauknął Taehyung zawinięty szczelnie w koc i z zapłakanymi oczami, co w połączeniu dawało bardzo smutny obrazek.

- Nic nowego, dupku – mruknęła zniesmaczona, ale ku zdziwieniu starszego Kima, usiadła na skraju łóżka blondyna, tak jakby, no nie wiem... Chciała go wysłuchać? Cóż za szaleństwo – No jedziesz z tym tematem, nie mam dużo czasu.

- Po pierwsze, nienawidzę cię. Po drugie, ostatnio miałem przyprowadzić konia Jungkookowi z padoku – powiedział Tae, ale widząc minę dziewczyny, od razu dodał- To taki wybieg, kretynko. No i jak go prowadziłem, to się zagapiłem i ten konik zjadł jakieś chwasty. – Blondyn na chwile przestał opowiadać, by wytrzeć nos w rękaw, bo znów zebrało mu się na ryk i histerię, a uspokoił się, cholera, dopiero dziesięć minut temu – I, i, i...-zająknął się, wyglądając coraz to bardziej smutno – I okazało się, że to była jakaś trująca roślina i ten zwierzak prawdopodobnie zdechnie przeze mnie!

- I Jungkook cię znienawidzi? – zapytała, choć świetnie znała odpowiedź. Warknęła na siebie w myślach, bo czemu to zawsze musiało tak być?! Zajebałaby gnoja przy pierwszej możliwej okazji, ale jednocześnie nie mogła patrzeć, jak ta kupa się męczy.

- No...

- Jesteś debilem – stwierdziła, dosłownie jebiąc go (nie w ten przyjemny sposób, małe zboki) wzrokiem. Wstała i przez chwilę rozglądała się po pomieszczeniu, aż w końcu dostrzegła to, czego szukała. Szybko pomaszerowała do biurka jej wroga i wzięła z niego laptop, a zaraz potem usiadła obok aktora i otworzyła sprzęt.

- Um...Sue? Co ty robisz? - V był naprawdę zaskoczony reakcją szatynki. Jakby chciała mu walnąć, to laptop był chyba słabym narzędziem, co nie?

- No chyba nie zamierzasz tak siedzieć i jęczeć? Trzeba coś zrobić. Poszukamy w necie. – wytłumaczyła, otwierając wyszukiwarkę.

- Ale... Czego?

- Opinii weterynarzy, ludzi, których konie zachorowały na to samo. Przejrzymy listę jakichś leków, mieszanek. Na pewno da się temu jakoś zaradzić. Ludzie nawet raka pokonują, taki chwast dla konia to „pff".

Tae zagryzł swoje wargi, uważnie wpatrując się na skupioną na ekranie laptopa kobietę.

Mimo wszystko nie zmieniła się tak bardzo.

- Sue?

-Czego?

- Dziękuje.

- Morda, blondi – warknęła, wypuszczając kosmyk swoich włosów zza ucha, by zakrył jej twarz, po czym dodała bardzo cicho – Dla ciebie zawsze.

Prrr, nie tak szybko! TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz