#4

4.4K 404 309
                                    

Taehyung poprawił swoje delikatne, brązowe kreski na powiekach, uśmiechając się przy tym szeroko. Wyjął ze swojej torby buteleczkę małych perfum i rozpylił zawartość na swój kołnierzyk, nadgarstki oraz przestrzeń za uszami. Miał totalnie gdzieś, że psikał się w miejsca zarezerwowane dla kobiet – jeśli Jeon naprawdę chciał go dzisiaj zabrać na randkę, co było dla V równe z spędzeniem razem nocy, to musiał ładnie pachnieć w odpowiednich dla zboczonego, pociągającego, uległego geja rejonach. Spojrzał na swoje odbicie, lustrując wszystko dokładnie: ładna, biała koszula, niemająca na sobie ani jednego zagięcia, na nogach czarne, obcisłe rurki, a na ramionach przewieszony beżowy sweter. Jednym słowem? Ideał. 

Tak. Tae był w tym momencie swoją najlepszą wersją, wiedział, że wygląda świetnie, no i miał dobry humor - mieszanka idealna, godna seksi Apolla Jeona.Idąc za tą myślą, przeczesał swoje jasne kosmyki palcami, a potem wziął do ręki swoją skórzaną torbę. Już miał wychodzić, gdy do jego garderoby wpełzł pasożyt. I to nie byle jaki pasożyt, a NajwiększaSukaJakąTenŚwiatWydałKurwaMać - w skrócie Sue. *

- Co ty taki ładniusi dzisiaj? – spytała z ironią, podchodząc do szafki ze słodyczami Kima, wyjmując z niej paczkę truskawkowych pianek.

- Nawet ty nie popsujesz mi dzisiaj humoru – stwierdził, uśmiechając się szeroko. Szybko wyjął telefon z tylnej kieszeni, czując w niej wibracje. Odblokował ekran i przeczytał wiadomość.

Od: Jungkook

Jestem pod wytwórnią.Czekam na pana, panie Kim.<3

Taehyung podskoczył z nagłego przypływu ekscytacji, a potem w mgnieniu oka odpisał:


Do: Jungkook

Już idę, panie Jeon.<333

- Wow, ile serduszek! Zabujałeś się, gnojku? – Sue wcisnęła kolejne pianki do buzi, wyglądając przy tym jak chomik. Tae spojrzał w jej stronę z wyższością, a potem wypiął dumnie pierś.

- Mam dziś randkę z najlepszym ciachem, jakie chodzi po tej planecie. Pojedziemy na romantyczną kolację, a potem spędzimy upojną noc przy blasku księżyca – Blondyn wyjął z paczki przekąskę i wepchnął ją na siłę do ust brunetki – Natomiast ty lepiej spędź ten wieczór na siłowni, bo Yuna to chuda i zgrabna księżniczka, prosiaczku - Klepnął aktorkę w tyłek, śmiejąc się przy tym, a potem wyszedł na spotkanie ze swoim Apollem.

***

Wyszedł na parking, stwierdzając, że wieczór należał do wyjątkowo przyjemnych i ciepłych. Poprawił swój sweter, a potem rozejrzał się dookoła, niemal natychmiast dostrzegając czuprynę swojego księcia. Jakiego księcia? Toż to był prawdziwy król! Jeon stał sobie przy czarnym, ładnym samochodzie. Może nie najnowszym, ale zadbanym i czyściutkim, więc Kim nie miał obiekcji. Miał na sobie białą bluzkę, skórzaną kurtkę z ćwiekami i czarne dopasowane rurki. Na powiekach V mógł dostrzec czarne kreski, nie tak delikatne jak jego, ale nadal dobrze i precyzyjnie zrobione. Tae przełknął głośno ślinę i powoli podszedł do Kookiego. Pierwszy raz musiał przyznać, że ktoś wygląda lepiej od niego. Cóż za satysfakcjonująca porażka.

- Witam, panie Jeon – mruknął, stając blisko mężczyzny.

- Witam, panie Kim. – Szatyn nachylił się na twarzą blondyna, a potem musnął jego policzek - Ślicznie wyglądasz. Taehyung zaczerwienił się lekko, mocno się zastanawiając, dlaczego. W końcu to nie pierwszy raz, kiedy usłyszał ten komplement. Z ust chłopaka jednak, brzmiało to trzy razy lepiej, cztery razy bardziej autentycznie i szczerze. Nigdy nie był dobry z matematyki, ale takie proporcje mu pasowały. I dobrze brzmiały, a wszystko o czym myślał i mówił, musiało dobrze brzmieć. W końcu nazywał się Kim Taehyung, to do czegoś zobowiązywało, na przykład do bycia idealnym.

Prrr, nie tak szybko! TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz