Yoongi westchnął ciężko, będąc tuż przed przekroczeniem progu ich maleńkiego mieszkania i padając ze zmęczenia. Nie wrócił co prawda później, ale uprosił Jina, by ten dał mu parę dodatkowych godzin z rana za nieobecnego pracownika i ciągnął tak już od kilku dni. Zamiast więc o ósmej - wstawał po czwartej rano. Po kilku godzinach fizycznej roboty siadał normalnie za swoim biurkiem, a dziś przerwę wykorzystał na kolejne dodatkowe zadanie, które mu się nawinęło.
Padał na ryj, ale dotarło do niego, że musi się łapać każdego dodatkowego wona, jeśli chce zapewnić swojej rodzinie wyżywienie i dach nad głową. A cholera, łatwe to nie było. Na dodatek przecież te małe szkraby nie są jeszcze w stanie pojąć dlaczego rodzice nie mogą im kupić tego, czy tamtego. Ponad to, w końcu to małe dzieci, które non stop czegoś potrzebują. A to ubranek, bucików, kurteczki... I kurwa, wszystko razy cztery, plus Jimin przecież też miał potrzeby, a on czuł się odpowiedzialny za utrzymanie ich wszystkich. Zaczęło do niego docierać, że choć posada w firmie Jeonów była wygodna i wcale nie najmniej płatna, to chyba będzie musiał rozejrzeć się za czymś innym. Ta pensja byłaby w porządku przy trzy czy czteroosobowej rodzinie, ale przy sześcioosobowej, zalegającej już z kilkoma rachunkami - niekoniecznie.
Otworzył więc drzwi i był zmuszony tym razem niemal wymusić uśmiech, kiedy piątka najważniejszych w jego życiu osób przyszła go przywitać. Przytaknął tylko, kiedy Jimin poprosił go, by ten usiadł sobie na łóżku w ich pokoju i poczekał pół godzinki na kolację, po czym jak nigdy wcześniej po prostu zaległ w miejscu i włączył telewizor, by sennie się w niego wgapiać. No, nie licząc momentu, kiedy jego mąż przebiegł przez pokój, biorąc coś po drodze z szafki. Wtedy zamiast na ekran patrzył na jego duży, jędrny tyłek, który uwielbiał i odruchowo oblizał usta. Choć miał ochotę (w końcu nadal miał ruję), to pewnie nie będzie miał na nic siły wieczorem, co poskutkuje przebudzeniem się ze chcicą w środku nocy i obudzeniem również Jimina na małe co nieco.
Zmrużył lekko oczy, kiedy usłyszał huk z kuchni i szarowłosego, krzyczącego na któreś z ich kociąt, że tak nie wolno. Normalnie by tam poszedł i zajął się całą czwórką, by jego ukochany miał chwilę spokoju, lecz teraz nie miał na to siły i czuł się z tym naprawdę źle. Nie oparł się nawet temu, by pozwolić swojej głowie opaść luźno na oparcie mebla i przymknąć powieki. Pewnie zasnąłby w mig, gdyby nie usłyszał cichutkiego tupotu małych stópek w pobliżu.
Leniwie otworzył oczy i zerknął na swoją szarowłosą, małą księżniczkę, która przechadzała się po pokoju ze smutną miną i podkulonym ogonkiem. Serce mu się łamało na ten widok...
- Um, Nari? - zapytał, po czym cicho odchrząknął, gdy usłyszał jak bardzo jego głos jest zachrypnięty. - Księżniczko, stało się coś? - zapytał z troską, na co dziewczynka spojrzała na niego smutno i postawiła uszka do pionu, jednak te po chwili lekko opadły.
- Nie, tatusiu... Nikt nie chće się źe mną bawić lalkami - powiedziała, a dopiero teraz Yoongi dostrzegł w jej rączkach barbie, którą mocniej do siebie przytuliła.
- Och, jejku... - mruknął i wystawił do niej rękę, by się zbliżyła. - Minsoo też nie? On się lubi bawić lalkami, prawda? - mruknął i pomiział ją za uszkiem, chcąc choć odrobinkę poprawić jej humor.
- M-mmm.... - pokręciła główką. - On chće siedzieć ź mamusią.
Yoongi westchnął i popatrzył w jej jasne ślepka. Właściwie, to z pozoru były one identyczne, jak te Jimina, jednak on, widując obie pary tęczówek codziennie i wpatrując się w nie, z miłością analizując każdą pojedynczą plamkę koloru dostrzegał, że te Nari były minimalnie ciemniejsze. A teraz były smutne, a on naprawdę nie miał serca na to patrzeć.
CZYTASZ
Be my shelter || Vkook & Yoonmin [Zawieszone]
Fanfic"Jeśli ze mną pójdziesz, to dostaniesz coś porządnego do jedzenia, czyste ubrania i może nawet mógłbym ci dać tymczasowe schronienie. Tylko musisz mi zaufać, dobrze?" # Taehyung jest kocio-ludzką hybrydą, która przez zrządzenie losu wylądowała na...