Zarówno sobotni, jak i niedzielny poranek Jungkooka zaczął się od bliskości przytulonego do niego kociego blondaska, a drugiego dnia weekendu nawet słyszał, jak Taehyung cichutko mruczy, będąc wtulonym w jego tors. Chyba nawet zacznie się do tego przyzwyczajać, bo było to doprawdy urocze i od razu nastawiało go pozytywnie na nadchodzący dzień.
Swoją drogą, Tae robił postępy. Już całkiem nieźle posługiwał się widelcem, jeszcze parę dni i może w końcu opanuje nóż i pałeczki. Póki co, będzie musiał mu wieczorem pokazać, czego ma nie dotykać, kiedy jego jutro nie będzie w domu. Jeszcze pomyśli, że te pokrętełka od kuchenki są do zabawy, a tego by zdecydowanie nie chciał.
Ale póki co postanowił, że młodszemu przyda się jakieś małe wyjście, by przekonał się, że nie musi się bać wszystkich ludzi, oraz że jest z nim bezpieczny. A do tego muszą zrobić zakupy, więc będzie dwa w jednym.
Taehyung nałożył na siebie ubrania, które dostał wcześniej od Jungkooka (muszącego wcześniej wyciąć w spodniach miejsce na ogonek), a do tego na wierzch nałożył bluzę bruneta. Głupio mu się było przyznać, ale naprawdę uwielbiał jego zapach, najbardziej ten intensywny, kiedy był blisko, ale ten delikatniejszy, który zostawiał na odzieży czy pościeli również bardzo lubił.
Kiedy w końcu przyjechali do supermarketu Jeon pomyślał, że głupie zakupy chyba nigdy nie były tak fajne. No, może nie było nic szczególnie miłego w patrzeniu na nieco spłoszonego Taehyunga, który rozglądał się nerwowo dookoła, ale co innego fakt, że przez to blondyn był uczepiony jego ramienia i mocno się go trzymał. Nawet przeszło mu przez myśl, że podoba mu się, iż wygląda to tak, jakby Tae był jego, choć taka myśl była nieco szalona, zważając na to, że znali się tylko kilka dni, więc nie było mowy o jakichś głębszych uczuciach. Ale może Hoseok miał rację i ten dzieciak faktycznie mu się podoba?
- O, kupię ci białą herbatę, Hybrydy ją uwielbiają, nie? - uśmiechnął się, biorąc dwa smakowe warianty owego napoju.
- Um... Nie wiem - przyznał, przyglądając się pudełeczkom wnikliwie.
Ciemnowłosy westchnął ciężko, ciągnąc za sobą mniejszego dalej między półkami. No tak, nie wiedział, bo w tym pierdolonym cyrku był karmiony jakimiś ochłapami. Za każdym razem, kiedy o tym myślał, podnosiło mu się ciśnienie.
- Jungkookie, a co to? - zapytał niepewnie blondyn, wskazując na słoiczek, wypełniony jakąś wodą i czymś, co wyglądało jak duży groszek z czerwonym środkiem.
- Oliwki, niektóre Hybrydy i koty też to lubią. Wezmę ci - mruknął, pakując jeden słoiczek do wózka.
- Nie musisz mi kupować wszystkiego - zagryzł wargę, na co starszy tylko machnął ręką.
Było mu dobrze u Kooka, ale naprawdę martwił się, jak on mu się za to wszystko odwdzięczy. Przecież nic nie miał, a jeszcze nikt go nigdy nie traktował tak dobrze.
Wlókł się dalej za nim, rozglądając się niepewnie dookoła. Napotkał kilka nieprzyjemnych spojrzeń, a jedna starsza pani nawet prychnęła, patrząc na niego. Zrobiło mu się troszkę przykro, bo przecież nie robił nic złego, ale póki był z Jungkookiem to czuł, że nie ma się o co martwić.
W pewnym momencie jego ciekawskie oczka dostrzegły małe, czarnowłose dziecko. Ale nie byle jakie, bo ów maluch był Hybrydą! Uśmiechnął się, widząc tę słodzinkę, ale po chwili mina mu zrzedła, kiedy zobaczył, że chłopczyk stoi przy małym, kartonowym regale, ale wypełnionym ciężkimi puszkami z mlekiem kokosowym. I nie byłoby to nic niezwykłego, gdyby nie dwóch nastolatków z kapturami na głowach, którzy coś do siebie szeptali, następnie chichocząc.
CZYTASZ
Be my shelter || Vkook & Yoonmin [Zawieszone]
Fanfic"Jeśli ze mną pójdziesz, to dostaniesz coś porządnego do jedzenia, czyste ubrania i może nawet mógłbym ci dać tymczasowe schronienie. Tylko musisz mi zaufać, dobrze?" # Taehyung jest kocio-ludzką hybrydą, która przez zrządzenie losu wylądowała na...