02. Distrustful Kitty

4.4K 513 207
                                    

Ludzie miewali naprawdę różne opinie na temat hybryd. Na początku mieli co do nich obawy, bo eksperymenty z krzyżowaniem genów, by stworzyć ludzi idealnych do wojska, policji czy oddziałów detektywistycznych budziły niepokój. Następnie niektórzy zaczęli z nich kpić, kiedy okazało się, że obok takich zalet jak lepszy wzrok, naturalna giętkość ciała, wyostrzony słuch czy umiejętność cichego poruszania się hybrydy miały również wiele "wad". Między innymi dość słaba odporność (z tym akurat radzono sobie za pomocą szczepionek, ale wciąż niewiele im było trzeba do przeziębienia), drobna budowa ciała, raczej niewysoki wzrost, często niski próg bólu, niekiedy płochliwość, większe zapotrzebowanie na sen, niż przeciętny człowiek i dość szybkie rozpraszanie się. W skrócie - trochę jakby za dużo z domowego kota, a za mało z takich drapieżników jak gepard czy lew.

A do tego wszystkiego dochodził jeszcze uroczy wygląd. Bądźmy szczerzy, kto wyobrażał sobie żołnierza, policjanta, detektywa czy kogokolwiek w służbach specjalnych z dużymi oczami (których tęczówki zazwyczaj były nieco większe, niż u ludzi), kocimi uszkami i majtającym, puchatym ogonkiem z tyłu? No właśnie.

Na domiar „złego" okazało się, że u hybryd koci gen jest tym dominującym. Więc nawet, gdy hybrydy rozmnażały się z ludźmi rodziły koto-kształtne dzieci - w większości były to ciąże mnogie, a zanim wymyślili skuteczną antykoncepcję dla hybryd też minęło trochę czasu. I tym oto sposobem, obecnie ludzie z kocimi cechami to około 15% całego społeczeństwa. Z czasem przestały być aż tak dyskryminowane, ale wciąż niektórzy traktowali hybrydy jak gorszy sort.

Jak ci dwaj idioci, którzy prawie pobili bezbronnego chłopaka, z powodu jakichś głupich konserw. Kiedyś czarnoskórzy, homoseksualiści, a teraz oni. Na szczęście wszystko szło w lepszym kierunku i szczególnie pośród młodych ludzi szerzyła się tolerancja.

- Niby dlaczego chcesz mi pomóc? - zapytał niepewnie, wciąż nie patrząc się na mężczyznę i wziął odrobinę tuńczyka do buzi.

Nastolatek nie wiedział, na czym się skupić. Na mężczyźnie, na bólu w dolnych partiach ciała, uspokojeniu się czy na jedzeniu. Jungkook zaś nieco się zakłopotał. Co miał mu odpowiedzieć? "Przypominasz mi kogoś, kto był dla mnie ważny", to średnio przekonujący powód.

- Po prostu... Brzydzę się takim rasizmem i traktowaniem, a ty wyglądasz, jakbyś potrzebował pomocy. Nie chcę cię skrzywdzić - położył niepewnie dłoń na ramieniu jasnowłosego, na co ten śmiesznie poruszył jednym uszkiem i cały się spiął.

Po chwili siedzenia w milczeniu i głaskania go, Taehyung w końcu zerknął na niego. Nieufnie, ale jednak.
- Chyba sobie poradzę, dzięki. Nie chcę, żebyś sobie ze mnie zrobił służącego albo wywiózł do jakiegoś burdelu - mruknął i zaczął wygrzebywać palcem resztki z puszki, czując zawiedzenie, że jedzenie się skończyło. Umierał z głodu, a głupio mu było przy nim czołgać się do kolejnej konserwy.

Brunet westchnął ciężko i skrzywił się nieznacznie. Z jednej strony rozum mówił mu, że takie narzucanie się nie ma sensu, ale serce mu miękło, kiedy na niego patrzył. I to nie tak, że z natury był taką ciepłą kluchą, po prostu nie potrafił przestać patrzeć na tego chłopaka.

- Dobra, to zrobimy tak. Dam ci do potrzymania mój portfel, w którym mam wszystko. Karty, dokumenty, prawo jazdy, pieniądze. W razie czego wiedziałbym, że możesz z nimi uciec albo go gdzieś wyrzucić. Mieszkam dziesięć minut drogi stąd, więc nie ma mowy o jakimś wsiadaniu ze mną do auta czy coś w tym stylu. Co ty na to?

Kim przez chwilę intensywnie myślał nad jego propozycją, robiąc śmieszne miny i oblizując palce. W ostateczności jednak pokręcił głową.

- Jak widzisz, uciekanie nie idzie mi najlepiej. Nie mam pewności, że po prostu nie użyjesz na mnie siły czy coś. Więc... Idź sobie lepiej. Nie warto zadawać się ze złodziejem - powiedział smutno, opierając bok głowy o ten cholerny, twardy murek.

Be my shelter || Vkook & Yoonmin [Zawieszone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz