Minął tydzień od całego zajścia na stołówce. Ze wszystkich sił unikałem Evy jak ognia, a gdy próbowała do mnie podejść, po prostu odchodziłem. William za każdym razem kręcił głową, jak jakiś pierdolony piesek, którego niektórzy wożą w swoich autach. Świadomie bądź nie, Eva dokonała wyboru. Chujowego, ale jej własnego. Skoro woli jakiegoś zarośniętego dziwaka, proszę bardzo. Widać, że jest młoda i głupia. Wpatrywałem się w plecy blondynki, która siedziała na moich kolanach i zastanawiałem się, co ja w ogóle widziałem w Evie? Zajebisty tyłek, jędrne cycki czy może to, jak zajebiście jęczała. A może to, że w przeciwieństwie do całej reszty miała w głowie mózg, z którego korzystała. Chuj z Evą. Kręcę głowę i niezbyt delikatnie spycham dziewczynę ze swoich nóg. Posyła mi pytające spojrzenie, a ja tylko wzruszam ramionami. Nie jestem jej pierdolonym fotelem. Mógłbym nim być, gdyby ona była lepsza, ale nie jest.
- Myślałem o tym, że moglibyśmy zamówić kilka dziwek, ale potem sobie przypomniałem, że William ma dziewczynę – wypalił Johan, a reszta chłopaków wybuchnęła śmiechem.
- Bardzo zabawne – chłopak pokręcił głową i posłał mi pytające spojrzenie. - A ty co myślisz?
- O dziwkach? - Uniosłem do góry brew. Bo co ja niby mogłem myśleć o dziwkach? Żadna praca nie hańbi. No, chyba że mówimy o tych, które nie biorą za to pieniędzy, to wtedy sprawy wyglądają zupełnie inaczej.
- O moich urodzinach kretynie – chłopak kręci głową, a reszta znów wybucha śmiechem. - Wyciągnij głowę z dupy i zacznij zachowywać się jak dorosły koleś – wiem, że w te słowa mają drugie dno, bo William ma wręcz jakąś obsesję na punkcie mnie i Mohn.
Nie wysiliłem się na odpowiedź, tylko pokazałem mu środkowy palec, jak na dorosłego faceta przystało. Jeśli mam być szczery, to kompletnie zapomniałem o jego urodzinach. Głównie dlatego, że byłem zajęty uciekaniem przed odpowiedzialnością i dorosłością. Albo dlatego, że William odkąd ujawnił się z Noorą spędza z nią trzy czwarte swojego czasu. Dosłownie. Dziewczyna praktycznie u niego mieszka, co niezmiernie mnie wkurwia, bo już nawet nie mogę posiedzieć u swojego najlepszego przyjaciela. Próbowałem, ale Noora ciągle posyłała mi jakieś wrogie spojrzenia, więc w końcu odpuściłem. Jak na złość, na dziedziniec wyszła właśnie blondynka razem z Evą, a ja poczułem nieprzyjemne uczucie w brzuchu. W jakiś pokręcony sposób mi jej brakowało, ale nie mam zamiaru się przed nią płaszczyć. Co to, to nie. Seks nie był aż taki dobry. Kurwa, kogo ja próbuję oszukać. Seks był zajebisty.
- Hej – usłyszałem głos Saetre, a chwilę później usta jej i Williama zaczęły wydawać obrzydliwe mlaskanie, które sprawiło, że frytki i sprite, który chwilę temu wypiłem podeszły mi do gardła.
- Możemy pogadać? - Poczułem na ramieniu rękę Evy i miałem ochotę ją strącić.
- O czym? - Na moich ustach wyrósł kpiący uśmieszek, który miał zniechęcić Evę, ale jak widać, dziewczynę to nie obeszło.
- Już ty dobrze wiesz o czym – przewróciła oczyma, a ja miałem ochotę parsknąć. Bo serio? Ona śmie mieć do mnie jakieś pretensje? Z tego, co pamiętam, to ona zostawiła mnie ze sterczącym kutasem, a kilka godzin później wdzięczyła się do swojego byłego. Gdzie tu moja wina do chuja?
- No właśnie nie bardzo – rzucam, przez chwilę patrząc w jej oczy. - Wybacz, ale nie mam czasu – odpowiadam, po czym zapalam papierosa.
Dziewczyna wzdycha i zamiast odejść, siada obok mnie. Mam ochotę odejść, ale wiem, że wyszedłbym na jakąś ciotę. Dlatego ignoruję ciepło, które czuję w miejscu, w którym moje ciało styka się z ciałem dziewczyny. Niezręczną atmosferę przerywa dzwonek, za co w myślach cholernie dziękuję. Czuję na sobie wzrok kumpli i automatycznie przenoszę na nich wzrok.
CZYTASZ
Mind of mine | Chris Schistad|
FanfictionTeraz, gdy jestem na krawędzi Nie mogę znaleźć swojej drogi To jest we wnętrzu mojego umysłu Otwórz go i zobacz co jest w środku Mojego umysłu