Moja rekonwalescencja przebiega najwolniej jak się da. Nie wierzę, że to mówię, ale chciałbym już wrócić do szkoły, z tym że nie widzi mi się szwendanie po Nissen z gipsem na nodze i ręce. Dostałem taki wpierdol, że sam się dziwię, że w ogóle jeszcze żyję. Yakuza rozpierdoliła mnie w drobny mak i gdy zostawili mnie na chodniku, zadzwoniłem do Williama i dosłownie wyłem jak małe dziecko do telefonu. Mam nadzieję, że Magnusson nikomu tego nie rozpowiedział, bo musiałbym go zabić. Oczywiście chłopaki już planują zemstę, ale jeśli mam być szczery, to najgłupszy pomysł, na jaki mogli wpaść. Jasne, Yakuza zaatakowała mnie na naszym terenie i w dodatku jak byłem sam, więc za to powinni dostać nauczkę, ale dokąd to nas zaprowadzi? Spędziłem tydzień w szpitalu tylko dlatego, że ktoś miał taki kaprys. Pieprzeni idioci. Cholernie swędzi mnie ręka pod gipsem i chyba za chwilę dostanę kurwicy. Próbowałem podrapać się ołówkiem, ale nic mi to nie dało. Czekam na Williama, który ma mi przynieść moją ekhm leczniczą marihuanę a ten epicko się spóźnia. Jak na zawołanie drzwi do mojego domu się otwierają i słyszę, jak ktoś się rozbiera.
- Kochanie wróciłem! - Słyszę rozbawiony głos Williama i wybucham śmiechem.
Chwilę później chłopak siada obok mnie i wyciąga pełno gratów na stół.
- Nie za wygodnie ci kutasie? - Spogląda na mnie z kpiną.
- Chwilę temu byłem twoim kochaniem a teraz jestem kutasem? No wiesz co William – kręcę głową i obracam w dłoniach zapalniczkę.
- Wiesz, że powinieneś chodzić do szkoły, prawda? - odpala skręta i bierze bucha. - Nauczyciele się o ciebie pytają.
- Nie potrafię chodzić z tym kurestwem na nodze – wzdycham.
- Przecież masz kule – przewraca oczyma.
- Mam, ale są niewygodne.
- Chryste, chyba zamieniłeś się w Iben – parska. - Która, nawiasem mówiąc, dzisiaj mnie opieprzyła nie wiadomo za co. Zresztą nie tylko ona.
- Co masz na myśli? - Zaciągam się i zamykam oczy.
- Vilde zrobiła mi scenę – parska. - Ta nachalna blondynka – tłumaczy, gdy widzi moją zdezorientowaną gębę – przeleciałem ją na ostatniej imprezie i od tego czasu, była jeszcze bardziej wkurwiająca i dzisiaj, podeszła do mnie ze swoimi przyjaciółkami i próbowała udowodnić, nie wiadomo komu, że jej na mnie nie zależy – parska. - No i wtedy powiedziałem jej co o niej myślę i tu zaczyna się jazda, stary. Siadła na mnie Noora Amalie Saetre – jego głos jest rozmarzony a ja mam ochotę zwymiotować. - Stary, zjebała mnie z góry na dół, aż sam nie wiedziałem co powiedzieć. Laska ma większe jaja niż my razem.
- Pokazała ci je po tym, jak cię zjebała? - Patrzę na niego jak na idiotę, a ten tylko przewraca oczyma.
- Ty mi lepiej powiedz, co cię łączy z Mohn? - Unosi brew i parska.
Jego pytanie mnie zaskakuje. Nie mówiłem mu o Evie, więc nie wiem, skąd mu się wzięło to pytanie.
- Pytała o ciebie – dodaje. - Więc?
- W sumie to nic – wzruszam ramionami. - Całowaliśmy się i tyle.
- I tyle? - Marszczy czoło. - Wyglądała na całkiem przejętą, gdy się o ciebie wypytywała. Tak w ogóle, to przyjaciółka Noory.
- Co ty z tą Noorą – wzdycham.
- Jeszcze będzie moja, zobaczysz – w jego oczach widzę, coś, co sprawia, że mu wierzę.
- I co jej powiedziałeś?
- Noorze?
- Evie – przewracam oczyma.
- Że dostałeś porządny wpierdol, ale wracasz do zdrowia i jeszcze w tym tygodniu przyjdziesz do szkoły.
- Nie przyjdę.
- Przyjdziesz, przyjdziesz, Mohn na ciebie czeka, więc na pewno cię to skusi.
Palant ma rację. W sumie to ostatnio Eva mnie wkurwiła swoim zachowaniem, ale jestem w stanie o tym zapomnieć.
- A Iben z kolei – kontynuuje swój wywód – zjechała mnie za to, że pobili cię przeze mnie – parska. - I wydzierała się na pół szkoły na pieprzonym dziedzińcu i nie zdziwię się, jak nauczyciele to słyszeli i sama Yakuza.
- Chyba z nią zerwę – mówię i wypuszczam z ust kółeczko z dymu.
- Co cię do tego skłoniło? - Parska.
- Mam jej dość, męczę się w jej towarzystwie i idę o zakład, że ona czuje to samo. Obydwoje dostaliśmy co w jakimś stopniu chcieliśmy więc możemy się rozejść.
- Jak bardzo się zjarałeś, że doszedłeś do takich wniosków? - Parska.
- W chuj – odpowiadam i wybucham śmiechem. - Włącz jakąś grę. - Wskazuję na konsolę.
W międzyczasie wchodzę na instagrama i widzę, że mam tam wiadomość. Marszczę czoło, bo pewnie znowu któraś laska przesyła mi swoje gołe zdjęcie i nie potrafię opisać swojego zdziwienia, gdy dostrzegam, że to zwykła wiadomość w dodatku od Evy. Czytam ją uważnie i uśmiecham się do siebie.
- Czego się tak szczerzysz do telefonu? - William opadł obok mnie i podał mi pada.
- Przyjedziesz jutro po mnie rano? - Podnoszę leniwie głowę i wpatruję się w przyjaciela, który nawet nieźle dzisiaj wygląda.
- Przecież mówiłeś, że nie idziesz do szkoły – parska.
- Zmieniłem zdanie. Eva Mohn uważa mnie za bohatera, więc muszę się pokazać w szkole z moimi ranami wojennymi – wybucham śmiechem i czuję, że zaczęło boleć mnie żebro. - Pójdziesz po piwo? - Spoglądam na Williama z rozbawieniem.
- Nie jestem twoją gosposią.
- Zostałem brutalnie pobity, ty nieczuła świnio, więc zapieprzaj po piwo Magnusson i to w podskokach – wybucham śmiechem.
- Poczekaj tylko aż ściągną ci ten gips, zemszczę się na tobie Schistad.
- Nie strasz mnie, bo naślę na ciebie Iben – parskam.
- To ja na ciebie naślę Noorę i cię zjebie – poprawia włosy i idzie do kuchni.
- No na pewno cię posłucha – wybucham śmiechem. - Lepiej bądź dla mnie miły, bo mogę ci pomóc coś ugrać.
- Niby jak? - William przygląda mi się uważnie.
- Sam powiedziałeś, że Noora przyjaźni się z Evą – oblizuję usta. - Więc zawsze mogę szepnąć o tobie jakieś słówko Magnusson.
- Serio? - Patrzy na mnie z uśmiechem.
- No chyba cię pojebało – wybucham śmiechem – nie jestem twoją pierdoloną swatką i na pewno nie będę gadał o tobie z Evą. Chcę być Chelsea – pokazuję na grę.
- Jesteś takim chujem Schistad – kręci głową – to ja będę Realem Madryt.
- Obojętnie i tak wygram – parskam i próbuję znaleźć w miarę wygodną pozycję.
____
Następny rozdział tutaj i na Paradise and war zone pojawi się najprawdopodobniej dopiero w przyszłym tygodniu.
![](https://img.wattpad.com/cover/104669373-288-k951758.jpg)
CZYTASZ
Mind of mine | Chris Schistad|
FanfictionTeraz, gdy jestem na krawędzi Nie mogę znaleźć swojej drogi To jest we wnętrzu mojego umysłu Otwórz go i zobacz co jest w środku Mojego umysłu