Jestem pieprzonym bogiem w Nissen. Nie sądziłem, że dostanie wpierdolu, może wzbudzić taki szacunek, ale to właśnie się dzieje. Przyjechałem z Williamem dosłownie dwie minuty temu, a zebrał się wokół nas tłum ludzi, którzy wzajemnie się przekrzykiwali, wołając, jaki to jestem zajebisty. Paranoja. Znaczy, wiem, że jestem zajebisty, ale na serio nie muszą robić takiej szopki. Powoli szedłem do szkoły, ale stwierdziłem, że przed wejściem do tego toksycznego miejsca, muszę zapalić. William i reszta uczniów weszła do szkoły a ja z trudem, dokuśtykałem do ławki. Usiadłem i delektowałem się papierosem, gdy dostrzegłem znajome rude włosy.
- Eva! - Krzyknąłem, nie wiedząc po co.
Dziewczyna się rozejrzała i gdy mnie zobaczyła, niezręcznie mi pomachała. Chwilę później stała naprzeciwko mnie ciężko dysząc.
- Hej! - Wysapała, poprawiając włosy, które przykleiły się do jej czoła.
- Czemu tak sapiesz? - Unoszę brwi i staram się nie wyobrażać za dużo, ale chyba na to za późno. Te dźwięki powinna wydawać, będąc pode mną. Nago.
- Zaspałam – drapie się po głowie. - Jak się czujesz? - Przechyla głowę i mruży prawe oko.
- Lepiej – uśmiecham się do niej – usiądź – wskazuję miejsce obok siebie.
- Już jestem spóźniona – kręci głową.
- Wiesz, że nie ma jeszcze ósmej, prawda? - Uśmiecham się do niej, a ona wytrzeszcza oczy.
- Jak to? - Spogląda na zegarek i mi go pokazuje.
- Nie przestawiłaś zegarka – parskam. - Cofnęliśmy czas o godzinę Mohn, więc jest po siódmej, a nie po ósmej.
- Kurwa – wyrywa się z jej ust, co powoduje dziwne uczucie w moim brzuchu. Nie sądziłem, że przeklina.
- Więc siadaj – puszczam do niej oko.
Dziewczyna spełnia moją prośbę, i chwilę później jej wyraźny zapach uderza w moje nozdrza. Uwielbiam zapach pomarańczy, a na Evie to już w ogóle. Między nami panuje niezręczna cisza i muszę szybko wymyślić, jakiś temat do rozmowy, bo na pewno sobie zaraz pójdzie.
- Dlaczego wtedy na imprezie mnie tak potraktowałaś? - Brawo Schistad, zajebisty temat.
Dziewczyna uważnie mi się przygląda, po czym wzrusza ramionami.
- Nie pamiętam, byłam pijana.
- Nie byłaś – parskam. - Byłaś wkurwiona i to o dziwo, nie na swojego chłopaka a na mnie, więc? - Patrzę na nią i uśmiecham się zawadiacko.
- Nie wiem, tak wyszło. Muszę już iść.
- Chciałaś być na jej miejscu, prawda?
- Co? - Spogląda na mnie z zaskoczeniem wymalowanym na twarzy.
- Chciałaś, żebym to ciebie całował, a nie ją – oblizuję usta i przyglądam się jej uważnie.
- Oszalałeś – kręci głową i powoli wstaje.
- Nie oszalałem – chwytam ją za rękę i do siebie przyciągam. Wykorzystuję chwilę jej zawahania się i całuję ją. Najpierw nie reaguje, a później napiera na mnie z taką siłą, że zaczynam się bać, że zaraz spadniemy z ławki i moje, połamane już żebra chuj strzeli. Nagle się ode mnie odsuwa i wygląda na przerażoną.
- Przestań to robić! - Krzyczy i chwyta się za głowę.
- Co? - Przygryzam wargę.
- Po prostu przestań – kręci głową i odchodzi ode mnie.
Spódniczka, którą ma na sobie, świetnie podkreśla jej tyłek, a szybki krok tylko eksponuje jej pośladki. Uśmiecham się na ten widok i zaczynam się zastanawiać, kiedy w końcu coś z nią zdziałam, bo muszę przyznać, że zaczyna mnie wkurwiać to powolne tempo. Lekcje mijały niemiłosiernie wolno i żałowałem, że w ogóle przyszedłem do szkoły. Podczas lunchu siedziałem w stołówce i pozwalałem, by Andreas drapał mnie linijką pod gipsem. Przekurewne uczucie, gdzie on był, jak tego potrzebowałem. Nagle do stołówki wbiegł William i z całej siły pociągnął mnie do góry za ramiona.
- Iben pobiła Evę – wyszeptał, chociaż sądząc po tym, że wszyscy się na mnie gapili, nie była to żadna tajemnica.
- Co? - Spojrzałem na niego zdezorientowany.
- Pobiła Evę na dziedzińcu. Nazwała ją dziwką i kazała jej spieprzać od ciebie.
Kurwa.
- Gdzie ona jest?
- Iben?
- Eva – kręcę głową. Co jak co, ale nie zasłużyła na starcie z Iben.
- Na twoim miejscu martwiłbym się Iben, bo za chwilę cię zabije.
- Co ty – nie kończę, bo przede mną staje wściekła Iben, a chwilę później czuję jej dłoń na moim policzku.
- Ty skończony skurwielu – jej głos niesie się po całej stołówce. - Jak mogłeś, co? Jak mogłeś zdradzić mnie z takim rudym badziewiem? - Uderza mnie w klatkę piersiową. - Nienawidzę cię! Słyszysz?! Jesteś pieprzoną namiastką człowieka!
- Przestań – próbuję ją uspokoić.
- Co przestań?! Robiłeś ze mnie idiotkę, więc teraz zrobię ci to samo. Ty chory skurwielu – kręci głową i zaczyna obijać moje ramiona.
- Iben, zostaw go – William próbuje ją odciągnąć, co kończy się tym, że też dostaje w twarz.
- Nie dotykaj mnie – macha mu palcem przed twarzą – jesteś taki sam jak on – wskazuje na mnie. - Ty popieprzony skurwielu, a ja cię kochałam – kręci głową.
I w tym momencie wybucham śmiechem tak głośnym, że zaczynają boleć mnie żebra, ale całkowicie to ignoruję.
- Kochałaś mnie? - Wypowiadam słowa i parskam. - Dziwnie okazujesz miłość, wiesz?
- Co? - Patrzy na mnie z obrzydzeniem.
- Kochałaś mnie i temu pozwalałaś się rżnąć małolatom pod prysznicem na drugim końcu miasta? - Pytam i widzę, jak dziewczyna zamiera, a na stołówce zapada krępująca cisza. - No odpowiedz mi Iben. - Uśmiecham się do niej.
- Co ty? - Kręci głową.
- Co ja opowiadam? - Parska. - Na własne oczy to widziałem, więc nie próbuj mi wmówić, że zmyślam Iben. Chcesz prawdy? To proszę bardzo. Tak, zdradzałem cię i to nie raz Iben – spoglądam na nią z litością – tylko chciałbym ci powiedzieć, że wpierdoliłaś niewinnej dziewczynie, bo jej nawet nie tknąłem – mówię, chociaż to akurat nie do końca prawda. - Więc módl się, żeby cię nie oskarżyła o napaść, bo jeśli mam być szczery, sam podsunę jej ten pomysł. Więc przestań publicznie prać nasze brudy, bo nie jesteś święta Iben. Jasne?
- Ty skurwielu – kręci głową i po policzku spływa jej łza.
- Już to mówiłaś – przewracam oczyma. - Pieprzonym skurwielem też mnie już nazwałaś. Nie nazwałaś mnie jeszcze chujem, kutasem, draniem i sukinsynem, albo już mnie tak nazwała William? - Spoglądam na chłopaka z uśmiechem, ale on nawet na mnie nie patrzy.
- Nienawidzę cię – mówi Iben, bo czym powoli się odwraca i wychodzi ze stołówki.
- Koniec przedstawienia – krzyczę, po czym ludzie lekko spłoszeni, wracają do czynności, które przerwała moja szopka z Iben.
CZYTASZ
Mind of mine | Chris Schistad|
FanficTeraz, gdy jestem na krawędzi Nie mogę znaleźć swojej drogi To jest we wnętrzu mojego umysłu Otwórz go i zobacz co jest w środku Mojego umysłu