Eren trochę gubił się w korytarzach twierdzy, aż odnalazł balkon. Przechodził wzdłuż niego, lecz nigdzie nie widział migającego płomyka. Zrobiło się jaśniej, spojrzał w niebo i ujrzał miliardy maleńkich gwiazd oświetlających nocne niebo. Jedyna chmura odsłoniła wielki, okrągły księżyc.
-Kapitanie..?-Zapytał niepewnie. -To Pan?
Mężczyzna siedzący na kamiennym dachu nie zareagował. Eren postanowił podejść bliżej, gdy ten odezwał się przestraszając chłopaka.
-Co tu robisz Eren? -Zapytał nietypowym dla niego, łagodnym głosem.
-Ja chciałem tylko...! S-sam nie wiem... Zobaczyłem światło i chciałem to sprawdzić. -odrzekł zmieszany. -Co Pan tu robi? -Zmienił temat.
-Siedzę, patrzę, wspominam... -Wymieniał sciszając głos. Zwrócił głowę ku niebu. -Usiądź jeśli chcesz.
-Dziękuję...- Usadowił się w bezpiecznej odległości. Ta sytuacja była dla chłopaka lekko mówiąc, dziwna.
Nie mógł dojść do porozumienia ze swoimi uczuciami. Jednocześnie odczuwał strach i uspokajający kołatanie jego serca spokój. Widok Kapitana w takim stanie zbił go z tropu do reszty. To nie jest ten sam przerażający mężczyzna, który walczy bez zawahania z tymi kreaturami. Zastanawiał się czy to jego prawdziwa twarz, a ten potężny człowiek górujący nad całym wojskiem to tylko maska. Przyglądał się mężczyźnie. Słabe światełko pokazało niecodzienne ubranie Levi'a; narzuconą na koszulę brązową kamizelkę. Levi spostrzegł, że ten patrzy na niego i odwrócił się w jego stronę przez co spotkały się ich spojrzenia. Eren wzdrygnął się odwracając wzrok i skupiając się na czarującym, granatowym niebie.
-Zawsze Pan tu siedzi po zakończonych misjach? Nie wolałby Pan być z innymi? - Pytał niepewnie.
-Nie, nie zawsze. -odpowiedział delikatnym głosem.
Chłopak nie rozumiał jego zachowania. Wszyscy żołnierze świętują, a Kapitan... wpatrywał się w niebo.
-Wtedy Eren...myślałem, że zginę. -przerwał ciszę.
Eren zszokowany zwrócił się w stronę mężczyzny. Nie miał pojęcia co się dzieje. Na kamiennej wcześniej twarzy, pojawiał się coraz lepiej zauważalny grymas, który później zasłonił zdrową dłonią.
-Myślałem, że to koniec. Okropne uczucie, szczególnie teraz, gdy...
-Kapitanie? -Zawował zmartwionym głosem, chwytając go za prawą, chorą rękę.
Ten spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.
-Eren...
Levi popatrzył w jego wystraszone, wielkie oczy. Wyciągnał w jego stronę dłoń, przejechał mu po policzku i objął szyję chłopaka.
-Gdy znalazłem nową osobę, o którą chcę się troszczyć.
-Pan też stracił swoją rodzinę? -Odwrócił głowę w jego stronę pytając ze smutkiem, a ten zbliżył się do niego jeszcze bardziej.
-Nie raz. -odparł.
Wtulił głowę w jego szyję.
Eren zszokowany tym co usłyszał, przytulił się do niego ostrożne obejmując go w pasie. Przypomniał sobie uczucie utraty matki i wyobraził sobie, co w takim razie musiał czuć mężczyzna, przez te wszystkie lata. Na tę myśl z jego oczu popłynęły łzy.
Żar ogniska tlił się lekko. Wszyscy wrócili już do swoich pokoi. Na zewnątrz zostali tylko Eren i Levi. Obydwoje spokojni, siedzieli obok siebie i rozmawiali. Czarnowłosy opowiedział mu całą swoją historię; skąd pochodzi i jak stracił swoją matkę, opiekuna, a potem Farlana i Isabell. Chłopak słuchał z niedowierzaniem. Nie wiedział nawet, że coś takiego jak Podziemie istnieje. Tej nocy poznał Kapitana lepiej niż jakikolwiek inny, zwykły żołnierz. Także dla siebie stali się kimś więcej.
CZYTASZ
Zaszczyt bycia Zwiadowcą [POPRAWIONE]
FanfictionEren dostaje się do Zwiadowców. Jak potoczą się losy chłopaka w tak niebezpiecznym oddziale, u boku najsilniejszego żołnierza ludzkości? Fanfiction oparty na fabule anime Shingeki no Kyojin. Okładka by me (obrazek z internetu).