Rozdział VIII - Tęsknota

678 57 25
                                    

Eren trochę gubił się w korytarzach twierdzy, aż odnalazł balkon. Przechodził wzdłuż niego, lecz nigdzie nie widział migającego płomyka. Zrobiło się jaśniej, spojrzał w niebo i ujrzał miliardy maleńkich gwiazd oświetlających nocne niebo. Jedyna chmura odsłoniła wielki, okrągły księżyc.

-Kapitanie..?-Zapytał niepewnie. -To Pan?

Mężczyzna siedzący na kamiennym dachu nie zareagował. Eren postanowił podejść bliżej, gdy ten odezwał się przestraszając chłopaka.

-Co tu robisz Eren? -Zapytał nietypowym dla niego, łagodnym głosem.

-Ja chciałem tylko...! S-sam nie wiem... Zobaczyłem światło i chciałem to sprawdzić. -odrzekł zmieszany. -Co Pan tu robi? -Zmienił temat.

-Siedzę, patrzę, wspominam... -Wymieniał sciszając głos. Zwrócił głowę ku niebu. -Usiądź jeśli chcesz.

-Dziękuję...- Usadowił się w bezpiecznej odległości. Ta sytuacja była dla chłopaka lekko mówiąc, dziwna.

Nie mógł dojść do porozumienia ze swoimi uczuciami. Jednocześnie odczuwał strach i uspokajający kołatanie jego serca spokój. Widok Kapitana w takim stanie zbił go z tropu do reszty. To nie jest ten sam przerażający mężczyzna, który walczy bez zawahania z tymi kreaturami. Zastanawiał się czy to jego prawdziwa twarz, a ten potężny człowiek górujący nad całym wojskiem to tylko maska. Przyglądał się mężczyźnie. Słabe światełko pokazało niecodzienne ubranie Levi'a;  narzuconą na koszulę brązową kamizelkę. Levi spostrzegł, że ten patrzy na niego i odwrócił się w jego stronę przez co spotkały się ich spojrzenia. Eren wzdrygnął się odwracając wzrok i skupiając się na czarującym, granatowym niebie.

-Zawsze Pan tu siedzi po zakończonych misjach? Nie wolałby Pan być z innymi? - Pytał niepewnie.

-Nie, nie zawsze. -odpowiedział delikatnym głosem.

Chłopak nie rozumiał jego zachowania. Wszyscy żołnierze świętują, a Kapitan... wpatrywał się w niebo. 

-Wtedy Eren...myślałem, że zginę. -przerwał ciszę.

Eren zszokowany zwrócił się w stronę mężczyzny. Nie miał pojęcia co się dzieje. Na kamiennej wcześniej twarzy, pojawiał się coraz lepiej zauważalny grymas, który później zasłonił zdrową dłonią. 

-Myślałem, że to koniec

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

-Myślałem, że to koniec. Okropne uczucie, szczególnie teraz, gdy...

-Kapitanie? -Zawował zmartwionym głosem, chwytając go za prawą, chorą rękę.

Ten spojrzał na niego szeroko otwartymi oczami.

-Eren...

Levi popatrzył w jego wystraszone, wielkie oczy. Wyciągnał w jego stronę dłoń, przejechał mu po policzku i objął szyję chłopaka. 

-Gdy znalazłem nową osobę, o którą chcę się troszczyć.

-Pan też stracił swoją rodzinę? -Odwrócił głowę w jego stronę pytając ze smutkiem, a ten zbliżył się do niego jeszcze bardziej.

-Nie raz. -odparł. 

Wtulił głowę w jego szyję.

Eren zszokowany tym co usłyszał, przytulił się do niego ostrożne obejmując go w pasie. Przypomniał sobie uczucie utraty matki i wyobraził sobie, co w takim razie musiał czuć mężczyzna, przez te wszystkie lata. Na tę myśl z jego oczu popłynęły łzy.


Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Żar ogniska tlił się lekko. Wszyscy wrócili już do swoich pokoi. Na zewnątrz zostali tylko Eren i Levi. Obydwoje spokojni, siedzieli obok siebie i  rozmawiali. Czarnowłosy opowiedział mu całą swoją historię; skąd pochodzi i jak stracił swoją matkę, opiekuna, a potem Farlana i Isabell. Chłopak słuchał z niedowierzaniem. Nie wiedział nawet, że coś takiego jak Podziemie istnieje. Tej nocy poznał Kapitana lepiej niż jakikolwiek inny, zwykły żołnierz. Także dla siebie stali się kimś więcej.

Zaszczyt bycia Zwiadowcą [POPRAWIONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz