Eren dostaje się do Zwiadowców. Jak potoczą się losy chłopaka w tak niebezpiecznym oddziale, u boku najsilniejszego żołnierza ludzkości?
Fanfiction oparty na fabule anime Shingeki no Kyojin. Okładka by me (obrazek z internetu).
Eren po uratowaniu Petry musiał jak najszybciej wrócić do swojej pozycji i walki. Nie było to daleko, więc Chłopak pomyślał, że Levi nawet nie zauważy jego zniknięcia. Po drodze udało mu się zaliczyć dwa trzymetrowce, które utknęły pod ciałem innego martwego już tytana. Jeszcze jeden długi skok i znajdzie się na "swoim budynku". Wypuścił hak w jedną z bliźniaczych wierzy, który niefortunnie trafił w pustą przestrzeń po oknie, a gdy się cofał zahaczył o wystającą ramę przez co lina pociągnęła go do tyłu. Straciwszy płynność lotu spadł i uderzając wpierw twarzą o płyty dachu, finalnie skończył na znajdującym się pod nim materiałowym namiocie straganu. Był obolały. Poharatana twarz od cementowych dachówek zaczęła sączyć się krwią. Upadek przez siłę przyciągania liny miał wystarczającą moc, aby ogłuszyć zaskoczonego bruneta. Próbował podnieść się, ale pulsująca od bólu głowa uniemożliwiła ustanie na nogach. Na szczęście dla Chłopca, błyskawicznie, nie wiadomo skąd przybył Kapitan; wybawienie z tej beznadziejnej sytuacji. Nie mógł go zobaczyć. Poznał go po głosie. Ten zdenerwowany, ale uspokajający go dźwięk. Pierwszy raz nie poczuł lęku gdy był blisko czarnowłosego. "Nie jestem sam, nie zginę tutaj."
-Zabieram Cię stąd. -Po tych słowach poczuł jak został podrzucony i mocno jak tylko mógł chwycił się ciała pod nim. W poharatanych dłoniach poczuł delikatny i miękki materiał fularu.
Położył głowę na ramieniu i czuł tylko wiatr, który rwie mu włosy, które nie przykleiły się jeszcze z krwią do twarzy. Czuł na zmianę lekkość i uderzenie gdy Levi lądował na dachach. Gdy powoli odzyskiwał świadomość zaczął wyraźnie słyszeć dyszenie mężczyzny i czuć ciepło jego ciała. Później usłyszał jego głos i powoli otworzył oczy. Usłyszał głośne tupanie, a przysłoniętym od włosów wzrokiem ujrzał zamazaną ogromną sylwetkę.
-Kap... -Chciał ostrzec.
Jedyne co potem poczuł to jak zderzył się z nierówną, kamienną drogą. Ponowne uderzenie sprawiło, że otrzeźwiał. Przed sobą zobaczył Levi'a, który z trudem podnosił się z upadku. Wypadły mu miecze, a sprzęt poluzował się. Wtedy dziesięciometrowy stwór złapał go w swoje łaspko. Eren otworzył oczy szeroko. Był przerażony. Kapitan został złapany! Bez broni nie mógł się wydostać.
-Kapi-tanie... -Zaszkliły mu się oczy. Czuł wielką wściekłość, nienawiść i bezradność.
Levi widział resztki, bo inaczej tego nazwać nie można ciał Farlana i Isabel. W tamtym momencie oszalał i wyładował flustracje na mordercy, ale teraz? On był osobą, która jest zagrożona. Zrobił co mógł. Miał nadzieję, że szczyl się uratuje. Że ucieknie lub ktoś przybędzie mu na pomoc. Ostatnie co Kapitan widział to wbijające się w niego te duże, seledynowe oczy.
Eren uronił najboleśniejszą błękitno-szkarłatną łzę gdy Levi znalazł się na wysokości gęby monstra, a ich wzrok w tym momencie się spotkał. Chłopak wyciągnął w jego stronę swoją słabą rękę, tak jakby chciał go złapać.
Wtedy rozbłysło się oślepiające, żółte światło. Wszyscy żołnierze zszokowani odwrócili głowy w jego kierunku.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Rozległ się donośny ryk, a ci którzy byli bliżej mogli usłyszeć dźwięk łamanych kości.
Eren pod wpływem emocji i wcześniej zdobytych ran zmienił się. Swoją łapą chwycił tytana za podbródek i odgryzł rękę w której trzymany był Levi. Położył ją ostrożnie na ziemi, a samego potwora wykończył.
Wziął Leviego na swoją wielką dłoń, a ten położył mu swoją na nosie jakby w geście pogłaskania.