rozdział 10

439 70 3
                                    

Obudziłam się przytulona do chłopaka na tylnym siedzeniu jego samochodu. Luke jeszcze spał. Głowę miał opartą o moje ramię i lekko rozchylone usta. Oddychał spokojnie i wyglądał spokojnie. Poprawiłam się lekko, a chłopak chyba wyczuł, że już nie śpię i powoli otworzył oczy. Leniwie podniósł głowę i spojrzał na mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie do chłopaka, co ten odwzajemnił i mruknął ciche "dzień dobry" zaspanym głosem, następnie położył głowę na mojej klatce piersiowej i się uśmiechnął.

- Z czego się cieszysz? - sama się zaśmiałam i zaczęłam bawić się włosami leżącego na mnie chłopaka. Były poczochrane i miękkie. Kręciły się z lekka.

- Po prostu mi tu dobrze.

Nic nie odpowiedziałam tylko patrzyłam na chłopaka. Sama się sobie dziwię, ale jestem teraz szczęśliwa. Może musimy uciekać, ukrywać się przez jakiś czas, ale polubiłam towarzystwo Luke'a. To normalne, że on jest obok. Przywykłam do tego, może nawet bardziej jak polubiłam. Może to pokochałam, a może chłopak uzależnił mnie od siebie. Cokolwiek to było, podoba mi się.

- Gdzie dziś jedziemy? - zapytałam cicho nadal miziając chłopaka po jego włosach.

- Dalej, nie wiem... Gdzie chcesz, z tego co wiem, gdzieś tu jest jakieś jezioro, kąpiel? - Luke usiadł normalnie i spojrzał mi w oczy, a ja nic nie mówiąc skinęłam głową. Chłopak szybko mnie pocałował i wyszedł z samochodu. Po chwili wsiadł i usiadł na miejscu kierowcy.

- Jedziemy tak od razu? - usiadłam wygodniej i naciągnęłam na siebie ledwo zakrywający moje nogi koc.

- Czemu nie? Poranna kąpiel dobrze nam zrobi.

Uśmiechnęłam się do chłopaka w lusterku, a ten ruszył. Zostałam z tyłu i rozłożyłam się na całym siedzeniu. Wziełam leżący na podłodze telefon. Nie miałam wielu wiadomości. Ofelia pytała jak się mamy, a moja siostra wysłała mi rządek jednoznacznych emoji. Skąd ona wie co robię? Co robimy raczej... Była też wiadomość od Caluma, który pytał czemu nie ma mnie na zajęciach. Odpisałam, że nie będzie mnie przez jakiś czas bo wyjechałam z miasta. Nie dostałam odpowiedzi. Za to Ofie odpisała mi bardzo szybko.

amandas: u nas w porządku, a u was? x

ofieee: też, tęsknimy za wami, amy :/

amandas: wrócimy szybciej niż się spodziewacie

ofieee: dobra dobra, lepiej opowiadaj jak tam luke? ;)

amandas: czemu każdy coś mi sugeruje? ty, jade???

ofieee: :)

Nie odpisałam dziewczynie, ale zaczęłam się śmiać. Luke spojrzał na mnie w luserku co ja zignorowałam i odłożyłam telefon. Pokręciłam głową, aż Luke się odezwał.

- Co się stało?

- Jesteś przewidywalny Luke, w sumie to ja też. I moja siostra i Ofie domyślają się wszystkiego.

- Czego?

- Że już ze sobą spaliśmy.

- Po prostu ci zazdroszczą.

- Eee... Szczerze, nie było czego.

Luke się zamknął, chociaż chciał coś odpowiedzieć, ale zamknął buzię i do końca drogi nic już nie mówił. Zatrzymał się przy jeziorze, nie było tu nikogo. Nie było to jakieś miejsce z plażą, po prostu dość dzikie jezioro. Chłopak wysiadł z samochodu a ja zrobiłam to samo co on. Poszłam do bagażnika aby znaleźć strój kąpielowy w bagażu. Tak wzięłam połowe szafy, chociaż chłopak podobnie. Znalazłam to czego szukałam i spojrzałam na blondyna. W pierwszej chwili chciałam go pogonić aby móc się przebrać, ale nie miałam ochoty słuchać jego komentarzy na ten temat, więc bez oporów przebrałam się w jego obecności. On zrobił to samo. Pierwszy poszedł do wody, która widocznie musiała być dość zimna, bo blondyn dostał gęsiej skórki. Kiedy już się przyzwyczaił zawołał mnie a ja do niego dołączyłam.

Woda nie była zimna, ona była cholernie lodowata. Obięłam się ramionami, a Luke widząc, że zamarzam oczywiście mnie ochlapał. Pisnęłam i odepchnęłam go od siebie kiedy ponownie się zbliżył. Nie dawał za wygraną i po kilku chwilach udało mu się objąć mnie w pasie i przytulić od tyłu.

- Zimno ci?

- Tak, a ty nie pomagasz Luke.

Chłopak mnie obrócił, po czym podniósł a ja oplotłam go nogami w pasie.

- Jaki film ostatnio oglądałeś? Bo to tak typowa scena...

- Dawno nic nie oglądałem, ale masz rację. W końcu jestem przewidywalny.

Lekko uderzyłam go w tył głowy. To wszystko było świetne ale popieprzone. Wszyscy chyba mieli rację, że ja i Luke do siebie pasujemy. W końcu tak się poznaliśmy, bo chciano nas zeswatać. Wtedy nie wyszło, ale jak widać potrzebowaliśmy czasu. Teraz byliśmy w dziwnym denerwującym się związku z bardzo długą i niezbyt przyjemną historią, ale o niej chcieliśmy zapomnieć. Pewnie gdyby nie magazyn Luke spędzał by swoje wieczory w klubach szukając potencjalnej partnerki na jakiś czas, a ja siedziałabym w domu z siostrą oglądając beznadziejne reality show.

Spędziliśmy w wodzie dobrą godzinę, aż serio zaczynało robić się chłodno. Wyszliśmy z jeziora i poszliśmy do samochodu po ręczniki. Owinęłam jednym włosy a drugim ciało, kiedy mój telefon zaczął dzwonić. Znowu nieznany numer. Patrzyłam na wyświetlacz zamiast chwycić urządzenie i odebrać. Luke zobaczył, że najwidoczniej się boję, więc to on odebrał i włączył głośnik.

- Nie za dobrze się bawicie? - zapytał głos po drugiej stronie słuchawki.

- Czego chcesz?

- Luke, co tak agresywnie? Nie mało ci siniaków na twarzy? I dzwonię do Amy, daj mi ją łaskawie do telefonu, muszę jej przekazać coś ważnego - zamarłam, on mógł chcieć wszystko, a ja obstawiałam najczarniejsze scenariusze.

- Jestem tu... - odpowiedziałam niepewnie, głos mi drżał.

- Co tam u twojej siostry? Jade? Jest bardzo ładna... Myślisz, że poszłaby ze mną na kolecję?

- Nie dotkniesz jej...

- Przekonamy się, może tak, może nie... Jedno jest pewne, musicie wrócić tak będzie lepiej dla wszystkich Amy.

Nie dał mi odpowiedzieć, tylko sam się rozłączył. Uderzył w jeden z moich czułych punktów. Zamarłam na kilka sekund, a kiedy zdrowy rozsądek mi powrócił wsiadłam do samochodu na miejsce kierowcy i zamknełam za sobą drzwi. Jednak Luke po sekundzie je otworzył.

- Co ty robisz?

- Wracam do domu, sam słyszałeś, chce coś zrobić mojej siostrze, nie mogę tak siedzieć.

- Amy to pewnie pułapka - patrzyliśmy na siebie - jeśli on znał M.L. to nawet pewne, że chce nas tylko wrobić... I nawet jakbyś chciała wrócić, jesteś w ręczniku, a nawet w dwóch...

Zaczęłam zastanawiac się nad słowami chłopaka. Możliwe, że to co mówił było prawdą. Możliwe, że miał rację. Możliwe, że to wszystko było bujdą. Wymysł, aby sprowadzić nas do Rochdale. Jednak tu chodziło o Jade. Stałam między młotem a kowadłem. Z braku siły się rozpłakałam. Siedziałam jak sierota w ręczniku za kierownicą samochodu i płakałam. To wróciło, cały strach wrócił. Chłopak nic nie powiedział. Wyciągnął mnie z auta i przytulił. Wtuliłam się w niego i schowałam głowę w zagłębieniu jego szyi. On gładził dłonią moje plecy.

- Napiszę do Ashtona aby pilnował Jade, powie nam jak coś się stanie, dobrze? Nie możemy teraz wrócić Amy, będzie dobrze.

Możliwe, że tak, możliwe, że będzie dobrze, ale na ten moment nasza sielanka się skończyła.

#WAREHOUSEFF

ROAD (WAREHOUSE #2, hemmings x gomez)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz