epilog

371 45 10
                                    

Amy

Podróż była przyjemna. Zatrzymywanie się w różnych hotelach też, można aż pomyśleć, że wszystko jest normalnie. Zatrzymaliśmy się w jednym z moteli. Nie był on piękny, wręcz obskurny, ale tani, nie mogliśmy wydawać za wiele. Nie wiadomo ile będziemy na wygnaniu. Luke nas zameldował. Ucieczka nie była wyjściem, ale nic innego nam nie zostało, jeśli w tych okolicznościach chcemy żyć. Poszliśmy do pokoju. Było już późno. Dochodziła druga w nocy, ale wcześniej nie mieliśmy się gdzie zatrzymać. Postawiliśmy walizki na podłodze. Planowaliśmy zostać tutaj trzy noce. Rzuciłam się na łóżko, a chłopak położył się obok mnie.

- Nie jestem jakoś strasznie zmęczony...

- Wypiłeś po drodze pięć kaw, nie dziwię się.

Luke nic nie odpowiedział tylko się zaśmiał i mnie przytulił. Wtuliłam twarz w zagłębienie jego szyi i cieszyłam się tą chwilą spokoju, którą mieliśmy.

- Pamiętasz jak kiedyś na urodzinach Irwina zdenerwowałaś się na mnie, że przerwałem ci rozmowę z tamtym wysokim brunetem i wrzuciłaś mnie do basenu?

- Nie tylko mnie to bawiło, nawet Ashton się śmiał. Lubiłam ci dokuczać, zwłaszcza jak mnie wnerwiałeś.

- Teraz też cię wnerwiam?

- Nie Luke, teraz sama się sobie dziwie, ale jesteś dla mnie ważny – podniosłam głowę i spojrzałam chłopakowi w oczy – jesteś dla mnie ważny – powtórzyłam – i wydaje mi się, że cię kocham.

Oczy chłopaka rozbłysły, a na jego ustach pojawił się widoczny chociaż nie wielki uśmiech.

- Ja też cię kocham Amy i obiecuje, że zawsze już będziesz bezpieczna – pogładził moje włosy i mnie pocałował.

feels like this could be forever right now

don't wanna sleep cause we're dreaming out loud*

Teraz to wszystko było już tylko wspomnieniem, zmieszanym z łzami na pogrzebie chłopaka. Calum się nie odzywał. Nasze rodziny wreszcie dowiedziały się prawdy. Michael wrócił do domu, pomagał mi teraz, po części wiedział co czułam. Jednak chyba najbardziej wiedział to Ashton, który w ten sam sposób stracił Ofie. Luke nie żyje, ale to tylko sprawiło, że ja jestem silniejsza. A Calum Hood pożałuje, że obiecał sobie zemstę.


*one direction – a.m.

+ ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ FINAŁOWY, GDZIE WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZMIENIĆ „OXYGEN, SOMEBODY MUST DIE" KSIĄŻKA NA MOIM PROFILU! #WAREHOUSEFF NA TT >> i konto na tt warehouseff

  + ZAPRASZAM NA ROZDZIAŁ FINAŁOWY, GDZIE WSZYSTKO MOŻE SIĘ ZMIENIĆ „OXYGEN, SOMEBODY MUST DIE" KSIĄŻKA NA MOIM PROFILU! #WAREHOUSEFF NA TT >> i konto na tt warehouseff

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
ROAD (WAREHOUSE #2, hemmings x gomez)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz