Jade ma niesamowity talent. Potrafi wywołać uśmiech na mojej twarzy, nawet, jeżeli jestem bardzo smutna. Przy niej moje łzy znikają, a zamiast szlochu, zewsząd dochodzi śmiech. Beztroski śmiech dziecka.
Pomyśleć, że od jej przeprowadzki minęło już tyle czasu... no tak, zaraz te głupie egzaminy...
Ta dziewczyna ma w sobie coś, co sprawiało, że chciało się z nią przyjaźnić. Rozjaśnia każdy mój dzień, nie wysilając się przy tym zbytnio.
Odkąd pojawiła się w moim życiu, nie muszę zażywać witaminy D w kapsułkach. To takie moje małe słoneczko.
Dzisiaj również siedzimy w domu, próbując się uczyć. Moje łóżko jest zawalone kartami pracy, podręcznikami i zeszytami ćwiczeń oraz notatkami, a my leżymy na puchatym dywanie w kolorze.
- O Boże, zaraz umrę - mruczy szatynka. - Powinni nam wręczyć jakaś nagrodę, serio.
Śmieję się, zamykając książkę od chemii. Wtóruje mi, przytulając się do mojego boku. Rumienię się na ten gest.
- Ładnie pachniesz.
Jej nos styka się z moją szyją. Dreszcze przechodzą mnie na wskoś. Delikatnymi dłońmi obejmuje mnie w pasie, dalej wdychając zapach moich perfum.
Ona sama pachniała kwiatami, łąką i wolnością, co niezmiernie mnie ekscytowało.
- Truskawka i biała czekolada - wzdycha. - Mniam.
Kolejne fale gorąca uderzają we mnie, a ja moje policzki przybierają barwę takiej właśnie truskawki.
- To głupie, ale... - Przerywa. - Przyjemnie mi.
- Mnie też, Jadie.
(a/n: awwww man, thas cute)
CZYTASZ
Blue Neighbourhood
FanficO Perrie i Jade, przyjaciółkach z sąsiedztwa, które połączyło coś innego, niż zwykłe koleżeństwo.