4

10 4 0
                                    

Jednak wakacje nie trwają wiecznie, zresztą jak wszystko, a moje uczęszczanie do gimnazjum skończyło się szybcuej niż zaczęło.

Wciąż jestem z Danem, nasza miłość ciągle rośnie, ale od wakacji po 1 gimnazjum, a przed 2 g. coś dziwnego dzieje się z Macikiem, znaczy nie dziwnego! Tylko poprostu nasze relacje się zmieniły i się do siebie zbliżyliśmy!

Z roku na rok chłopaki byli coraz bardziej pociągający, co mnie trochę przerażało, bo w końcu kochałam DANA!

Kochałam i dalej kocham, nie wyobrażam sobie bez niego życia! I nie chcę go zdradzić, ale podświadomie czuję coś do Maćka!



Na zakończeniu 3 gimnazjum każdy uczeń robił referat o swojej szkole do której się uda we wrześniu,  kiedy przyszedł czas na mnie wyszłam na środek i powiedziałam:

- Pewna sławna i bardzo dobra szkoła niemiecka zaproponowała mi szkolnictwo, widzą we mnie potęcjał, dlatego już w serpniu przeprowadzam się do Berlina do Niemczech - na moją wiadomość szczęki wszystkim opadły.


- Ale jak to się przeprowadzasz na 5 lata! (tyle trwa tam technikum) - dramatyzował Maćek

- Ja i moji rodzice się przeprowadzamy, oni zamieszkają z Wiki, a ja będe mieszkać kilka przecznic od szkoły. Przykro mi. - powiedziałam jak wracałam do domu z chłopakami.

- Nie przepraszaj, to dla ciebie szansa, powodzenia - powiedział Kuba i mnie przytulił

- Dziękuję, że mnie rozumiesz - powiedziałam oddając uścisk.





*Pzed ostatni dzień przed wyjazdem*

- Oj Maćek nie gniewaj się! Naprawdę będę tęsknić! - powiedziałam chwytając go za rękę i patrząc mu w oczy, podczas wspólnej jazdy na rolkach po parku.

- Nie gniewam się... - powiedział smętnie

- Przeciesz wrócę! To tylko 5 lat!

- Ale do tego czasu bedziesz pewnie już zamężna! - nagle wybuchnął, a mnie wryło

- Co?

- Wybacz Ann, ale wiem o tobie i o Danie, wiem od was od samego początku, wiem, że jesteście parą już 3 lata! Cieszę się twoim szczęściem, ale muszę ci coś wyznać. KOCHAM CIĘ OD KLASY! Może tego nie widziałaś, bo byliśmy zawsze blisko, ale jesteś dla mnie czymś więcej niż przyjaciółką, kocham cię i nie mogę patrzeć się jak jesteś z innym, nie mogę patrzeć jak caluje cię ktoś inny, to boli - powiedział spokojnie chwytając mnie w tali, a ja byłam mu poprostu podwładna, nie sprzeciwiłam się, nie rzuciłam się na niego, poprostu się mu oddałam.

- Maćek, ja nie wiem co powiedzieć, też coś do ciebie czuję...

- Ann proszę, daj nam szansę, pozwól mi być blisko siebie, proszę.... - mówił szeptem aż zasloniłam palcem mu usta i szepnęłam:

- Pocałuj mnie - na co chłopak wbił się w moje usta.

Calowaliśmy się agresywnie i namiętnie, wiedząc, że to może być nasz pierwszy i ostatni pocałunek, czasami czółam jego język w swoim gardle, przy Maćku byłam taka napalona, nie wiem co się ze mną działo, ale kiedy przestalismy się całować (po 30 minutach) spojrzałam mu w oczy.

- Wiem, że cię ranię, ale nie pożucę prawdziwej miłości dla zauroczenia..... - i zwiałam do domu.

Przez całą noc kręciłam się z boku na bok myśląc o pocałunku moim i Maćka, z jednej strony czułem, że zraniłam Dana (ale M. przyćmił mi mózg), a z drugiej strony w naszym pocałunku było coś czego nie czuję w pocałunku Dana.

Zastanawiałam się czy popełniam błąd wyjeżdżając...?



Następnego dnia rodzice pojechali żegnać się z resztą rodziny, a ja pakowałam jeszcze ostatnie walizki do samochodu, kiedy usłyszałam przy bramie głos.

- Ann, wiem, że nie zmienię twojej decyzji, ani twojej miłości, cierpię z tego powodu, ale najważniejsze jest dla mnie twoje szczęście, a skoro jesteś szczęsliwa z Danem, to bądź z nim! - powiedział podchodząc do mnie bardzo blisko, tak, że przyparł mnie do maski samochodu, czułam jego ciepły oddech - boję się, że już nigdy cię nie zobaczę, ale chcę byś wiedziała, że bezwzględu na to kiedy będziesz mogła być ze mną, ja zawsze cię przyjmę, bo zawsze będę cię kochał. Możesz być rozwódką, z 5 dziećmi, a ja cię dalej będę kochał, pojmę cię za żonę i będę traktował twoje dzieci jak własne! Obiecuję ci, jak na, ślubnym kobiercu, chodźbym miał żonę i dzieci, żucę dla ciebie wszystko....

- Maćek... - szepnęłam, na co zasłonił mi usta palcem

- Ann, zanim się rozstaniemy, proszę pozwól mi poczóć poraz ostatni smak twoich ust.... - a na jego słowa poprostu zarzuciłam mu ręce na szyji, jego dłonie położyłam na swoich pośladkach, wskoczyłam mu na ręce oplatając nogi na około bioder i zaczełam go namiętnie całować.

Po chwili leżeliśmy na miękiej trawie, ja miałam oplecione nogi na około jego tali, a on swoimi dłońmi gładził mój brzuch, dekolt i tyłeczek.

Całowalismy się namiętnie i agresywnie, jeszcze nigdy nie całowałam się tak nawet z Danem, turlikając się po trawie nasz pocałunek nie miał końca, dopuki nie usłyszałam klaksonu samochodu rodziców.

wtedy szybko w stałam i wyprowadziłam Maćka tylną furtką

- Ann ja... - przerwałam mu

- Macek, proszę nic już nie mów, poprostu idź - i ze łzami w oczach pobiegłam w stronę samochodu rodziców.

- Córciu co się dzieje, wszystko ok? - zapytał tata

- Tak - a po moich policzkach płynęły strugi łez - poprostu jestem szczęsliwa....  - wyszlochałam.


Kiedy przyjechaliśmy do domu, rodzice pomogli mi się rozpakować i pojechali do Wiki się urządzić, a ja zaczełam tworzyć swoje królestwo...

Wciąż płakałam jak dziecko, któremu się wzięło lizaka!

*Dobra Ann musisz zapomnąć o Maćku!* - pomyślałam i poszłam na spotkanie z Danem, który mieszkał w sąsiedztwie, spotkaliśmy się oczywiście przy naszej fontannie.

Pierwsze co to rzuciłam mu się na szyję z płaczem i mocno pocałowałam, ale nie czułam tego czego przy Maćku!

- kochanie czemu płaczesz? - zapytał

- Bo jestem szczęśliwa! - wyszlochałam z udawaną radością...

Więzy śmierciOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz