Wstałam rano z wielką radością. Nareszcie wracam. Wracam do Paryża. To już dzisiaj. Jestem inna niż przed wyjazdem. Bardziej odważna. Stałam spakowana z walizkami pod ręką i czekałam na rodziców.
- Dobrze...zadzwonimy...pa!- Krzyczała moja mama do ciotki. - Gotowa?
Zapytała mnie z uśmiechem.
- Jak nigdy. - odpowiedziałam z takim samym uśmiechem ja u niej. Tata spakował nasze walizki do bagażnika i po chwili siedzieliśmy na miejscach i wyjeżdżaliśmy.
Strasznie się stęskniłam za Alyią, Nino, Adrienem. Chociaż z tego co Alyia opowiadała Adrien strasznie się zmienił. Stał się bardziej....niegrzeczny? Nie wiem. Z Alyią miałam kontakt przez te całe dwa lata, z Nino też czasami gadałam przez wideo kamerke. Ale rzadko. Ciekawie mnie co u Adrien. Moje rozmyślanie przerwało wirowanie mojej komórki.
Czarny kot: hej księżniczko ;*
Marinette: hej
Marinette: znamy się?
Czarny kot: tak
Marinette: a jak masz na imię?
Czarny kot: nie powiem ci
Marinette: już cie nie lubię
Czarny kot: ty mnie ubustwiasz skarbie
Marinette: nie bądź taki pewny siebie.
Czarny kot: oł noł! Kropka zagłady
Marinette: . . . .
Czarny kot: moje oczy
Marinette: dobra muszę kończyć
Czarny kot: co? Czemu? Mari?
Marinette is offline
Czarny kot: extra
Reszta podróży minęła szybko.
Wysiadłam z samochodu i spojrzałam na piekarnie. Nagle niepowstrzymaną falą wróciły do mnie wszystkie wspomnienia związane z Alyią, Adrienem, Nino i z wszystkimi moimi znajomymi.- panie przodem.
Powiedział mój tata i przepuścił mnie w drzwiach. Zaciągnęłam się zapachem który nic, a nic się nie zmienił. W sumie tak jak dom. Wszystko na swoim miejscu. Weszłam do mojego pokoju i wybrałam numer do Alyi.
- Halo?
- Hejka. Chcesz się spotkać?
- Już wróciłaś?
Słyszałam jak się cieszy.
- Jasne
- Będę za pięć minut.
Powiedziała i się rozłączyłam.
- Mamo Alyia przyjdzie za pięć minut!
- Dobrze!
Dokładnie po pięciu minutach zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Ja otworze!
Krzyknęłam i pobiegłam do drzwi. Ledwo je otworzyłam, a już byłam suszona przez Alyie. Tak suszona tego nie dało się nazwać przytuleniem. Odwzajemniłam gest. Stałyśmy tak już z 15 minut.
- jak się stęskniłam.
Powiedziała Alyia.
- ja też.
Oderwałyśmy się od siebie. A Alyia zwrócił się do moich rodziców.
- powrywam Marinette.
- dobrze tylko niech wróci o 22.
- ok.
Powiedziała i wręcz wyciągnęła mnie z domu.
- to gdzie idziemy?- Zapytałam z ciekawością wypisaną w oczach i przyglądałam się przyjaciółce.
- to niespodzianka.
Szłyśmy i szłyśmy i szłyśmy, aż dotarłyśmy.
- park?
Zapytałam. Nie żebym się nie cieszyła bo bardzo się cieszę, że wróciłam do tego miejsca.
- tak.
Uśmiechnęła się i zasiadła na jednej z ławeczek, poszłam w jej ślady.
- no to opowiadaj. - Powiedziałam patrząc na nią i poprawiłam się siadając skrzyżnie patrząc jej w oczy.
- W szkole jest w miarę ok, w domu też. Nic szczególnego się nie działo.
- A co z...?
- Adrien?- pokiwałam twierdząco głową. - stał się już do końca świnią. Spóźnia się na każdą lekcje, chodzi na wagary, bawi się uczuciami innych. Jedyna osoba jaka go tak naprawdę lubi to Nino. Współczuje chłopakowi.
- A no właśnie. Co u Nino?
- Chyba dobrze.
- Chyba?
- Tak. Złamał sobie rękę.- powiedziała smutno odwracając wzrok na ziemię.
- Oj. Ale...chodzi normalnie do szkoły?
- Tak. A w ogóle wracasz do szkoły?
- Tak jutro ide.
- Jej. Masz wszystkie potrzebne rzeczy?
- Tak.
Potem długo jeszcze siedziałyśmy i gadałyśmy. O 22 zostałam odprowadzona przez Alyie do domu.
Heloł jest prolog.
Mam nadzieje, że książka się wam spodoba :D
Rozdziały będę się starała wstawiać co drugi dzień lub codziennie :P
Gwiazdkuj i komentuje to mnie bardzo motywuje.
Do następnego kocham
Wikusia-chan
CZYTASZ
Miraculum || Bad boy's
FanfictionAdrien - znany model, który po wyjeździe Marinette zmienia się w podrywacza i bad boy'a Marinette - miła, wrażliwa dziewczyna, która wyjechała do New York'u. Po powrocie nie może przyzwyczaić się do "nowego" Adriena Czy wszystko potoczy się dobrze...