-9-

5.8K 315 439
                                    

Rano obudziło mnie moje kwami mówiąc, że jestem spóźniona. I miała racje. Była 7:55. O 7:30 zaczęły się lekcje, podbiegłam do szafy wyciągając z niej pierwsze lepsze rzeczy, czyli białą sukienke z czarną kokardą i białe baletki. Miejmy nadzieje, że nie będzie padać. Ubrałam się w "przygotowany" strój, włosy związałam w wysokiego kucyka, zrobiłam lekki makijaż. Wzięłam torbę w której była już Tikki i zeszłam szybko na dół, tam wzięłam kilka ciastek dla Tikki, dwa croissanty (dobrze napisałam? Bo nie wiem xD dop. aut.) i wybiegłam z domu rzucając szybkie "pa".

Stanęłam na chwilę przed drzwiami szkoły, ale było to moim błędem.

- Hej Marinette.

- Czego chcesz?

Odwróciłam się w stronę chłopaka.

- Czemu nie w klasie?

- Chyba się spóźniłam?

Zapytałam, ale miało to brzmieć jak odpowiedź.

- Jednak się kochanie nic nie zmieniłaś.

Usmiechnął się łobuzersko i zaczął się do mnie zbliżać, a każdy jego krok w moją stronę to ja się cofałam, ale przeszkodiła mi ściana. Kto ją tu postawił?!

- Po pierwsze nie nazywaj mnie kochanie, a po drugie nic o mnie nie wiesz.

Chłopak zaśmiał się tylko gorzko i oparł rękę po prawej stronie mojej głowy.

- Słyszałem, że kogoś w Nowym Yorku poznałaś.

- A co zazdrosny?

Spojrzałam mu w oczy. Widziałam w nich kpinę, obojętność i złość?

- Nie jestem zazdrosny bo jesteś moja.

- Nie jestem twoja i nigdy nie będę.

- Mylisz się.

Złapał mocno za mój nadgarstek przez co syknęłam z bólu.

- A-adrien, puść. Boli.

- Jeszcze suko się we mnie zakochasz.

Puścil mnie i zaczął odchodzić.

- I o tym mówiłam. - Spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Myślisz, że wszyscy się ciebie posłuchają? Popatrz mi w oczy i powiedz poprostu, że mam racje. Nie interesuje cię co teraz czuje. Co czuje do ciebie lub co czułam. Nie wiesz czy cię nie nawidze, czy lubie lub co gorsza czy kocham. W sumie co takiego bad boy'a by to obchodziło? Jestem śmieciem nieprawdaż? - uśmiechnęłam się z kpiną, a chłopak ciągle patrzył mi w oczy z obojętnym wyrazem twarzy. - Dzisiaj jesteś takim bad boy'em, a gdzie on był wczoraj? Skoro nie zwracasz uwagi na uczucia innych to na co zwracasz?

- Jak ci powiem to nie uwierzysz.

- Mogę spróbować.

- Może kiedyś.

Odwrócił się i poszedł. Spojrzałam na nadgarstek, który był mocno czerwony.

- Będę miała tam niezłego siniaka - pomyślałam.

Wróciłam do domu, a w przejściu stały dwie walizki. O co chodzi?

- Mamo? Tato? Po co te walizki?

- O Mari co tu robisz?

- Ja no ten. Odwołali lekcje.

- Och. My musimy wracać do Nowego Yorku...

- Co? Ale dopiero wróciliśmy ja nawet nie jestem spakowana.

- Córciu nie zostawimy cię samej w domu. Wyjeżdżamy aż na dwa miesące. Kupimy ci jakieś ubrania.

- Dlaczego? Mam 17 lat za niedługo będę dorosła. Błagam nie każcie mi znowu wyjeżdżać.

- Mari, ale my...

Na szczęściu lub nie tata wkroczył do akcji.

- Nasz córka jest prawie pełnioletnia myślę, że nie puści domu z dymem.

- Dobrze Tom. Mari możesz zostać w domu...

- Tak!

- Jeśli, będziesz grzeczna i jak wrócimy to dom będzie stał gdzie stoi.

- Obiecuje.





Kończe w środku bo nie chce mi się dalej pisać.

Marinette: Ale z ciebie leń.

Adrien: Jestem zmuszony zgodzić się z Nette.

Marinette: Nette?

Adrien: MariNETTE

Marinette: Aha.

Nie moja wina, że jestem leniem.

Do następnego
Gwiazdka? Komentarz?
Kocham xx

Miraculum || Bad boy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz