-7-

6.2K 317 389
                                    

Czarny kot: Hej księżniczko <3

Marinette: Czego chcesz o... 4 RANO?!!!

Czarny kot: Nudzi mi się.

Marinette: To idź spać.

Czarny kot: Nie moge.

Marinette: Lajf is brutal :)

Czarny kot: Co masz znaczyć ten uśmieszek?

Marinette: Hehehehe

Czarny kot: Mam się bać?

Marinette: :)

Czarny kot: Zdecydowanie mam się bać ;)

Marinette: Wracając....daj mi spać jest sobota!!

Czarny kot: Mari...mamy czwartek.

Marinette: Tym bardziej, chyba że mam się znowu spóźnić?

Czarny kot: Przyśle po ciebie rano Adriena. Dobranoc ;*

Czarny kot is offline

Marinette: Dobranoc, czekaj co?!

Marinette: Kocie!!!

Marinette: Wracaj tu dachowcu!!

Marinette: Nie chce go!

Marinette: Dobra ide spać.

*następnego dnia*

Wstałam rano nie wyspana. Hmmmm ciekawe czemu. To przez tego kretyna. Głupi dachowiec i jeszcze ma podesłać tego debila. Mam nadzieje, że żartował.

- Dzień dobry Mari.

- Hm? A to ty.

- Jak noc?

- Źle. Przez tego kretyna nie wyspałam się.

Tikki zaśmiała się, a ja powędrowałam do szafy i wyjęłam z niej czarną spódniczke z wysokim stanem do tego pastelowo różowy top i czarne botki. Weszłam do łazienki i ogarnęłam się.
Kiedy z niej wyszłam usłyszałam krzyk mamy z dołu.

- Mari, kochanie kolega przyszedł!

Kurwa.

- Już schodze!

Podleciała do mnie Tikki.

- Dasz sobie rade.

Przytuliła się do mojego policzka i schowała się do mojej torebki, a ja cicho westchnęłam i zeszłam na dół do rodziców i tego debila.

- Nareszcie.

Ppwiwdziała karcąco mama, a ja tylko uśmiechnęłam się słodko i spojrzałam na Adriena obojętnym wzrokiem.

- Cześć.

- Hej.

Im szybciej wyjde z tym palantem tym szybciej się z nim rozstane.

- My idziemy.

- Nie jesz nic?

Zapytała rodzicielka kiedy byłam już przy drzwiach.

- Nie jestem głodna.

Powiedziałam pewnym siebie głowem, zatrzasnęłam drzwi i ruszyłam przed siebie nie czekając na Adriena.

- Zaczekaj!

Krzyknął Adrien i złapał mnie za nadgarstek.

- Puść mnie, nie wiem gdzie się szlajałeś. - Puścił mój nadgarstek, stanął przedemną i spojrzał w oczy. - Jakiś problem?

- Zmieniłaś się w Nowym Yorku.

Powiedział i założył mi kosmyk włosów za ucho na co od razu się odsunęłam.

- A co cie obchodzi czy się zmieniłam czy nie?

- Przyjaźnimy się więc mnie to obchodzi.

Powiedział i zrobił kilka kroków w moją stronę.

- Już się nie przyjaźnimy. Ja przyjaźnie się z Adrienem, który nie wykorzystuje dziewczyn, a nie z babiarzem. Tamten Adrien był troskliwy, opiekuńczy, miły, kochany, a przed sobą widze...ehhh, widze zwykłego pajaca.

- Nie jąkasz się już przy mnie.

- No i?

- Pyskujesz.

- No i fajnie.

Skrzyżowałam ręcę na piersi i spojrzałam na niego z uśmiechem, a on tylko jeszcze bardziej się przybliżył.

- Co ten Nowy York z tobą zrobił Marinette?

Zapytał i dotknął mojego policzka. Nic z tym nie zrobiłam, szczerze nie przeszkadzało mi to, patrzyłam w jego piękne zielone oczy i ciepło rozlało mi się na ser...

Nie, nie, nie, nie, nie!

Nie chce!

Nie chce się znowu w nim zakochać!

Muszę to przerwać, nie chcę, ale muszę.

- Ugh...nic nie zrobił zostaw mnie.

- Ehhh, Mari.

Powiedział i ponownie złapał mnie za nadgarstek tym razem zbyt mocno na co syknęłam i spojrzałam ze złością.

- Puść mnie.

- Choć ze mną.

Powiedział i ppciągnął mnie w nieznaną mi stronę, nie stawiałam oporu po co?

***

- Po co mnie tu przyprowadziłeś?

Zapytałam spoglądając przed siebie gdzie rozciągał się przedemną Paryż. To był niesamowity widok.

- Żeby porozmawiać.

- Nie mamy o czym.

Dalej nie spojrzałam na chłopaka.

- Mamy.

Przekręcił głowę w moją stronę i kiedy już chciał mi coś powiedzieć rozległ się huk i zwróciliśmy głowy w tamtą stronę.

- Zostań tu sprawdze co to.

- Nie ty tu zostań ja zaraz przyjdę.

- Mari to zbyt niebezpieczne.

- Od kiedy tak przejmujesz się dziewczynami hm?

Drugi huk.

Spojrzał zły na mnie i odszedł. Tak poprostu.
Rozejrzałam się czy nikt nie patry i otworzyłam torebke.

- No w końcu. Musimy się pospieszyć.

- Masz rację. Tikki kropkuj!

Przemieniłam się w biedronkę kiedy rozległ się trzeci huk. Pobiegłam w tamtym kierunku i zobaczyłam...





Zaniedbałam książkę.
Ale najpier nie miałam weny, a potem byłam w szpitalu :(

Polsatuje i przerywam w środku jestem zła, ale zabieram się za kolejny rozdział.
Nie wiem czy tak samo długi czy krótszy, czy dłuższy. Tajemnica.

Do następnego
Gwiazdka? Komentarz?
Kocham xx

Miraculum || Bad boy'sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz