Rozumiem, że chcesz znać dalszą historię tego, co właściwie działo się w mojej pracy. Nie jest to opowieść ani długa ani krótka. Jest to po prostu moje spojrzenie na różne wydarzenia, które miały miejsce właśnie w mojej pracy zwykłego portiera.
Pewnego dnia musiałem jechać na szóstkę, ponieważ klient poprosił o dodatkowe dwa ręczniki. Wszedłem na piętro i zapukałem do drzwi, na których był numer 625. Czekałem aż ktoś otworzy. Spodziewałem się mężczyzny, w końcu to z nim rozmawiałem przez telefon, kiedy to składał zamówienie. Zapukałem po raz drugi . Czekałem cierpliwie aż ktokolwiek otworzy te cholerne drzwi. Usłyszałem chichot kobiety. Miałem dwie myśli w głowie. Albo uprawiają seks i nie chcieli sobie przeszkadzać, albo ten facet był tak dobrym komikiem, że dziewczyna nie mogła wytrzymać ze śmiechu. Ktoś przekręcił klucz i gwałtownie otworzył drzwi. Kobieta około czterdziestki w męskiej koszuli. Nawet nie chce tracić czasu na opisywanie jej, ponieważ patrzyłem na nią obojętnie.
- Och, te ręczniki to dla nas? - zapytała kobieta.
- Owszem. Proszę bardzo. - odpowiedziałem szybko i stanowczo przy okazji wręczając przedmioty, o które chodziło.
Drzwi zostały zamknięte mi przed nosem a ja mogłem iść do windy i zjechać bezpiecznie na portiernię. Tam, gdzie sam mogę nazywać się Cesarzem telefonu, krzesła obrotowego i biurka. Szedłem spokojnym krokiem do windy, gdy usłyszałem walenie do drzwi. Spojrzałem się za siebie i zacząłem iść korytarzem. Powoli, by usłyszeć skąd dochodził odgłos. Kolejny raz coś lub ktoś uderzyło w drzwi. Szedłem dalej, ponieważ nie mogłem zlokalizować źródła. Nagle otworzyły się drzwi. Ale nie tak zwyczajnie, że powoli, ale też nie tak gwałtownie jak na filmach. Tego nie da się powtórzyć, to było gwałtowne otworzenie, ale z nutką przerażenia. Spojrzałem wprost w miejsce, gdzie drzwi się otworzyły. Z pokoju wyszła kobieta, która było widać, że w ogóle się nie spieszy i nie przejmuje odgłosami, które przed chwilą dobiegały właśnie z jej pokoju. Stałem jak wryty, nie mogłem nic powiedzieć, nic zrobić, po prostu zastygnąłem na pewien czas.
Kobieta miała trochę ponad metr sześćdziesiąt wzrostu, krótkie włosy koloru czarnego, jakąś niebieską sukienkę i wysokie, kruczoczarne obcasy. Zamknęła drzwi do pokoju, ale nie na klucz. Kiedy odzyskałem możliwość poruszania się i mówienia, podszedłem do niej i zapytałem:
- Przepraszam panią bardzo, ale przed chwilą z tego pokoju dochodziły bardzo głośne i niezidentyfikowane odgłosy. Czy może pani to wytłumaczyć? - spojrzała na mnie zalotnym spojrzeniem unosząc prawą brew do góry i odpowiedziała bardzo subtelnie:
- Ktoś na pewno tam dochodził, ale te odgłosy nie powinny pana niepokoić.
Znowu stałem jak kamień. Nie wiedziałem, co się przed chwilą stało. Przecież słyszałem walenie w drzwi, jakby ktoś chciał stamtąd uciec, a ona powiedziała mi, że tam działy się inne sceny niż te, w których ktoś planuje dać nogi za pas. Kobieta weszła do windy i zjechała na parter. Miałem poważny dylemat, czy zaglądać do pokoju. Z jednej strony to mój obowiązek, ale z drugiej zaś tam ciągle ktoś mógł być. "Jesteś odważnym chłopcem" pomyślałem sobie i zapukałem do drzwi. Cisza. Żadnej reakcji. Zapukałem drugi raz. "Dobra, muszę tam wejść, bo inaczej się nie dowiem co tutaj się odwala" i nacisnąłem na klamkę. Czekałem na każdy scenariusz, na przykład na taki jak z pokoju wyskakuje napalony mężczyzna i chce mnie zgwałcić. Drugi plan, który mógł mnie spotkać była taki, że wyskakuje napalona kobieta i pragnie mnie tu i teraz. Że jakiś psychopata będzie mną walił o drzwi, dopóki tamta kobieta nie wróci. Ale nie spodziewałem się tego, co tak naprawdę miało miejsce. Drzwi były zamknięte. Nie słyszałem, żeby ktoś je zamykał, a jestem wyczulony na taki dźwięk, ze względu na swoją pracę. Byłem zszokowany. Klucze wszystkie zawsze są w portierni, dla klientów jak i te zapasowe dla pracowników.
Wszedłem do windy i zjechałem na sam parter. Podszedłem na portiernię i wziąłem klucze od wszystkich pokoi na szóstym piętrze. Znowu wszedłem do windy, ale tym razem kurs był na górę. Wyszedłem na szóstce i podszedłem do tego pokoju. Włożyłem klucz, ale nie mogłem przekręcić go w lewo... to tak jakby drzwi były otwarte. Nacisnąłem klamkę i delikatnie pchnąłem drzwi, które nie były zamknięte, a przecież parę minut temu nie mogłem ich otworzyć.
Zajrzałem do środka. Nikogo nie widziałem, więc otworzyłem drzwi na oścież i miałem teraz lepszy widok na cały pokój. Przekroczyłem próg i będę szczery, ale czułem, że albo zaraz będzie brzydko pachnieć przeze mnie, albo zacznę uciekać jak mała diwa w różowej sukience. Bardzo powoli i ostrożnie stawiałem kolejne kroki. Pokój był czysty, przy wejściu jest łazienka, więc zajrzałem do niej, ale nikogo w niej nie było. Co więcej była czysta, tak jakby przed chwilą kto ja wysprzątał i czekała na kolejnego gościa. Szedłem dalej i teraz widziałem całe pomieszczenie. Zrelaksowałem się. Nikogo nie było w pokoju. Wszystko było w takim stanie, jak oddajemy klientom ich pokoje. Wszystko ładnie pościelone, zapalona lampka, wszędzie czysto, zero kurzu. Czułem, że coś jest nie tak. Znowu się spiąłem i spojrzałem za siebie. Cisza. Wyszedłem z pokoju i zamknąłem drzwi na klucz i sprawdziłem chyba z cztery razy, czy aby na pewno nie da się ich otworzyć. Spojrzałem na numer pomieszczenia: "605".
Zjechałem windą na dół. Odłożyłem wszystkie klucze zapasowe i otworzyłem laptopa, w którym mamy zapisane, kto jaki pokój wynajmuje i na jaki okres. Szybko spojrzałem na numer 605 i nie mogłem w ogóle uwierzyć w to, co zobaczyłem. Pokój był wolny od tygodnia. To było przecież nie możliwe, każdy musi odebrać od nas klucz. Spojrzałem na haczyki za sobą i były dwa klucze do tego pokoju... Robiło się dziwnie. "Może duchy" pomyślałem sobie i zacząłem się stresować jeszcze bardziej.
To tylko początek mojej opowieści o tym, jak specyficzna może być praca zwykłego portiera w hotelu. Do dzisiaj zastanawiam się kim była ta kobieta i czemu jej odpowiedź była tak dwuznaczna. Co więcej, kto był wewnątrz pokoju i zdążył z niego uciec przed moim powrotem i dodatkowo odłożyć klucz na portiernię. Nie mieliśmy kamer, więc nie mogłem tego sprawdzić. Jednakże wiem, że po tej historii możesz przestać wierzyć w to, co mówię, ponieważ to tylko słowa jakiegoś przypadkowego pracownika hotelu, ale odpowiedz sobie na pytanie po co miałbym kłamać. A teraz... czy chcesz wiedzieć więcej, mam kontynuować?

YOU ARE READING
Pokój 605
Mysterie / ThrillerJeżeli ciekawi Cię historia tajemnicy to zapraszam. Ostrzegam, ja nie znam prawdy i chcę byś Ty mi ją wyjawił.