Historia

10 0 0
                                    

Zacząłem się zastanawiać, czy w hotelu jest więcej duchów. Może to wszystko jest iluzją, a ja jestem w jakimś śnie. Miałem milion myśli na minutę. Dodatkowo ciągle siedziało mi w głowie to, że stałem się portierem - detektywem  na usługach zjawy, która popełniła samobójstwo i nie może opuścić pokoju hotelowego. Przecież gdybym to powiedział szefowi to wyrzuciłby mnie z pracy, bo pomyślałby, że piję coś pod blatem w portierni... Na wszelki wypadek sprawdziłem, czy nie było tam jakiejś wódki, albo czegoś mocniejszego. Niestety pusto. Zostało mi pracować i rozwiązać zagadkę od ducha. 

Była północ, zegar bił z całych sił, a ja wziąłem klucz do pokoju 605 i postanowiłem dowiedzieć się więcej o tym mężczyźnie. To przecież istotne, bym wiedział, kim on jest lub raczej był, czym się zajmował, dlaczego chciał uratować tę kobietę. Po prostu musiałem wszystkiego się dowiedzieć. Byłem w drodze do windy, gdy do hotelu wszedł klient.

- Dobry wieczór. - powiedział mężczyzna w garniturze i teczką czarną jak smoła. 

- Dobry wieczór Panu, w czym mogę służyć?

- Wczoraj rezerwowałem pokój u Państwa. Obsługiwał mnie Pan... - wyjął karteczkę z kieszeni i przeczytał - Rakesh Namendi. Poprosiłem o pokój z łazienką, dwuosobowym łóżkiem i widokiem na park, który znajduje się za hotelem. 

- Oczywiście, już wszystko sprawdzam. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy, ale nie przestałem się szczerzyć, kiedy ujrzałem numer pokoju, w którym miał się ten mężczyzna zakwaterować. Polityka hotelu nie pozwala nam na zmianę lokum, jeżeli nie występują żadne problemy z poprzednim numerem. Co więcej, żeby to stwierdzić, klient musi podpisać oświadczenie, że widział stan kwatery i zgadza się na przydzielenie jemu innej. Zatem, miałem pod górkę. Nie mogłem przecież powiedzieć, że w tym pokoju są duchy, bo gość zadzwoniłby po psychiatryk i nie miałbym czego już szukać w branży hotelarskiej... w sumie w żadnej nie miałbym szans. 

- Wszystko się zgadza. Rezerwacja została przyjęta, klucz do pokoju o numerze 605 - podałem je - pokój znajduje się na szóstym piętrze po prawej stronie korytarza. Zaraz z panem pojadę, ponieważ nocą nie uzupełniamy ręczników i innych rzeczy, tylko jedziemy wraz z gościem. Czy poczeka pan na mnie?

- Nie ma problemu. - odpowiedział z uśmiechem. Musiałem coś zrobić. Zacząłem się zastanawiać, czy te duchy wyjdą przywitać nowego lokatora, czy jedynie mnie się będą ukazywać... Ale to już nie było istotne, ponieważ wziąłem świeżą pościel, ręczniki i środki do higieny. Wszystko zapakowałem na specjalny wózek. Wziąłem walizkę gościa i również ją tam umieściłem. Podeszliśmy do windy. W głębi duszy modliłem się, aby coś się wydarzyło w tym pokoju, nie wiem... może okna będą nieszczelne a facet jest wrażliwy na zimno, albo nie będzie widział parku i poprosi o zmianę lokum... cokolwiek. Dojechaliśmy na szóstkę i wyszliśmy. Włożyłem klucz do zamka i na moje nieszczęście okazało się, że z pokojem jest wszystko dobrze. Zostawiałem wszystkie rzeczy gościowi. 

- Jeżeli będzie pan czegoś potrzebował proszę śmiało dzwonić z tego telefonu - wskazałem na czarną słuchawkę na stoliczku do kawy - wystarczy wcisnąć numer jeden i bezpośrednio połączy się pan z recepcją. Nie przeszkadzam panu dłużej, życzę spokojnego wypoczynku i przypominam, iż śniadania w naszym hotelu są od siódmej do dziewiątej rano. Spokojnej nocy panu życzę.

- Dobranoc panu. - odpowiedział mężczyzna. 

Zamknąłem za sobą drzwi i jeszcze chwilę stałem na korytarzu. Bałem się, że coś się wydarzy, ale było cicho, więc postanowiłem zjechać na dół. Usiadłem przed komputerem i wpisałem wszystkie dane tego mężczyzny, który wynajął pokój 605. Czułem pewien niepokój, ale nie mogłem na to zwracać uwagi, nie miałem prawa wtargnąć do tego pomieszczenia bez żadnego powodu. 

Siedziałem w portierni, a do hotelu przyszedł kolejny klient. "Co im się wszystkim zabrało do przychodzenia w nocy?" pomyślałem sobie i wstałem, by przywitać gościa. To była kobieta i to była ona. Duch, który nic nie mówi przy zjawie mężczyzny z pokoju 605. 

- Witaj. - powiedziała krótko i cicho. Nie mogłem pozostać dłużny.

- Witaj. Coś się dzieje? - zapytałem trochę jak dureń. Po co ja pytam ducha czy coś się dzieje,aż czekałem na odpowiedź, że nie żyje od kilkunastu lat i w sumie tyle z dziania się.... 

- Muszę coś tobie opowiedzieć. Moją historię. Ciesze się, że się mnie posłuchałeś. Wcześniej wszyscy omijali ten pokój, a ty tam wszedłeś i zacząłeś z nim rozmawiać. Chcesz nam pomóc. Dziękuję.

- Nie ma za co. Opowiedz mi, co się stało te dwie dekady temu, dlaczego bywałaś gościem tego hotelu i jak to się stało, że zmarłaś na szóstym piętrze?

- Moja historia nie jest jakaś mroczna czy ciekawa. Pracowała tutaj moja matka jako sprzątaczka. Nie miałyśmy dużo pieniędzy, więc imała się wszystkiego, czego mogła. Szef był dla niej miły i dał jej nawet 100 dolarów więcej płacy niż innym pracownikom od sprzątania. Warunek był jeden. Musiała w jeden dzień w miesiącu oddać się jemu seksualnym fantazjom. I powiem tobie, że to był człowiek specyficzny. Potrafił przygaszać papierosy na jej włosach, oddawał na nią mocz, ale nie to było najgorsze. 

Nie wiedziałem, co myśleć. Słyszę historię o tym, jak kobieta za 100 dolarów musiała oddawać się jakiemuś zwyrodnialcowi, który śmiał nazywać się szefem. Ona opowiadała mi właśnie o tych paskudnych rzeczach i do tego uważała, że to nie było najgorsze.

- Ona musiała urodzić jemu dziecko - kontynuowała - jego żona była bezpłodna, więc wymyślił, że jak przyniesie dziecko to wszystko będzie dobrze. Moja matka nie zgodziła się na to, więc ją zgwałcił. Przez trzy miesiące dał jej spokój, ale kazał zrobić badania i wyszło na jaw, że matka nie była już zdolna do posiadania dzieci, więc szef załamał się podwójnie. Wyrzucił mamę z pracy i kazał oddać wszystkie dodatkowe pieniądze, które otrzymała od niego. Nie powiem, że była dziwką, ponieważ chciała polepszyć sytuację w domu i pracowała legalnie. Nikogo nie okradała. Była uczciwa. Ale ja byłam wtedy młoda i głupia. Główną cechą nastolatek jest zawiść. Pielęgnowałam w sobie to ziarno nienawiści do tego mężczyzny i postanowiłam, że jak dorosnę to przyjdę i go zabiję za to, co zrobił mojej mamie. Tak też się stało. Zaczęłam wynajmować noce w tym hotelu, by dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Kiedy się spotkaliśmy i opowiedziałam  jemu, że zgwałcił moją matkę to wszystkiego się wyparł. Chciałem go czymś uderzyć, niestety jako że nie byłam przygotowana wtedy do konfrontacji, szef uderzył mnie czymś i ogłuszył. Zgwałcił mnie. - kobieta zaczęła płakać. 

- Chciałbym ciebie jakoś zrozumieć, ale nie byłem w takiej sytuacji nigdy. Jak mogę tobie pomóc?

- Urodziłam jego dziecko... Dałem jemu na imię Seth. Porzuciłam go. Nie mogłam wychowywać dziecka, które nie było urodzone z miłości rodziców. Po prostu byłam słaba. I tak jakoś przestałam kierować się zemstą, ale chciałam tam wrócić. Nie wiem czemu, co mną kierowało. Weszłam wtedy do hotelu i znowu szukałam jego, ale kierownictwo przejął jego syn z małżonką. Opowiedziałam im całą historię, musiałam, żeby zrozumieli, co przeżyłam. 

- To straszne co mi mówisz. Powiedz mi, czy syn tamtego kierownika to mój szef? Może jakoś uda mi się dzięki temu wejść do archiwum, by wszystko znaleźć i doprowadzimy tę sprawę do końca. 

- Nie wiem. Nie pamięta ich twarzy. Prawda jest tam, gdzie ma być, a my musimy po prostu do niej dość na różne sposoby. Wysłuchałeś mnie. - w tej chwili zadzwonił telefon do portierni. Szybko odebrałem i spojrzałem przed siebie. Kobiety już nie było. 

- Słucham, recepcja hotelowa. - Usłyszałem wrzask i głośne "szybko do 605". To był głos mężczyzny, który dzisiaj wynajął u nas tę kwaterę. Nie zastanawiając się wziąłem zapasowe klucze i latarkę na wszelki wypadek. Znowu winda, wyjście na szóstce i podbiegnięcie do pokoju 605. Wsadziłem klucz do zamka i otworzyłem drzwi...

Pokój 605Where stories live. Discover now