Dobrze... zatem skoro chcesz wiedzieć więcej, to posłuchaj innej historii, która mi się przydarzyła podczas mojej pracy. Oczywiście ostrzegam, że możesz wycofać się w każdej chwili. Nie każdy lubi słuchać jakiegoś nieznajomego portiera, który jedyne co robi, to narzeka na jakieś dziwne zjawiska. No dobrze, posłuchaj.
Byłem na portierni, kiedy do hotelu wbiegł pewien chłopiec. Podbiegł do mnie i zapytał, czy może skorzystać z toalety. Oczywiście, że się zgodziłem. Nie dlatego, że dzieciom się nie odmawia, tylko dlatego, że nie ważne co by się nie stało to ja sprzątam tę łazienkę, więc co mi robi za różnicę, że ktoś jeszcze się w niej załatwi. Po paru minutach dzieciak wyszedł i podziękował, jednak nie wychodził z hotelu. Zapytałem więc czy czegoś potrzebuje, a on odpowiedział:
-Widział pan moją mamę? Przybiegłem tutaj, bo goniło nas dwóch panów z takimi dużymi kijami i mama krzyczała, żeby tutaj wbiec.
Zmroziło mnie.
-Nie widziałem twojej mamy niestety tutaj. Jak wygląda mama, może ją znajdziemy wspólnie?
-No miała na sobie taką niebieską sukienkę i ma czarne włosy.
Momentalnie pomyślałem o tej kobiecie, którą niedawno spotkałem na szóstce, jak wyszła z tego dziwnego pokoju. Nie wiem jak, ale dialog prowadziliśmy jeszcze jakieś pięć minut, zanim zrozumiałem, że trzeba pomóc mamie tego chłopca. Powiedziałem, że idziemy jej szukać w okolicy hotelu.
Okolica tego budynku jest bardzo ładna. Pełno drzew, niedaleko znajduje się nawet park i mała rzeczka. Hotel nie jest położony daleko od centrum, ale jego położenie wśród wielu pięknych drzew jest naprawdę niesamowite. Szedłem z tym chłopcem najpierw dookoła budynku, by sprawdzić, czy jego mama nie schowała się gdzieś przy śmietnikach, albo w jakiś krzakach. Ponieważ nie znaleźliśmy jej to chciałem sprawdzić w większym obrębie, ale nie mogłem zostawić hotelu bez portiera, a zatem poprosiłem dzieciaka, by ze mną poszedł na jakiś czas na recepcję. Tam siedzieliśmy, zrobiłem jemu herbatę, dałem kanapki i generalnie zadbałem o niego jak o swojego młodszego brata. Widać było po nim, że cieszył się z tego, aczkolwiek zadręczał się tym, że nie mógł zobaczyć się z mamą.
Przyszła Klara. Moja zmienniczka, która mieszkała niedaleko pracy, więc kiedy była potrzeba to od razu przychodziła. Ach piękna Klara... jej długie włosy koloru wiśni, zielone i duże oczy, pełne usta i szczupła sylwetka. Pół męskiego personelu hotelu kochało się w niej. Była niczym zesłanie boga do naszej pracy. Jednakże wtedy nie mogłem zajmować się jej boskim obliczem, a tym chłopcem. Wziąłem go za rękę i poszliśmy ponownie szukać tej kobiety. Wyszliśmy przed hotel i chłopiec wskazał ręką w stronę rzeczki, która znajdowała się we wspomnianym przeze mnie parku.
Szliśmy tam, gdzie chciał ten dzieciak. Trzeba było przejść przez jakieś krzewy, zarośla i zejść w dół, by dojść do tej wody... Spojrzałem w stronę słońca, a akurat tak się ułożyło, że świeciło nie z biegiem rzeki. Patrzyłem tak przez jakiś czas i zapytałem chłopca, czy widzi swoją mamę. Usłyszałem odpowiedź:
-Tak. Jest bardzo blisko.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że głos, który mi odpowiedział należał do kobiety. Odwróciłem się bardzo powoli za siebie. Stała za mną kobieta. Ta sama, którą spotkałem w hotelu niedawno. Te same krótkie, czarne włosy. Niebieska sukienka i kruczoczarne obcasy. Stała cały czas, jednak coś w niej było innego, coś co nie pasowało. Byłem w takim szoku, że nie zauważyłem krwawiącej rany z jej boku. Bardzo szybko zadałem jej parę pytań, gdzie jest chłopiec, czemu nie przyszła do hotelu i czy potrzebuje opieki medycznej. Ona dotknęła mnie delikatnie i powiedziała:
-Respice in me est quo tu non vis intrare... - Odwróciła się ode mnie i wpadła do wody. Chciałem się rzucić za nią, ale nie było już żadnego ciała, które można było wyciągnąć z wody.
Nie wiedząc co się dzieje, wróciłem do hotelu cały roztrzęsiony. Klara zapytała co się stało, a ja nie potrafiłem nawet odpowiedzieć. Podziękowałem jej, że mnie zmieniła i chciałem by poszła do domu. Po raz pierwszy nie liczyłem na to, że zostanie i będziemy uprawiać seks. Nie liczyłem nawet na loda... Moje męskie pierwiastki przestawały działać, tak jak robiły to zawsze. Przecież to była Klara i połowa facetów chciała, żeby poczuła małego przyjaciela... Nie teraz. Myślałem o tym, co się wydarzyło. Ten chłopiec, który pragnął znaleźć mamę. Ta kobieta, która zaczęła mówić w innych językach. Nie zostało mi nic, jak szybko wpisać te słowa w komputer i liczyć na cud, że cokolwiek z nich zapamiętałem dobrze.
Musiałem jeszcze tego dnia jechać na ósme piętro sprawdzić, czy wszystko jest na swoim miejscu. Wsiadłem do windy, która zatrzymała się na szóstym piętrze. Sprawdziłem parę razy i na pewno wciskałem guzik z cyfrą osiem. Wiedziałem, że jestem słaby z języków, ale nie z matematyki. Wyszedłem na szóstce. Nie wiem dlaczego, ale czułem jakąś potrzebę zobaczenia, czy coś się zmieniło w tym pokoju 605. Podszedłem, ale nic nie zwróciło mojej uwagi. Zatem poszedłem schodami na górę. Na ósmym piętrze zobaczyłem, że na dywanie ktoś rozlał wodę na dywan, który mamy na podłodze w każdym korytarzu. Nacisnąłem przycisk, by zjechać windą. Przyjechała, ale zjeżdżając znowu zatrzymała się na tym dziwnym piętrze. Wysiadłem znowu i podszedłem do pokoju. Na drzwiach było napisane czymś kleistym: "Szukaj mnie".
Zszedłem na dół. Poprosiłem sprzątaczkę, by poszła na ósme piętro i zrobiła porządek z dywanem. Ja spojrzałem na komputer i na te słowa, które nad rzeką powiedziała kobieta do mnie. Miałem chyba tysiąc myśli na minutę, kiedy szukałem tłumaczenia jej słów. Zmęczenie dawało się we znaki, ponieważ po jakiejś godzinie zasnąłem przed komputerem i obudziłem się dopiero, jak któryś klient przyszedł poprosić o możliwość uciszenia osób z sąsiedniego pokoju. Nie miałem wyboru, to moja praca. Wszedłem z nim do windy i pojechaliśmy na siódme piętro. Zrobiłem, co miałem zrobić i nie wiem czemu, ale zszedłem na szóstkę, by zobaczyć co się dzieje.
Stała tam ta kobieta. W sukience, w szpilkach, bez krwawiącej rany. Za nią był ten chłopiec, pewne jej syn. Spojrzała na mnie zapłakana i powiedziała:
-Nie szukałeś mnie. Następnym razem pamiętaj o mnie...
-Halo! Proszę pani! Kim pani jest? Czy wynajmuje pani u nas pokój? -starałem się jakoś ją zagadać, by coś powiedziała o sobie. Może dowiedziałbym się, o co chodzi z tym, że zawsze jest na tym piętrze. Chciałem zrobić cokolwiek, ale było to trudne, szczególnie, że nie wiedziałem, kim lub czym ona jest.
-Szukaj mnie, proszę... -mówiąc to zgasło całe światło na korytarzu. Przestraszony szukałem włącznika światła i gdy go znalazłem to od razu zapaliłem żarówki. Nikogo nie było na korytarzu. Podszedłem d pokoju 605 i zastanawiałem się, czy tutaj miało miejsce jakieś morderstwo, a ja płacę jakieś długi mordercy i ta kobieta nawiedza mnie. Ale nadal myślałem, że przecież duchy nie istnieją. Musiałem się otrząsnąć.
Nastał ranek. Godzina siódma, czyi koniec mojej zmiany. Przyszła kolejna osoba, oddałem wszelkie karty i klucze, które są niczym berło królewski, czyli plebs dotykać nie może. Poszedłem do domu i na szczęście nic się już więcej nie wydarzyło. Mogłem spokojnie usiąść w fotelu i obejrzeć ulubiony serial.
Nie wiem, czy mi wierzysz w tę historię, ale to działo się na moich oczach. Nikogo przy mnie nie było, więc nie mam żadnych świadków na to, co tam się działo. Chciałem znaleźć prawdę i robiłem to wszelkimi możliwymi środkami. Odpowiedz mi, czy pomimo tego c do tej pory wiesz, chcesz, żebym kontynuował?
YOU ARE READING
Pokój 605
Mystery / ThrillerJeżeli ciekawi Cię historia tajemnicy to zapraszam. Ostrzegam, ja nie znam prawdy i chcę byś Ty mi ją wyjawił.