Nie każda sprawa jest prosta

8 0 0
                                    

Szedłem do hotelu w swoim uniformie, który składał się z białej koszuli, zielonej kamizelki, ciemnych spodni i czarnych butów. Nie było to wygodne, ale wszyscy musieliśmy być podobni, niczym klony, które mają wykonywać jedynie polecenia szefa. Wszedłem do budynku, w kieszeni spodni miałem schowany klucz do archiwum, którym obdarował mnie wczoraj kierownik. Victor już był gotowy do wyjścia, cały ubrany, a wszystkie dokumenty leżały na blacie recepcji. Zastanawiałem się zawsze, czy ten człowiek próbuje mieć jakiś przyjaciół tutaj. Fakt, że zawsze z nami rozmawia, ale z nikim nie utrzymuje kontaktu poza pracą. Uścisnęliśmy sobie dłoń i pseudo-Chorwat wyszedł z hotelu zadowolony, jakby otrzymał awans na zastępcę szefa. 

Godzina dwudziesta druga, a ja zaczynam swoją pracę. Wyłożyłem wszystkie rzeczy na stolik i zacząłem układać plan działania. Myślałem, że to będzie proste, dopóki nie zrozumiałem, że cała trudność polega na tym, aby żaden pracownik nie zobaczył, gdzie idę. Żeby dojść do archiwum trzeba przejść obok stołówki i fakt, że nocą trudno tam kogoś zaznać, ale odźwierny zawsze może zauważyć, że ktoś się tam kręci. To nie był koniec kłopotów, ponieważ mógłbym tam iść poza godzinami pracy, ale każdy podejrzewałby, iż zamierzam zrobić coś niezbyt legalnego. Wszyscy się lubimy, ale myślę, że gdyby nadarzyła się sytuacja, to każdy co do jednego by na mnie doniósł, po czym uśmiechałby się jak debil, że to nie on. Musiałem być uważny, cichy i niezauważony. Nie wiedziałem, jak tego dokonać, dopóki nie zrozumiałem, że muszę być niczym duch, a tak się złożyło, że poznałem ostatnio trzy zjawy i pozostaje pytanie, czy będą wstanie trzymać przedmioty materialne. 

Wybiła północ. O tej godzinie przeważnie chodziłem do pokoju 605, by spotkać się z duchami. Zajrzałem do spisu i zobaczyłem to, czego nie chciałem widzieć. Na szóstym piętrze był dzisiaj ten Amerykanin, czy tam Chorwat. Nie było sposobu, bym tam dzisiaj poszedł. Mogłem spróbować jakoś to zrobić, ale mogłem też czekać na to, że przyjdzie ta kobieta. Podszedłem do Lucasa, odźwiernego i zapytałem, czy dzisiaj nie wchodziła pewna dama, którą opisałem ze wszystkimi szczegółami. Zaprzeczył i zaczął wypytywać, czy to moje kochanka, dziewczyna, a może żona. Chwilę rozmawialiśmy, ale nie zdradziłem, że podobała mi się Klara. To kobieta, której obdarowałbym cały świat i zrobiłbym dla niej wszystko, nawet porzuciłby te detektywistyczne sprawy. I wtedy zobaczyłem właśnie ją. Do hotelu wchodziła bogini tego obiektu, w pięknej wieczorowej sukni, która wyeksponowała wszystkie jej atuty. Lucas otworzył jej drzwi i gestem ręki zaprosił do środka, ja jedynie potrafiłem wykrztusić zwykłe "cześć". 

Klara zapytała, czy nie widzieliśmy może Victora, ponieważ byli umówieni na kolację, a on się w ogóle nie zjawił. Powiedzieliśmy oczywiście, że zmieniłem go o dwudziestej drugiej, ale poza tym nie było go już w hotelu. Spojrzała na nas tymi dużymi oczyma i chyba wspólnie poczuliśmy, jak nogi nam robiły się miękkie. Zaprosiłem ją na portiernię. Zgodziła się i już po dziesięciu minutach piliśmy wspólnie herbatę. Klara dużo mówiła o Victorze, a ja wpatrywałem się w nią jak w obraz najlepszego malarza na świecie. Jednakże słuchałem jej cały czas, a szczególnie wtedy kiedy zapytała, dlaczego ostatnio cały czas chodzę na szóstkę pomijając inne piętra, co burzy nasz system obchodów. Momentalnie spojrzałem prosto w jej oczy i odpowiedziałem mniej pewnie niż zazwyczaj:

- Naprawdę? Wydawało mi się, że dobrze sprawdzam piętra. Bywam ostatnio przemęczony i może to dlatego. - Klara nie wydawała się na przekonaną, jednak przyjęła moją odpowiedź, by nie drążyć tematu. Rozmawialiśmy jeszcze o tym, jak możemy ulepszyć pracę hotelu. Wpadliśmy na parę pomysłów, ale Klara zwróciła uwagę na rzeczy leżące na stoliku i zapytała od razu skąd mam klucz do archiwum. Szef przecież wydawał go tylko na specjalne zadania, a dodatkowo przeważnie był przy tym, aby nikt nie ukradł ważnych dokumentów. Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć, ale wydukałem z siebie, że kierownik powierzył mi zadanie odnalezienia starych fotografii hotelu, ponieważ zamierzał zmienić wygląd zewnętrzny budynki, a nie chciał, by powtórzył się z tym, co było w latach ubiegłych. Dobrze wiedziałem, że był to słaby tekst i widziałem w jej oczach, iż kompletnie mi nie uwierzyła. Wstała i powiedziała do mnie:

- To chodź, pomogę ci szukać tych papierów. - spojrzałem na nią z niedowierzaniem. Po chwili się otrząsnąłem i musiałem podziękować za oferowaną pomoc. Nie mogłem przy niej przecież szukać rzeczy sprzed dwudziestu lat i udawać, że to zdjęcia hotelu. I tak by się to nie udało, ponieważ jedna fotografia nie zajmuje czterech pudeł z dokumentami, a to mogłoby wydawać się podejrzane. Poprosiłem, by usiadła na swoim miejscu, przy okazji proponując herbatę. Usiadła, lecz nie chciała nic pić. Podeszła do mnie kiedy wlewałem wrzątek do swojego kubka i złapała mnie za tyłek. Spojrzałem przed siebie. Było przyjemnie i niepokojąco z drugiej strony. Zapytałem o co chodzi a Klara szepnęła mi do ucha, że chce mnie posiąść. 

- Skoro tak lubisz szóste piętro to chodźmy tam, weź klucz od jakiegoś pokoju, Lucas niech usiądzie na recepcji, a my się zabawimy. - Nie wierzyłem w to, co się działo na moich własnych oczach.  Kobieta z marzeń wszystkich pracowników, właśnie zaoferowała mi seks, a jedynym warunkiem było piętro,  na którym mieliśmy to zrobić. Oczywiście, że się zgodziłem i zrobiłem wszystko zgodnie z jej zaleceniami. Poprosiłem odźwiernego o zmianę, wziąłem klucz, jednak wcześniej schowałem wszystkie swoje rzeczy, ponieważ nie ufałem Lucasowi i nie chciałem, by coś mi ukradł. Byliśmy w drodze na szóstkę, a ja już wyobrażałem sobie cały stosunek. Chciałem zacząć od delikatnych pocałunków na jej szyi oraz obojczykach. Potem zacząłby zdejmować jej buty, całując stopy i lekko lizał jej łydki. Położylibyśmy się na łóżku i zdjęli resztę ubrań, a wtedy rozpocząłby się taniec uniesień. Nasze ciała byłyby zgrane niczym tryby w zegarku szwajcarskim. Otworzyły się drzwi windy i zaczęliśmy iść w stronę pokoju o numerze 614. Trzymaliśmy się ręce i zaczynałem czuć płynącą krew w moim organizmie do miejsc intymnych. 

Usłyszałem głośne zwrócenie uwagi ze strony pokoju 605:

- Jak możesz mi to robić?! Myślałam, że mnie znajdziesz i będziemy żyć w spokoju! - To powiedziała kobieta, która zmarła dwadzieścia lat temu w tym hotelu. Patrzyłem na nią jak wryty i nie wiedziałem, czy wejść do pomieszczenia,  w którym miało spełnić się moje marzenia, czy zareagować na jej słowa. Klara puściła mnie i zapytała, czy znam tę kobietę. Byłem pomiędzy młotem a kowadłem, a raczej pomiędzy seksem a duchem. Zjawa szybko wróciła do pokoju 605 a ja poczułem pieczenie na prawym poliku. Klara uderzyła mnie tak bardzo, że od razu się zaczerwieniłem w miejscu bólu. Zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować, zobaczyłem jak drzwi od windy się zamykają, a w nich moja szansa na udaną zmianę. 

Pokój 605Where stories live. Discover now