Ta niepozornie nieśmiała dziewczyna spowodowała ogromy uśmiech na moich ustach, od którego zaczynały boleć mnie policzki. Kiedy wypowiedziałem obietnicę, co do mojego uczestniczenia w pierwszych razach Vivian, mówiłem poważnie i nie zamierzałem stracić choćby minuty, dlatego nawet nie śniło mi się, żeby odwieźć ją do domu, gdzie zapewne szalała smoczyca. Pokręciłem głową rozbawiony, gdy zobaczyłem, jak próbowała naśladować tłum Hiszpanów, którzy tańczyli do piosenki w swoim narodowym języku. Zabrałem ją do karczmy, w której co piątek były organizowane spotkania obcokrajowców, w tym przypadku Hiszpanów. Bardzo dobrze znałem to miejsce, ponieważ często tam bywałem, a nawet kilka razy przyprowadziłem ze sobą Darcy. Jedna z dziewczyn zauważyła nieudolność Vivian, po czym stanęła obok niej, pokazując jeszcze raz charakterystyczne ruchy ciała dla ich tańca. Nie potrafiłem ukryć tego, że siostra mojej przyjaciółki najzwyczajniej w świecie wpadła mi w oko. Pod grubymi warstwami ciuchów kryło się doskonałe ciało, które wręcz błagało o dotyk. Sama świadomość, że nikt nigdy nie dostąpił zaszczytu patrzenia na jej piersi okryte dopasowanym materiałem, powodowała wrzenie mojej krwi. Zacisnąłem dłonie w pięści, gdy zaczęła powtarzać ruchy Hiszpanki, kręcąc tyłkiem przed jakimś obcym facetem. Nie mogłem wyjść z podziwu. Ona naprawdę dobrze się bawiła, nie myślała o żadnym pieprzonym zakonie, zapomniała o swojej upiornej matce. Byłem z niej cholernie dumny i nie chciałem przerywać jej zabawy w świecie, którego nigdy nie znała. Oderwałem wzrok od jej ciała, gdy w kieszeni spodni poczułem wibracje swojego telefonu. Spojrzałem niechętnie na wyświetlacz, na którym widniał napis: MAMA. Dzwoniła do mnie od kilku dni, jednak nie zamierzałem na razie z nią rozmawiać. Ostatnim razem wręcz mnie błagała, żebym wrócił do swojej rodziny, do Bradford. Nie mogłem tego zrobić. Zdążyłem posmakować nowego życia przy boku dawnej przyjaciółki, nowego przyjaciela oraz Vivian. Szatynka stała się centrum moich myśli. Już sam nie wiedziałem, czy pomagając jej, chciałem odkupić swoje winy, czy zauroczyła mnie wszystkim, z czym nigdy nie miałem styczności. Jej nieśmiałość i niewinność działały na mnie jak najlepszy afrodyzjak. Gdzieś z tyłu głowy pamiętałem, że musiałem powstrzymać swoje niestosowne myśli, jednak zupełnie mi to nie wychodziło.
- Nie wiedziałam, że odważny taniec może być taki przyjemny! - Przekrzykiwała muzykę. Dosłownie przed chwilą stanęła przede mną z zarumienionymi policzkami oraz roztrzepanymi włosami, które przykleiły się do jej spoconego czoła. Złapałem ją za rękę, pociągając w bardziej ustronniejsze miejsce.
- Wiele odważnych czynności jest przyjemnych. - Przygryzłem wargę. Nie mogłem powstrzymać się przed dwuznacznym komentarzem, a mina Vivian była po prostu bezcenna.
- Miałam na myśli taniec, Zayn - Mruknęła zawstydzona.
- Za to ja miałem na myśli seks. - Przyznałem bez bicia. - Wiem, że jeszcze nie wiesz czy seks sprawia przyjemność, ale uwierz mi, że podczas finału lądujesz w niebie. To całkiem naturalna, ludzka czynność. Nie musisz wstydzić się o tym mówić.
- Nie używaj przy mnie słowa "seks". To jest złe. - Spiorunowała mnie wzrokiem.
- Dobrze... W takim razie, co powiesz na: pieprzyć się, zaliczyć, bzykać, rżnąć, pierdolić... - Oczy Vivian z moim każdym kolejnym słowem coraz szerzej się otwierały. Chciałem kontynuować, ale zatkała mi usta swoją dłonią.
- Błagam, przestań. - Spojrzała na mnie rozbawiona. - Wstydzę się mówić na takie tematy. Nie mam o nich zielonego pojęcia. - Odsunęła swoją dłoń, gdy spostrzegła, że chciałem coś powiedzieć.
- Nigdy nie wchodziłaś z ciekawości na strony dla dorosłych? - Pokręciła głową z rumieńcami na twarzy. - Na litość boską, każdy to robi, tylko przyznać się nie chcą! - Wyrzuciłem ręce w powietrze.
CZYTASZ
Zanim odejdziesz [Z.M.] Cz. I ✔
Fanfic"Życie pisze różne scenariusze." Na mojej drodze stanął mężczyzna marzeń, moich marzeń. Wszystkie wartości i plany, które uznałam w przeszłości za słuszne, okazały się niczym w porównaniu z uczuciem między nami. Kochałam go od dawna, ale dopiero ter...