Ta dziewczyna doprowadzała mnie do szału. Mimo że zrozumiałem jej ucieczkę z mojego mieszkania, tak nie potrafiłem racjonalnie wyjaśnić jej dzisiejszego zachowania. Tak bardzo nie chciała ze mną rozmawiać, przebywać w tym samym pomieszczeniu, że podrobiła zwolnienie od pielęgniarki. Nigdy bym się nie zorientował, ale sam chciałem do niej iść, jednak mijałem się z jednym uczniem, który powiedział mi o jej nieobecności. Szkolna pielęgniarka nie mogłaby wystawić takiego zwolnienia, bo po prostu jej nie było. Zrobiło mi się przykro, ale zamiast użalać się nad sobą, chciałem porozmawiać z Vivian. Totalnie zbiła mnie z pantałyku, gdy wspomniała o tym, że na pewno wolałem pocałować jej przyjaciółkę. Nie potrafiłem opisać słowami tego, co wtedy poczułem. Ledwo się powstrzymywałem przed pocałowaniem Vivian pod tą cholerną ścianą, a chwilę potem miałem ochotę mocno nią potrząsnąć. Przecież nigdy nie wyraziłem nawet chęci spotykania się z inną dziewczyną. Każda sekunda w mojej głowie była poświęcona właśnie niej i innej, najważniejszej dla mnie kobiety, z którą żadna nie mogła konkurować. Vivian była dla mnie wyjątkowa, nie widziałem w niej już tylko młodszej siostry swojej najlepszej przyjaciółki. Była kimś o wiele więcej, ale teraz musiałem postarać się bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jednocześnie doprowadzała mnie do szału i rozpalała we mnie ogień. Byłem przekonany, że kiedy w końcu naprawdę mnie do siebie dopuści, wybuchnie między nami pożar, którego żadne z nas nie będzie chciało ugasić. Pobiegłem za nią na dwór, żeby pocałować jak należy, żeby zapomniała o wszystkich dziewczynach, bo liczyła się tylko ona, ale nie dała mi szansy. Nawet moja przyjaciółka mi jej nie dała. Pozwoliła jej uciec, choć obiecała mi pomagać. Patrzyłem, jak samochód Darcy odjeżdżał z piskiem opon spod szkoły, z moją księżniczką na miejscu pasażera. Cały mój plan na dzisiejszy wieczór odszedł w zapomnienie, a nie mogłem się doczekać jego realizacji. Doszło do tego, że Vivian zaczynała mnie unikać, co było ostatnią rzeczą, jaką bym zniósł. Na początku naprawdę chodziło mi wyłącznie o przyjaźń, ale poznawałem ją codziennie i chciałbym nadal przy niej być.
- Odjechała? - Obok mnie stanęła Sofia. W jej głosie usłyszałem smutek oraz współczucie. Przyjaciółka Vivian naprawdę nam kibicowała.
- Tak. - Westchnąłem. - Czasami naprawdę tracę nadzieję, że między nami coś będzie.
- Zayn, przecież w ciągu dwóch tygodni nie sprawisz, że zapomni pięć lat ze swojego życia. Potrzeba czasu. - Położyła dłoń na moim ramieniu. - Zrobiłeś przez ten czas więcej niż my wszyscy.
- Dziękuję za pomoc, naprawdę. - Uśmiechnęła się do mnie smutno.
- Na razie jeszcze nic nie zrobiłam, a ona już przestała się do mnie odzywać. - Przygryzła wargę. - Nawet nie chcę myśleć o tym, co będzie później.
- Kiedyś zrozumie, a nawet nam podziękuje, zobaczysz. - Zapewniłem ją. - Wiesz, co do mnie powiedziała, zanim użyła chwytu, którego ją nauczyłem na zajęciach?
- Aż się boję. - Mruknęła, rozbawiona tym, że taka drobna dziewczyna potrafiła powalić mnie na ziemię.
- Powiedziała, że wolę całować ciebie niż ją. - Wyznałem.
- Chryste, czy ona na łeb upadła?! - Otworzyła szeroko oczy. - Skąd jej to przyszło do głowy? Przecież... - Urwała nagle, a potem jakby ją olśniło. - Ona musiała nas widzieć w sali gimnastycznej, na pewno poszła za mną, widziała nas i coś sobie dopowiedziała. To dlatego się do mnie nie odzywała, ona jest o ciebie zazdrosna. Musimy jej to wyjaśnić, jak najszybciej, rozumiesz, Zayn?
- Pojedziesz do niej? - Sofia pokiwała głową. - Wyjaśnij jej jakoś tą sytuację, ale nie możesz powiedzieć o naszym planie, bo inaczej nigdzie z tobą nie wyjdzie. Musi się udać, naprawdę w ciebie wierzę.
CZYTASZ
Zanim odejdziesz [Z.M.] Cz. I ✔
Fanfic"Życie pisze różne scenariusze." Na mojej drodze stanął mężczyzna marzeń, moich marzeń. Wszystkie wartości i plany, które uznałam w przeszłości za słuszne, okazały się niczym w porównaniu z uczuciem między nami. Kochałam go od dawna, ale dopiero ter...