zrobię...

42 15 6
                                    

Yoongi szedł przodem

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.







Yoongi szedł przodem. Z rękami wciśniętymi w kieszenie kurtki, groźnie łypał na boki, jeżeliby któryś z ochroniarzy próbował się do niego zbyt blisko przykleić, lub chociażby pisnąć słowem, że nie powinno go tu teraz być. Na szczęście żaden z dryblasów się nie wtrącał, i nawet gdy Yoongi poszedł do recepcyjnego biurka, żaden z nich za nim nie podążył.

— To może mogłaby nas pani zaprowadzić? — zapytał, kiedy pielęgniarka podała mu dość zawiłe instrukcje dotarcie na piętro dla VIP-ów. — Trochę jest nas tu dużo — wskazał kciukiem na grupę piętnastu osób za swoimi plecami, uśmiechając się przymilnie. — Jeżeli się zgubimy, to moglibyśmy narobić niepotrzebnego szumu.

Najwyraźniej urok osobisty Yoongiego podziałał, bo kobieta odrobinę się zaczernieniła i wyszła zza biurka, wskazując ręką, żeby za nią poszli. Tym razem Yoongi trzymał się z tyłu, co chwila zezując na ochroniarzy, żeby nawet im przez myśl nie przeszło podejść do nich bliżej, niż na dwa metry. Było już grubo po jedenastej i w szpitalu został sam presonel oraz pacjenci z rodzinami, którzy mieli większe zmartwienia, niż pojawienie się BTS.

Yoongi wiedział, że i tak im się nic nie może złego stać, więc wolał trzymać ochroniarzy na odległość, jedynie co jakiś czas, patrząc po odrobinę pobladłych twarzach swoich kolegów. Najwięcej kolorów jeszcze miał Hoseok, którego możnaby jeszcze wziąć za zdeterminowanego, żeby poroznosić te kilkanaście bukietów kwiatów i porozkładać przy łóżkach ich ekipy. Najgorzej jednak wyglądał Namjoon. Cała wściekłość po dotarciu do szpotala z niego uciekła, niczym z przekłutego balonu, a teraz był bledszy niż wapno i wyglądał, jakby lada chwila miał paść trupem. Takie wrażenie Yoongiego jedynie się pogłębiło, gdy na korzytarzu pojawił się statyw na kroplówkę, a do niego doczepiona była kuśtykająca Seryeong.

— O! Noona, gdzie po nocach chodzisz z tym ustrojstwem? — zawołał Yoongi, zwracając na siebie uwagę dziewczyny, której oczy nagle zrobiły się wielkie z zaskoczenie, kogo właśnie przed sobą widzi. — Daj, pomogę ci z tym. Sama, to raczej nigdzie się tak nie doczłapiesz.

Yoongi przepchnął się do przodu, wymijająć nieruchomego jak słup soli Namjoona. Kątem oka zoabczył, że z niego już kompletnie życie uszło, a jeżeli wcześniej przypominał kogoś zdjętego z krzyża, to teraz wyglądał, jakby go ponownie do niego przybito.












.anlinione ° namjoonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz