ROZDZIAŁ 2

832 69 6
                                    

Każdy kto przechodził obok pokoju pod numerem 10, nie minął go bez zainteresowania, słysząc krzyki pomieszane z wyzwiskami. Poranek jak każdy inny, odkąd ta trójka zamieszkała razem, zdarza się to coraz częściej z coraz bardziej rozmaitymi formami ubliżania sobie nawzajem.

-Do cholery Reyes-Gayes! Wyłaź stamtąd! Nie jesteś królową, żeby zajmować łazienkę przez pół godziny! - krzyczała Octavia, tłukąc pięściami w drzwi. To było pewne, że żadna nie uszanuje decyzji, które były podjęte przeddzień, odnośnie obowiązującej kolejki. W tym pomieszczeniu rządziła formuła "Kto pierwszy, ten lepszy".

-Daj jej spokój. Jak skończy to wyjdzie. Na każdego przyjdzie kolej - powiedziała ze spokojem Clarke. Już zdążyła się przyzwyczaić do krzyków z samego rana.

-Jak to daj spokój!? Jest najmłodsza, a na tyle sobie pozwala! - Fakt, była młodsza, raptem o kilka miesięcy. Jednak wszystkie były w wieku osiemnastu lat. Blake nie chciała dać za wygraną  -Raven! Jak matkę kocham, wjadę tam z buta!

-Czekam na ciebie O - odpowiedziała zmysłowym głosem - zmieścimy się obie pod tym prysznicem.

Wreszcie można było usłyszeć przekręcany klucz i drzwi się otworzyły. Rav wyszła z uśmiechem na twarzy, pokazując język w kierunku brunetki.

-Kiedyś ci go urwę - zgromiła Latynoskę, zabójczym spojrzeniem.

-Oh... brutalne - odpowiedziała, oblizując dolna i górną wargę.

-Prowokatorka! - zdążyła krzyknąć, po czym nareszcie weszła do upragnionej łazienki.

Clarke siedziała na swoim łóżku po turecku, szkicując. Czekała aż tak oblegane pomieszczenie, wreszcie się zwolni, i tak korzystała z niego ostatnia. Nawet nie próbowała się wtrącać, kiedy te dwa sierściuchy skakały sobie do gardeł. Naprawdę nie chciała znaleźć się pomiędzy młotem, a kowadłem, nikt by nie chciał.

-Clarke? Poczekać czy przyjdziesz potem? - Zapytała, zbliżając się do drzwi - Na ciebie nie czekam Blaker-Shaker! - krzyknęła do Octavii, która była już pod prysznicem.

-Spokojnie możesz iść, przyjdę jak będę gotowa - posłała jej uśmiech i wróciła do szkicownika.

-Słyszałam! Złotko!- Blake przekrzyknęła lejącą się wodę.

-Dobrze, będę tam gdzie zawsze - kiwnęła głową i wyszła na korytarz.

Octavia tak samo wyszła po około 30 minutach. Clarke nareszcie mogła pobyć chwilę sama i się odświeżyć. Była gotowa do wyjścia po 15 minutach, w porównaniu do tych księżniczek, które potrzebowały czasu, żeby zrobić się jak na wybieg. Było faktem, że Raven lubiła czasami podpudrować nosek i zaraz potem flirtować z jakimś młodym strażnikiem. Cała ona. Chwilę później, spotkała swoje zguby stojące przy ścianie z minami, które trudno było sklasyfikować, a przecież kilkanaście minut temu były radosne jak szczeniak bawiący się piłką.

-Co wam się stało, wyglądacie jakbyście co najmniej zobaczyły ducha? Coś mnie ominęło? - zapytała zdziwiona marszcząc brwi.

-Może lepiej niech Octavia Ci powie, co się w tej chwili odwaliło - odpowiedziała Reyes.

-Blake? Co tu się wydarzyło? - zapytała zmartwionym głosem.

-Mój... Mój brat tu jest... - wypowiedziała te słowa bez emocjonalnie lecz z wielkim trudem, patrząc przed siebie.

-Co? Przecież to nie możliwe... Masz jakieś zwidy...

-Jak ma zwidy, to mi chyba nie powiesz , że mamy tutaj do czynienia z klonem Blake'ów - Raven wskazała palcem na chłopaka stojącego jakieś 10 metrów od nich.

MEMORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz