ROZDZIAŁ 7

699 70 13
                                    

Zapalona świeczka o poranku. Tego jej było trzeba. Stała przy oknie wciągając jabłkowy zapach przemyconego wosku. Składała eksperyment wczorajszej nocy, by dziś cieszyć się nim jak dziecko. Musiała być ostrożna, bo intensywny zapach sadu jabłkowego z jej pokoju, zwabiłby niepotrzebne hieny. Miała swój mały zapasik i rozmyślała, czy te buty nie zmieściły by jeszcze cynamonowej porcji. Dobrze, że nie myślała nad tym jeszcze w domu, bo kto wie co jeszcze by tam włożyła. Z zamyślenia wybił ją dźwięk zamykanych drzwi. Była pewna, że je zakluczyła. Jednym podmuchem zgasiła pachnidło i wystawiła za okno, odwracając się w stronę, jak się niedługo okazało, wysokiej blondynki.

-Lexa... - Wymówiła ledwo słyszalnym głosem, dziewczyna wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. Woods nawet nie drgnęła, tylko stała przy łóżku dalej patrząc w oczy nieznajomej. W końcu niezapowiedziany gość, postanowił skrócić między nimi odległość, pomału podchodząc - Lexa... ja...

Szatynka nie dała jej dokończyć, podeszła do niej powolnym krokiem i momentalnie rzuciła się na szyję dziewczyny. Łza pomału spłynęła po lewym policzku.

-To naprawdę ty. Myślałam, że cię już nigdy nie zobaczę - mówiła cichym głosem, wtulając się w zagłębienie jej szyi.

-Tak ja, spokojnie - blondynka gładziła dłonią kasztanowe włosy towarzyszki - Lex... Obiecałaś mi... - w głosie obcej, było słychać żal i wciąganie powietrza nosem, który zdążył zrobić się zakatarzony przez gromadzącą się, słoną ciecz w kącikach oczu.

Woods przerwała uścisk i oddaliła się tak, aby zobaczyć twarz dziewczyny. Patrzyła na nią ze smutkiem pomieszanym z nadzwyczajną radością. Tylko ona tak umiała.

-Co się stało? Dlaczego tu jesteś? - zapytała spokojnym głosem - Pamiętasz co mi mówiłaś... - dalej wpatrywała się w zielone oczy.

-Anya, ja... - mówiła ze spuszczona głową.

-Ile? - zapytała krótko.

-Do dwudziestki... ze sprawą o kontynuacje - nadal nie zdołała podnieść głowy, tylko tępo wpatrywała się w podłogę.

-Spójrz na mnie - powiedziała, podnosząc podbródek Woods - Przybiegłam, zaraz jak się dowiedziałam, że tu jesteś. Nie widziałyśmy się 2 lata... A ja wychodzę za trzy dni...

-To najlepsze, co mogło mi się przydarzyć, zobaczyć ciebie. Nie miałam pewności czy jesteś w tym samym ośrodku, ale jednak.

-Przepraszam, że cię zostawiłam - blondynka posmutniała, wiedziała, że nagła konfrontacja z dawną przyjaciółką, będzie dla niej ciężkim przeżyciem. Nie wiedziała na co się przygotować. Na miłe, kochane powitanie czy na siarczysty plaskacz w policzek - powinnam być bardziej odpowiedzialna i nie dać się zamknąć. Miałam się tobą opiekować, a tym czasem zostawiłam z problemami na końcu Stanu.

-Wystarczy mi to, że do mnie przyszłaś. Traciłam nadzieje na ponowne spotkanie, więc umiliłaś mi dzisiejszy dzień. Nie przejmuj się mną. Teraz myśl o nowym, lepszym życiu na wolności - ponownie ją przytuliła. Tęskniła za nią. Tęskniły za sobą nawzajem.

- Zrujnowałam sobie życie i przyrzekłam, że nie popełnisz tego samego błędu. Nie dotrzymałam obietnicy... powinnaś splunąć mi w twarz - powiedziała, bezmyślnie wpatrując się w okno.

-To nie twoja wina... Puściły mi nerwy, z resztą nie pierwszy raz. Wpakowałam się w kłopoty, które mi się należały.

-Gdybym przy tobie była, nie trafiłabyś tu. Nie zasługujesz na to. Całe życie przed tobą. Szkoła, studia, swój własny kąt, który zawsze chciałaś mieć.

MEMORIESOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz