5.

411 18 11
                                    

Rosalie
Właśnie zaczął się trzeci dzień, który spędzę w szpitalu po wypadku. Nic poważnego mi się nie stało oprócz stłuczenia biodra i lekkiego wstrząśnienia mózgu. Chciałam wyjść w ten sam dzień jednak lekarz nie pozwolił mi na to twierdząc że mogą wystąpić silne zawroty glowy, a nawet utrata przytomności. Nie było mi to na rękę ponieważ nie chciałam, aby moja mama była sama w domu tym bardziej ze jej stan nie jest najlepszy. Dzięki bogu Alex obiecała zaglądać do niej przed praca i spędzać z nią czas, kiedy będzie miałahwile.
Nie mogąc dłużej leżeć na łóżku podniosłam sie do pozycji siedzącej i sięgnęłam dłonią po telefon który leżał na szafce obok łóżka. Przesunęłam palcem po ekranie w celu jego odblokowania a moim oczom ukazało sie powiadomienie o trzech nie odczytanych wiadomościach.
Bez zastanowienia klikam w nie.
Od Alex
Ej laska jest problem. Jakiś gościu o ciebie pytał.

Od Alex
Jest przystojny i pijany chyba go przelecę.

Od Alex
Kurwa on naprawdę ma obsesje na twoim punkcie.

Zmarszczyłam brwi czytając wiadomości od Alex. Nie byłam pewna o kim dziewczyna mi pisała. Postanowiłam dowiedzieć się tego jak najszybciej. Wybrałam numer jej telefonu i przystawiłam telefon do ucha.
- Hej – odezwała się dziewczyna po dwóch sygnałach.
- Cześć Alex możesz przyjść do szpitala – zapytałam natychmiast.
- Jasne, niedługo będę – odpowiedziała i rozłączyła się.
Westchnęłam cicho odkładając telefon z powrotem na szafkę.
Byłam bardzo ciekawa, o jakim mężczyźnie pisała mi dziewczyna w SMS-ach. Wiem że powinnam nie być taka ciekawska, bo okazać się może ze to jakiś napalony gościu który pragnie zrobić mi krzywdę. Jednak nalezę do bardzo ciekawskich osób.
Długo nie musiałam czekać na swoja koleżankę ponieważ już po 20 minutach drzwi do mojej Sali otworzyły się a w nich pojawiła się uśmiechnięta dziewczyna.
- Cześć kaleko – przywitała się podchodząc bliżej lozka, po czym usiadła na krzesełku tuż przy mnie.
- Hej piękna – odpowiedziałam posyłając jej przyjazny uśmiech.
- Twoja mama ma się dobrze kazała przekazac, że dzis cię odwiedzi – powiedziała natychmiast. Na jej słowa pokiwałam głową na znak ze zrozumiałam.
- Opowiadaj jak to się Stalo – odezwała się ponownie.
Westchnęłam cicho i machnęłam ręką bezradnie.
- Po prostu wbiegłam na pasy, gdy było czerwone i jakiś gościu we mnie wjechał – zaśmiałam sie wypowiadając ostatnie slowo, bo zdawałam sobie sprawę z tego ze to dwuznacznie mogło zabrzmieć.
Moja towarzyszka zawtórowała mi.
- A przystojny ten kierowca chociaż ? – zapytała nie przestając chichocząc.
- Kierowca nie w moim typie, ale za to jego przyjaciel – przerwałam analizując swoje słowa w głowie. Czy ja właśnie przyznałam się do tego ze Justin mi się podoba ? Tak, podoba mi się i to cholernie, ale fakt tego ze widział mnie tańczącą przekreśla wszystko. Taki facet jak on na pewno nie zaakceptował by tego ze robie takie rzeczy, aby się utrzymać. Westchnęłam cicho kręcąc głową chcąc odgonić myśli o prezesie firmy Company.
- Właśnie ! – krzyknęła nagle Alex.
- Miałam ci mówić ! – krzyknęła ponownie.
- Nie krzycz wariatko – oznajmiłam przytykając palec do ust pokazując jej, aby była troszkę ciszej.
- On cię szukał – zaczęła.
- Jakiś gościu cię szukał wczoraj. Był lekko wstawiony, ale pytał o Emilii a przypomniałam sobie ze ty byłaś na imprezie w jakiejś firmie i domyśliłam się ze imie wymyśliłaś – zaśmiała się.
- Tak nigdy nie podaje swojego prawdziwego imienia – odpowiedziałam wzruszając ramionami.
- No powiem ci ze nieźle ciacho z niego. Powiedziałam ze już u nas nie pracujesz a później widziałam go z przyjacielem pod klubem i zabrałam się z nim taksówką. – mówiła. A ja byłam prawie pewna ze to Justin mnie szukał.
- Pojechałaś z nim ? – zapytałam zdziwiona.
- Tak. Wiesz takie ciacho to chciałam się z nim zabawic, ale do niczego nie doszło – powiedziała robiąc minę zbitego psa.
Czułam pewny rodzaj zazdrosci, ale gdy usłyszałam ze do niczego między nimi nie doszło to ulżyło mi na sercu. I sama nie wiem dlaczego.
- Jak to ? Nie wierzę ze mu się nie podobałaś – wyszeptałam.
- A jednak. Gdy miałam zabrać się do roboty on nagle wypalił twoje zmyślone imie – odpowiedziała śmiejąc się.
Byłam w lekkim szoku ze az tak Emilii to znaczy ja w formie tancerki utkwiłam Justinowi w głowie.
- A na sam koniec usłyszałam właśnie historie o tancerce Emilii i wypowiedział także twoje imie – oznajmiłam nagle. Słysząc jej słowa moje oczy momentalnie rozszerzyły się.
- Rose? – zapytalam
- No a jak masz na imie głuptasie – odpowiedziała Alex posyłając mi uśmiech.
- Wtedy zdałam sobie sprawę ze to on cię potrącił i uciekłam – dodała.
Nie powiedziałam nic. W mojej głowie roiło się setki pytań na temat Justina. Nie wiedzialam, dlaczego tak utkwiłam mu w głowie. Czy on naprawdę zakochał się w Emilia ? Czy Rose tez mu się spodobała ? Jak długo ukryje prawdę przed nim? Miałam setki pytan, ale ani jednej odpowiedzi. Niestety podejrzewałam ze poznanie odpowiedzi na wszystkie pytania nie jest realne poniewaz, wtedy gdy bym zadała je Justinowi jako Rose mógłby się domyślić ze ja i Emilii to jedna i ta sama osoba.
Z rozmyśleń wyrwało mnie mocne klepniecie w ramie. Zmieszana spojrzałam na dziewczynę posyłając jej przepraszające spojrzenie.
- Przepraszam, zamyśliłam się – odezwałam się tłumacząc jej swoje zachowanie.
- O czym ? Albo o kim ? – zapytała uśmiechając się szeroko.
- Z reszta pogadamy innym razem teraz muszę uciekać – odezwała się ponownie nim zdarzyłam odpowiedzieć na jej ostatnie głupie pytanie. Alex wstała z krzesła na którym siedziała i podeszła do mnie nachylając się lekko do przodu, po czym musnęła mój policzek na pożegnanie. Zrobiłam to samo.
- trzymaj się i jak cos to pod telefonem – wymamrotała machając ręką przy drzwiach a nim zdarzyłam cokolwiek odpowiedzieć dziewczyna wyszła.
Westchnęłam cicho, po czym postanowiłam udać się do łazienki która znajdowała się w Sali w której leżałam. Bardzo powoli wstałam z łóżka zmierzając do łazienki. Chciałam trochę przemyć twarz i doprowadzić moje włosy do porządku. Będąc w małym pomieszczeniu odkręcałam wodę w kranie i przemyłam twarz oraz umyłam zęby. Chwile później moja twarz była odświeżona wiec zabrałam się za czesanie włosów. Moje dość długie włosy związałam w kucyka, a gdy już skończyłam postanowiłam wrócić do pokoju i zadzwonić do mamy. Bardzo się o nią martwiłam odkąd trafiłam tu do szpitala. Otworzyłam drzwi od łazienki i zrobiłam kilka małych kroków przed siebie. Gdy znalazłam się w Sali moje oczy rozszerzyły się a moje usta lekko się uchyliły.
- Pukałem, ale nie odpowiadałaś wiec po prostu wszedłem – wychrypiał mężczyzna po czym wstał i podszedł do mnie.
- Co ty tu robisz ? – zapytałam. Tylko tyle udało mi się wypowiedzieć. Byłam zaskoczona jego nagła obecnością.
- Przyszedłem sprawdzić jak się czujesz – odpowiedział radośnie. Justin delikatnie chwycił mnie za rękę po czym pomógł mi dojść do łóżka na którym również pomógł mi usiąść.
- Dziękuje – odpowiedziałam lekko skrępowana ponieważ szatyn ciągle mi się przyglądał.
- to jak się czujesz ? – zapytał wciąż nie odrywając wzroku ode mnie.
- Dobrze – odpowiedziałam krótko. Między nami zapadła niezręczna cisza. Niezręczna dla mnie, bo szatyn nie wyglądał na zakłopotanego w jakikolwiek sposób.
- Możesz przestać mi się tak przyglądać– warknęłam nie mogąc dłużej znieść natarczywego spojrzenia mężczyzny.
Po moich słowach szatyna uśmiech poszerzył sie, przez co ujrzałam szereg jego białych zębów.
- Wstydzisz się mnie ? – zapytał przybliżając swoja dłoń w moim kierunku, po czym delikatnie złapał mnie za podbródek i delikatnie obrócił moja twarz w swoim kierunku.
- Hej spójrz na mnie – wyszeptał.
Posłusznie zrobiłam to o co prosił. Podniosłam swój wzrok i spojrzałam w karmelowe tęczówki chłopaka. Miał cudowne oczy.
- Podobasz mi się Rose – wyszeptał a moje serce na moment przyspieszyło. Nic nie odpowiedziałam a Justin wykorzystując sytuacje coraz bardziej zmniejszał odległość między nami a nasze usta były coraz bliżej siebie. Wtedy opanowałam się. Nie mogłam pozwolić na jakikolwiek ruch z jego strony.
- Nie chce – wyszeptalam, po czym szybko odwróciłam glowe, aby uniknąć pocałunku. Szatyn odsunął się ode mnie.
- Przepraszam nie chciałem cię do niczego zmuszać. Po prostu mi się podobasz i myślałem ze chciałabyś – mówił.
- To źle myślałeś – warknęłam. Nie chwiałam słuchać więcej jego slow.
- Rose – wyszeptał.
- Żadne Rose. Zapomnij o mnie i więcej tu nie przychodź ! – krzyknęłam wskazując dłonią na drzwi.
- Ja – zająknął się. Szatyn bez słowa wstał i ruszył w stronę drzwi. Wyszedł.
Czułam się okropnie ze tak go potraktowałam. Justin jest idealnym facetem jednak nie mogę wciągać go w swoje beznadziejne Zycie. Nie może poznać prawdy, bo wtedy by mnie znienawidził. Czas najwyższy zapomnieć o nim.

O to jest nowy rozdział :)
podoba wam sie ?
Waszym zdaniem Rose dobrze zrobiła traktując tak nic nieświadomego Justina ?
Gwiazdki i komentarze mile widziane :)
do nastepnego ❤

WypożyczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz