11.

232 14 1
                                    

Justin.

Zbiegłem po schodach w dół najszybciej jak tylko potrafiłem. Będąc na parterze rozejrzałem się po korytarzu jednak nigdzie nie widziałem Rosalie. Na moment przystanąłem aby zaczerpnąć powietrza chcąc wyrównać oddech. Bieganie nigdy nie było moją mocną stroną. Gdy mój oddech był już całkiem w porządku ruszyłem w stronę głównego wejścia do mojej firmy. Niestety moim oczom ukazał się jedynie obraz odjeżdżającej taksówki.

- Kurwa mać – krzyknąłem zirytowany. Nie zdarzyłem. Zrezygnowany swoją porażką odwróciłem się napięcie z zamiarem wrócenia do swojego gabinetu. Wtedy doznałem szoku. Tuż za mną stała blondynka która jak myślałem odjechała. Na jej twarzy widniał wielki uśmiech a w oczach widziałem rozbawienie.

- Ty nie odjechałaś ? - zapytałem. Po chwili zdałem sobie sprawę że to pytanie było głupie tym bardziej że znałem odpowiedź ponieważ Rose stała tuż przede mną.

- Mam taki zamiar ale najpierw musiałam iść do toalety – odpowiedziała wskazując palcem na drzwi od damskiej toalety.

- Co tam robiłaś? - znowu zadałem idiotyczne pytanie. Dziewczyna na moje słowa wybuchła głośnym śmiechem. Brawo Justin ośmieszaj się dalej.

- Chyba nie muszę ci tłumaczyć do czego służy toaleta – skomentowała śmiejąc się. Natychmiast pokręciłem przecząco głową.

- Przepraszam jestem idiotą – odezwałem się chyba po raz pierwszy z sensem swoich słów. Rose uśmiechnęła się delikatnie w moim kierunku.

- Może pójdziemy do mojego gabinetu i na spokojnie porozmawiamy ? - zaproponowałem mając nadzieje że blondynka się zgodzi.

- Nie wiem czy to dobry pomysł – skomentowała kręcąc głową na boki. Zmarszczyłem brwi zastanawiając się dlaczego nie chce iść tym bardziej że po ponad tygodniu sama przyszła do mojego biura.

- Chyba twoja dziewczyna nie będzie zadowolona jak z tobą tam wrócę – powiedziała a ja dopiero teraz zrozumiałem co ma na myśli. Rose myślała że Melanie jest moją dziewczyną ponieważ widziała nas w moim biurze. Muszę jak najszybciej uświadomić dziewczynę że jest w błędzie.

- Ona nie jest moją dziewczyną. Po prostu Melanie myśli że ma u mnie szanse i zachowuje się tak jak się zachowuje – wyjaśniłem a w tym samym czasie ruszyłem w stronę windy mając nadzieje że blondynka zrobi to samo co ja.

- Rozumiem – odpowiedziała a do moich uszu dobiegł cichy głos stukania obcasów. Wiedziałem już że Rose postanowiła iść ze mną do biura.

- Po prostu ona cie kocha a ty ją wykorzystujesz -usłyszałem ponownie z ust blondynki. Nie tego się spodziewałem ale w pewnym sensie miała racje. Chciałem wykorzystać Mels do swoich potrzeb ale tylko po to aby zapomnieć o Rose. Ale skoro Rose sama pojawiła się w moim życiu ponownie to jest znak że wcale nie muszę dawać sobie z nią spokoju wręcz przeciwnie będę o nią zabiegać.

- Po kilku sekundach oboje byliśmy w windzie. Natychmiast nacisnąłem przycisk z cyfrą na którym znajdowało się moje biuro. Po kliku chwilach winda zatrzymała się na danym piętrze i oboje z Rose wyszliśmy z windy kierując się do biura. Niestety nasza krótka podróż odbyła się w kompletnej ciszy.

- Panie przodem – odezwałem się otwierając przed blondynką drzwi do mojego biura. Rose posłała mi delikatny ale szczery uśmiech. Uznałem to jako podziękowanie. Oboje będąc już w pomieszczeniu usiedliśmy w fotelach.

- Więc co Cię do mnie sprowadza ? - zapytałem ciekawy odpowiedzi.

- Przemyślałam sobie wszystko dlatego zdecydowałam się przyjść – odpowiedziała od razu jednak zauważyłem że bawi się nerwowo palcami. Miałem nadzieje że przemyślała sobie wszystko na nasz temat i zdecydowała się dać mi szanse. Miałem ogromną nadzieje że właśnie to usłyszę z jej ust.

WypożyczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz