1.

886 36 8
                                    

Roselie

Tak niedawno byłam jeszcze mała bezbronną dziewczynka, która miała wielkie marzenie. Chciałam być księżniczka. I tak z każdym dniem rosłam z tym marzeniem w którym zresztą utwierdzała mnie mama. Moja wspaniała mama, która ciągle mówiła mi ze dla niej już jestem mała księżniczką która wyrośnie na piękną i mądrą panienkę która będzie miała dobra prace kochającego męża i gromadkę dzieci. A teraz jestem juz dorosła a rzeczywistość jest całkiem inna. Nie jestem ksiezniczka nie mam meza nawet nie mam chlopaka i nie mam dobrej pracy. Jestem striptizerka w pobliskim klubie nocnym. Po skończeniu szkoły miałam zamiar iść na studia jednak los miał wobec mnie inne plany. Tuz po zakończeniu szkoły moja mama wylądowała w szpitalu wykryto u niej raka. Niestety leczenie okazało się bardzo kosztowne dlatego pozostawiłam swoje plany i zaczęłam prace, jaka zaczęłam chcąc zarobić duże pieniądze na leki.
- Hej Rose – krzyknęła mi do ucha moja koleżanka z pracy wchodząc do garderoby. To była Alex. Była bardzo piękną kobieta i co najdziwniejsze jej rodzice byli bogaci a ona sama pracowała tutaj dla rozrywki.
- Hej – odpowiedziałam cicho wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Właśnie kończyłam swój wieczorny makijaż był bardzo wulgarny i mocny tak samo, jak moje skąpe ubranie.
Alex Stala bez słowa i wpatrywała się we mnie jednak ja przez dłuższy czas ignorowałam ten fakt.
- Możesz przestać ? – zapytałam w końcu na nią spoglądając. Dziewczyna wzruszyła tylko ramionami.
- Jesteś taka śliczna i nie mogę pojac, dlaczego tu pracujesz – odpowiedziała
Na jej słowa przewróciłam oczami i westchnęłam cucho.
- Muszę, już o tym rozmawiałyśmy Ex – wyszeptałam.
Alex już miała powiedział cos ponownie Jadnak na moje szczęście a jak się później okazalo na moje nieszczęście wszedł szef do naszej garderoby.
- Rose jest sprawa – zawołał w moim kierunku. Posłusznie podeszłam bliżej niego.
- Jaka ? – zapytałam. Byłam przekonana ze jakiś znowu obleśny typ poskarżył się na mnie ze podczas tańca nie pozwalam się dotykać. Mimo że pracuje jako tancerka erotyczna cenie sobie swoja przestrzeń osobista.
Roselie dziś wieczorem masz specjalne zlecenie-mruknął wysoki ciemnoskóry mężczyzna będący moim szefem.
Marszcząc, lekko brwi spojrzałam w jego kierunku pozwalając mu na kontynuacje.
- Dziś wieczorem zostałaś wypożyczona do biura Bieber Company-kontynuował.
- Ale przecież - przerwałam widząc jego złowrogie spojrzenie.
- Powiedziałem raz i więcej nie powtórzę - upomniał mnie wychodząc z zaplecza, w którym większość dziewczyna w tym ja szykowała się do występu.
- Nie spiernicz tego Rose — usłyszałam z jego ust, gdy wychodził z pomieszczenia.
Nie rozumialam, dlaczego to właśnie ja zostałam wypożyczona i dlaczego Pater się zgodził. Tym bardziej ze nigdy do tej pory nie było takiego zlecenia.
- Nie martw się kochana, będziesz miała premie – usłyszałam wesoły glos Alex. Natychmiast posłałam jej nieprzyjemne spojrzenie.
- Sama mówisz że potrzebujesz kasy – oznajmiła po czym wzruszyła ramionami.
- Daj już mi spokój. – powiedzialam, po czym ruszyłam w stronę wyjścia z garderoby.
- Idę zapytać o szczegóły Petera – dodałam po czym nie czekając na odpowiedź ze strony koleżanki wyszłam. Nie byłam zadowolona z tego ze musze tańczyć dla kogoś w biurze jednak pocieszał mnie fakt ze dostane za to premie. I to nie małą.

Justin

Siedziałem w swoim biurze od kilku godzin. Miałem już dość bylem zmęczony. Jednak musiałem wypełnić kilka papierów związanych z poparcia pewnego projektu który prawdopodobnie przyniósł by mojej firmie duże zyski. Wraz z moim przyjacielem który zarazem jest współwłaścicielem firmy pracowaliśmy nad tym kilka tygodni. Za tydzień odbędzie sie spotkanie na którym wszystko się okaże. A tymczasem jest 19.30 a ja dalej siedzę w biurze. Ryan mój przyjaciel od 2 godzin nie pojawił się w bierze zostawiając mnie z tym wszystkim.
Kilka minut później odłożyłem stos papierów które wypełniłem na szafkę. Zamknąłem laptopa i odetchnąłem z ulga. Rozsiadłem się wygodnie w swoim fotelu i założyłem ręce za głowę. Bylem zadowolony ze w końcu mam to za sobą i mogę odpocząć . jednak nie było mi dane długo cieszyć się odpoczynkiem gdyż do mojego biura wbiegł Ryan.
- Co ty robisz ? – zapytał ze zdziwieniem chłopak. Widząc przyjaciela zmarszczyłem lekko brwi. Chciałem się jak najszybciej dowiedziec, dlaczego zniknął z firmy, gdy był mi potrzebny.
- Odpoczywam. Bo w porównaniu do Ciebie pracowałem jakieś 12 godzin – oznajmiłem.
- Gdzie byłeś ? Dlaczego zniknąłeś z firmy, gdy było tyle roboty ? – zapytałem od razu.
Chłopak nie wiedząc czemu uśmiechnął się szeroko.
- Sorry, ale musiałem załatwić cos ważnego – odpowiedział w ogóle nie przejmując się tym ze bylem wręcz wkurwiony na niego.
- Co jest ważniejszego od spraw firmy ? – mruknąłem wstając z miejsca.
- Twoje urodziny – odpowiedział radośnie a ja w myślach walnąłem sobie face palma. Przez cale te zamieszanie z nowa inwestycja zapomniałem ze mam dzis urodziny.
- Zapomniałem – westchnąłem.
- A ja nie. A teraz zbieraj dupę i ruszamy do Sali konferencyjnej – zawołał radośnie. Spojrzałem na niego. Był przeraźliwie radosny. To nie było do niego podobne, bo przecież znam go takiego ze przewaznie jest wiecznie nie zadowolony i nic mu nie pasuje.
Bylem zmęczony jednak nie chciałem mu robić przykrości i zgodziłem się zejść z nim tam gdzie prosił. Specjalnie nie miałem większego wyboru. W moim domu poza gosposia nikt na mnie nie czekał. Bylem pochłonięty praca wiec nie miałem czasu szukać milości a gdy jakaś się znalazła to była zadowolona tylko z moich milionow na koncie.
Nie przedłużając  wziąłem komórkę w dłoń po czym razem z Ryanem wyszliśmy z mojego biura kierując się do windy.
- Będziesz zadowolony – oznajmił klepiąc mnie po ramieniu.
Bylem pewny ze mój przyjaciel cos znowu wymyslil, ale nie miałem pojęcia co takiego. Tym razem.
- Co znowu wymyśliłeś ? – zapytałem śmiejąc się.
Chłopak milczał uśmiechając się głupkowato. Nie odzywał się aż do momentu, gdy winda nie zatrzymała się na danym pietrze a my zmierzaliśmy w stronę Sali.
- Sam zobacz – odezwał się w końcu otwierając przede mną drzwi do pomieszczenia.
Wchodząc do środka moim oczom ukazała się grupa mężczyzn. Byli to moi pracownicy bądź bliżsi znajomi. Każdy z nich podchodził do mnie życząc mi wszystkiego najlepszego. Po kilku minutach atmosfera się uspokoiła i każdy rozmawiał miedzy sobą. Ja postanowiłem podziękować swojemu przyjacielowi.
- Dzięki stary za mila niespodziankę – powiedziałem przybijając z nim sztamę.
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak pokręcił głową.
- Podziękujesz mi dopiero po tym – odpowiedział wskazując palcem miejsce kolo sprzętu grającego. W tym momencie światła zgasły a zapaliły się tylko takie migające na różne kolory. Do moich uszu dobiegła głośniejsza muzyka a przed moimi oczami ukazała się nieznana mi postać. To była kobieta.

I mamy pierwszy rozdzial :)
Jak wrażenia ?

WypożyczonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz