Rosalie
Było mi wstyd i to bardzo że tak naskoczyłam na Justina zarzucając mu że w zamian za pomoc mojej mamie chciał zdobyć Mnie. Moje oskarżenia było bezpodstawne jednak urządziłam Justinowi cyrk i to w dodatku przy obcym mężczyźnie. Niestety moja wada jest to że zrobię coś zanim to przemyśle. Ku mojemu zdziwieniu Justin nie ma mi tego za zle. Wręcz przeciwnie zaproponował mi kolację biznesową abym w ten sposób odkupiła swoje poczucie winy. Nie mam zielonego pojęcia co on wymyślił ale wiem że ma dwie godziny aby się wyszykować na spotkanie z nim. Podeszłam do łóżka zabierając z niego naszykowane czysta bieliznę i skierowałam się do łazienki. Tam ściągając uprzednio z siebie ciuchy weszłam pod prysznic. Gdy woda zmoczyła moje ciało umyłam je truskawkowym żelem a następnie staranie opłukałam ciało ponownie. Po trzydziestu minutach wyszłam z kabiny osuszając swoje ciało ręcznikiem. Ubierając na siebie świeża bieliznę opłaciłam łazienkę wracając do swojego pokoju. Usiadłam przy toaletce gdzie zrobiłam delikatny makijaż a włosy rozczesałam i pozostawiłam rozpuszczone. Po dziesięciu minutach byłam prawie gotowa. Pozostało mi tylko ubrać na siebie sukienkę która wcześniej przygotowałam. Ściągnęłam ją z wieszaka i nałożyłam ją na siebie. Ubrana przejrzałam się w lustrze. Wyglądam całkiem dobrze. Chwyciłam w rękę swoje czarne szpilki i małą kopertówkę po czym wyszłam z pokoju kierując się do salonu.
- Może być ? – zapytałam gdy tylko znalazłam się w salonie gdzie siedziała moja mama. Kobieta słysząc mnie oderwała wzrok od swojego telefonu i przeniosła go na mnie.
- Wyglądasz ślicznie córeczko ale lepiej było by gdybyś miała te buty na nogach a nie w ręce – odpowiedziała uśmiechając się szeroko.
- Oh mamo przecież wiem – odpowiedziałam odwzajemniając uśmiech.
- Założę je dopiero przed wyjściem mam jeszcze czas – dodałam od razu.
- W sumie Rose to nie masz już czasu – mówiła spoglądając na swój telefon.
- Justin będzie tu za minutę – dodała patrząc na mnie.
Słysząc jej słowa myślałam że się przesłyszałam. Jednak jej mina sugerowała że jednak dobrze usłyszałam.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć że piszesz z Justinem ? – zapytałam a moja mama pokiwała potwierdzająco głową. W tym samym czasie rozległ się dźwięk dzwonka.
- To na pewno Justin – odezwała się po czym wstała z miejsca i podeszła do mnie.
- Lepiej ubierz buty a ja mu otworze – szepnęła po czym zostawiła mnie sama w kompletnym szoku. Dlaczego moja mama pisze SMS-y z Justinem nic mi wcześniej nie mówiąc?
Nie zastanawiając się dłużej nad tym wsunęłam szpilki na stopy i wyszłam z salonu chcąc dołączyć do pozostałej dwójki.
- Megan spokojnie nie mam za złe tego że nie chcesz przyjąć ode mnie pieniędzy – powiedział szatyn gdy byłam wystarczająco blisko nich.
- Część – mruknęłam chcąc zostać zauważona przez nich. I tak się stało. Szatyn natychmiast obrócił się w moim kierunku a gdy nasze spojrzenia spotkały się jego oczy w dziwny sposób zabłyszczały.
- Rose wyglądasz pięknie – skomentował nie odrywając ode mnie wzroku. Uśmiechnęłam się delikatnie czując jak moje policzki zaczynają mnie piec.
- Ty też wyglądasz nieźle – odpowiedziałam. Justin posłał mi poraz kolejny uśmiech.
- Gdzie się wybieracie ? – zapytała moja mama.
- Na kolację – odezwał się Justin. A moja mama klasnęła radośnie w dłonie.
- Rose mówiłaś mi że nie umówisz się nigdy z Justinem a tu proszę teraz kolacja – skomentowała radośnie Megan.
CZYTASZ
Wypożyczona
FanfictionOna - Dziewiętnastoletnia dziewczyna, która utrzymując siebie i chorą matkę wykonuje najbardziej hańbiący każdą kobietę zawód. Rosalie, bo tak ma na imie jest striptizerką w klubie nocnym. On - Dwudziestopięcioletni mężczyzna mający własną dobrze fu...