Droga - jak to ujęła Clarke - dłużyła im się niemiłosiernie. Melody nie należała do osób z dobrą kondycją fizyczną, więc co jakiś czas zatrzymywała się aby nabrać trochę tchu. Bellamy wraz z Murphy'm nakłaniali Clarke, aby i ona ściągnęła bransoletę, ale dziewczyna ma twardy charakter i stanowczo zaprzeczyła temu pomysłowi. Po pewnym czasie wędrówki do grupy dołączył Finn, który stwierdził, że najlepszym rozwiązaniem będzie rozdzielenie się. Wcześniej wymieniony chłopak poszedł z Clarke, Wells z Murphym, a Melody musiała iść z Bellamy'm. Tak dokładniej to Bellamy stwierdził, że pójdzie z dziewczyną ponieważ ma słabą kondycję, a mu nie będzie przeszkadzać jeżeli co jakiś czas zrobi sobie dziewczyna przerwę. Typowa wymówka, aby zostać sam na sam.
- Dlaczego się tak na mnie gapisz? - spytała niepewnie dziewczyna, kiedy zauważyła jak brunet bacznie ją obserwuję.
- Nie gapię się - powiedział z uśmieszkiem na ustach i odwrócił wzrok od dziewczyny.
- Ta, jasne - prychnęła Melody i przyśpieszyła trochę. Chłopak dorównaj jej kroku i ponownie na nią spojrzał. Melody starała się to ignorować, ale wzrok chłopaka z sekundy na sekundę ją rozpraszał.
- Nie masz lepszego zajęcia, co? - ponownie powiedziała, tylko tym razem spojrzała na chłopaka zatrzymując się. - Nie wiem, mam coś na twarzy? Albo stwierdziłeś, że Ci się nudzi i chcesz mi podokuczać? - spytała ponownie ruszając przed siebie.
- Podokuczać Ci? - pytał dorównując jej kroku. - Nie jest to najgorsza opcja - cwaniacki uśmiech pojawił się na jego twarzy, ale Mel przewróciła tylko oczami i prychnęła cicho pod nosem. - Jesteś obrażalska jak na córkę Kane'a - odparł.
- Nie wspominaj mi o nim - tylko tyle zdołała powiedzieć ponieważ oboje usłyszeli strzał, a za nim ciągnął się następny. Chłopak w odruchu złapał Melody za nadgarstek i pociągnął w stronę, z którego dochodził wystrzał.
- Co tu się dzieje? - spytał Bellamy widząc Wells'a trzymającego pistolet, a obok niego przestraszoną Clarke.
- Zobacz - szepnęła Melody szturchając lekko ramię chłopaka, aby spojrzał na martwą pumę leżącą na ziemi.
- Zaatakowała nas - powiedział Murphy. Kiedy Bellamy chciał spytać skąd Wells miał broń zorientował się, że za jego paskiem nie ma jego broni. Chciał coś powiedzieć, ale Melody szarpnęła ręką - bo w dalszym ciągu chłopak trzymał ją - i pobiegła do wielkiego rozgałęzionego drzewa, do którego przywiązany był Jasper.
- Musimy go ściągnąć - oznajmiła wystraszona stanem chłopaka. - Natychmiast! - podniosła głos, a Finn wraz z Murphym ruszyli na pomoc chłopakowi.
- Zrobili mu okłady - szepnęła, ale nie uszło to uwadze Clarke.
- Zauważyłam to samo. Oni nie chcieli go zabić - powiedziała blondynka.
- A może chcieli użyć go jako przynęty? - spytał Bellamy.
- Na co? -zapytała Griffin.
- A może na kogo? - powiedziała brunetka przełykając głośno ślinę.
W tym momencie Finn wraz z John'em ściągnęli Jaspera. Melody podbiegła do chłopaka od razu sprawdzając mu puls.
- Żyje, ale musimy go jak najszybciej zanieść do kapsuły - oznajmiła i już po chwili byli w drodze powrotnej. Finn z Wells'em nieśli Jordana, a Bellamy i Murphy w znalezioną starą flagę zabrali martwą zwierzynę. Dziewczyna pośpiesznie szła bawiąc się nerwowo palcami.
Tutaj na ziemi nie jest bezpiecznie - pomyślała.Na Arce nie musiała martwić się tak na prawdę niczym. Miała dostojne-jak to twierdziły osoby trzecie - życie, oraz miała wszystko co tylko chciała. Ale czy do końca była to prawda? Melody nigdy nie uważała się za osobę zuchwałą czy też wychwalającą się, ale złośliwe komentarze innych-które nasilił się tutaj na ziemi - powodują mętlik w głowie dziewczyny. A może jednak jest rozpieszczoną panienką, która ma wszystko czego tylko chce dlatego, że jej tatuś zajmuje wysokie stanowisko na Arce? Poprawka. Zarozumiały, zgorzkniały, egoistyczny i przede wszystkim nie mający serca tatuś.
CZYTASZ
believer; blake
Fanfictionnie wiem na jak długo wraca, chce tylko zaznaczyć, że "książka" była pisana jak byłam małolatą z bujną wyobraźnią i jak teraz na nią patrzę to czuję zażenowanie, natomiast mam dobre wspomnienia z nią i dużo próśb odnośnie powrotu, więc proszę bardzo...